W kasie było 1920 złotych, a na placu parafialnym żadnych materiałów budowlanych. Wydawało się, że budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Kraśniku nie powiedzie się. Jednak Opatrzność znalazła rozwiązanie.
Ks. Wiesław Szewczuk, proboszcz parafii, przy relikwiarzach św. s. Faustyny i ks. Sopoćki.
Agnieszka Gieroba /foto gość
Dla mieszkańców Kraśnika czas, kiedy zapadła decyzja o utworzeniu nowej parafii na terenie powstającego dopiero osiedla, nie był łatwy. Miasto przeżywało kryzys związany z częściową likwidacją miejsc pracy w fabryce łożysk tocznych. Wielu ludzi zostało bez pracy, co zmuszało do emigracji. Mimo tych zawirowań pomiędzy Kraśnikiem tzw. starym a Kraśnikiem Fabrycznym zaczęło powstawać nowe osiedle, które według planów zakładało budowę wielu bloków. To skłoniło ówczesnego abp. Bolesława Pylaka do wydania dekretu o powstaniu nowej parafii w Kraśniku.
Zadanie tworzenia tej wspólnoty otrzymał ks. Edward Łatka. – W naszym przypadku była to sucha decyzja administracyjna mająca zdecydowanie więcej przeciwników niż zwolenników. Nowe osiedle dopiero zaczynało powstawać, a jego nieliczni jeszcze mieszkańcy stanowili zlepek przygodnych osób młodego pokolenia. Natomiast pozostała część parafian, przywiązana do swoich poprzednich parafii, w bardzo dużej mierze niechętnie odnosiła się do zmian i nierzadko była im wręcz przeciwna – opowiada Jan Albiniak, parafianin.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.