Roraty. Kto rano wstaje, ten śniadanie dostaje

ag

publikacja 16.12.2019 09:05

Pierwsza Msza, jeszcze nim wstanie słońce, przyciąga w Adwencie nie tylko dorosłych czcicieli Matki Bożej, ale i znaczne grono najmłodszych, dla których pójście do kościoła z lampionem, a później wspólne śniadanie jest wielką atrakcją.

Śniadanie w gronie koleżanek i kolegów smakuje wyśmienicie. Śniadanie w gronie koleżanek i kolegów smakuje wyśmienicie.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Wielu rodziców, których dzieci przychodzą na godz. 6 rano na Mszę św. roratnią w kościele św. Urszuli Ledóchowskiej w Lublinie podkreśla, że Adwent to jedyny chyba czas w roku, kiedy nie ma problemu z budzeniem dzieci.

- Wystarczy słowo "Roraty", by dzieci wstawały na równe nogi, bez marudzenia i ociągania. W innych wypadkach jest to u nas niemożliwe, by pobudka kilka minut po piątej rano nie wywoływała protestu. Moc Rorat jest więc niesamowita - mówią rodzice.

Kilka lat temu parafia św. Urszuli Ledóchowskiej w Lublinie zaprosiła dzieci wraz z rodzicami na poranne Msze roratnie, a później na śniadanie. Dla najmłodszych drożdżówki i herbata, dla dorosłych kawa, by obudzić się przed dalszymi obowiązkami. Połączenie atmosfery ciemności rozjaśnianej tylko lampionami i śniadania okazało się niezwykle pociągające. Wspólne modlitwa i posiłek przed rozpoczęciem lekcji czy pracy są bardzo jednoczące. Chętnych przez cały Adwent nie brakuje.

W parafii św. Urszuli Roratom towarzyszy kard. Stefan Wyszyński, o którym każdego dnia dzieci dowiadują się nowych informacji, dostają także specjalne obrazki ze zdjęciami Prymasa Tysiąclecia przygotowane przez "Małego Gościa Niedzielnego".