Ks. Wiesław Szewczuk: Ważna jest obecność wśród ludzi

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 18.12.2019 10:10

W kasie było 1920 zł., a na placu parafialnym żadnych materiałów budowlanych. Wydawało się, że budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Kraśniku nigdy się nie uda. Pan Bóg jednak znalazł rozwiązanie.

Ks. Wiesław Szewczuk pokazuje relikwie św. s. Faustyny i bł. ks. Sopoćki. Ks. Wiesław Szewczuk pokazuje relikwie św. s. Faustyny i bł. ks. Sopoćki.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Dla mieszkańców Kraśnika czas, kiedy zapadła decyzja o utworzeniu nowej parafii na terenie powstającego dopiero osiedla, to nie był łatwy okres. Miasto przeżywało kryzys związany z częściową likwidacją miejsc pracy w fabryce łożysk tocznych. Wielu ludzi zostawało bez pracy, co zmuszało do emigracji. Mimo tych zawirowań pomiędzy Kraśnikiem tzw. starym, a Kraśnikiem Fabrycznym zaczęło powstawać nowe osiedle, które według planów zakładało budowę wielu bloków. To skłoniło ówczesnego abp Bolesława Pylaka do wydania dekretu o powstaniu nowej parafii w Kraśniku. Zadanie tworzenia tej wspólnoty otrzymał ks. Edward Łatka.

– Utworzenie parafii to w naszym przypadku była sucha decyzja administracyjna, mająca zdecydowanie więcej przeciwników niż zwolenników. Nowe osiedle dopiero zaczynało się budować, a nieliczni jeszcze jego mieszkańcy stanowili zlepek przygodnych osób młodego pokolenia. Natomiast pozostała część parafian, przywiązana do swoich poprzednich parafii w bardzo dużej mierze niechętnie odnosiła się do zaistniałych zmian i nierzadko była im wręcz przeciwna – opowiada parafianin pan Jan Albiniak.

Ks. Edward Łatka okazał się jednak być kapłanem który sprawił, że ludzie zaczęli czuć się wspólnotą. Powstały również fizyczne obiekty parafialne – zostały wykupione działki i wybudowana na nich kaplica, którą niejedni określali mianem kościoła i uważali za obiekt docelowo w zupełności wystarczający. Decyzją abp. Józefa Życińskiego w 2008 roku proboszczem parafii został ks. Wiesław Szewczuk i to jemu przypadło zadanie budowy właściwego kościoła.

Dziś, kiedy ludzie cieszą się piękną świątynią, wielu nie pamięta trudnych początków, z jakimi przyszło się zmierzyć nowemu proboszczowi parafii.

– W związku z tym, że stała kaplica tymczasowa, budowa kościoła wydawała się sprawą przegraną, tym bardziej, że pieniędzy na takie dzieło zwyczajnie nie było. Kiedy przyszedłem do pracy do Kraśnika, miałem w sobie jednak myśl, że jeśli to dzieło Boże, to wbrew wszelkim przeciwnościom, Pan Bóg nas poprowadzi. Tak było – mówi ks. Szewczuk.

W pamięci proboszcza zapisała się jesienna niedziela 2007 roku.

– Po Mszy św. przyszła do zakrystii skromnie ubrana kobieta, usiadła na krześle i wyjęła z płaszcza 15 tys. zł mówiąc: „To na początek proszę księdza, to ze skromnej emerytury odłożyłam, jak coś jeszcze uzbieram to przyniosę za jakiś czas”. Odpowiedziałem „Dziękuję” i zapytałem: „A Pani z naszej parafii?” Odpowiedziała „Nie, z sąsiedniej”. I tak się zaczęło – wspomina ks. Wiesław. W październiku przyjechał do Kraśnika inż. Roman Orlewski z Rzeszowa. Był słoneczny dzień. Wraz z proboszczem usiedli na krzesłach obok dzwonnicy i architekt zapytał, jaki kościół ksiądz chce zbudować.

– Odpowiedziałem, że tradycyjny, nawiązujący do tradycji chrześcijańskiej, trzynawowy z kaplicami i wieżą. Inżynier podjął się wyzwania i zaproponował, że sporządzi wstępny projekt i mi go przedstawi. Ustaliśmy też, że będę płacił za usługę projektową w ratach licząc na to, że Pan Bóg o pieniądze się zatroszczy – podkreśla ks. Wiesław.

Z okazji pierwszych świąt Bożego Narodzenia i wizyty duszpasterskiej proboszcz napisał list do wiernych, który księża zostawiali w każdej rodzinie. Ofiary zebrane podczas kolędy przeznaczone zostały na projekt kościoła i materiały budowlane. Uzbierano 40 tys. zł. Tak na początek.

– Czas biegł szybko, udało mi się zapoznać już trochę parafian. Około 30 z nich, na moją prośbę, zaczęło przychodzić na teren budowy i społecznie wykonywać pierwsze prace przy wykopie, przygotowywać zbrojenie ze stali do fundamentów. W 80 proc. byli to nasi wspaniali, pracowici emeryci i renciści. I tak budowa nabierała tempa. Było to niesamowite doświadczenie, bo pracowaliśmy w systemie gospodarczym. Ludzie pod okiem jednego specjalisty brali się za wznoszenie murów. Nie było nas stać na żadną firmę. Wszystko robiliśmy sami – wspomina proboszcz.

Każdego dnia na budowie z ludźmi był ksiądz. Ramię w ramię brał się do pracy, ale służył też rozmową i wsparciem. Codziennie też każdy z pracujących dostawał obiad.

– Na początku przychodziły kobiety, które dla nas gotowały, potem jedna z pań, która w pobliżu prowadzi stołówkę ofiarowała, że każdemu pracującemu przy budowie kościoła zapewni obiad. Nie brakowało nam też nigdy chleba, a nawet ciastek, którymi bezpłatnie karmił budowniczych nasz sąsiad, właściciel piekarni. Tak było przez 8 lat, w których nie myślałem o żadnym urlopie czy wypoczynku, bo najważniejsza była obecność wśród ludzi i wznoszenie świątyni – przyznaje ks. Wiesław.

Mimo ogromnego zaangażowania ludzi, potrzebne były jednak pieniądze.

– Doskonale przypominam sobie lipcowy poranek 2011 r. Po odprawieniu Mszy świętej i powrocie na plebanię, odpoczywając zastanawiałem się skąd wziąć pieniądze potrzebne na dalsze prace. Moje rozmyślania przerwał dzwonek domofonu. Było to małżeństwo, okazało się, że wrócili z Chicago i postanowili wesprzeć finansowo budowę kościoła. Do dnia dzisiejszego jestem im wdzięczny za ten dar serca, dzięki któremu zniknęły moje kłopoty – opowiada ks. Wiesław.

Pierwszą Mszę św. w kościele 5 października 2012 r. odprawił abp Stanisław Budzik. 9 czerwca 2013 roku biskup Stanisław Dowlaszewicz z Boliwii, podczas uroczystej procesji, przeniósł Najświętszy Sakrament z kaplicy do kościoła. Po wykonaniu wielu kosztownych prac i kompleksowym urządzeniu świątyni 26 czerwca 2016 roku abp Stanisław Budzik dokonał konsekracji kościoła. Decyzją metropolity lubelskiego ten kościół był jednym z 6 kościołów stacyjnych w diecezji w Roku Miłosierdzia.

Dziś parafia Miłosierdzia Bożego jest bliska nie tylko parafianom, ale i wielu innym mieszkańcom Kraśnika, którzy oddają się Jezusowi Miłosiernemu.

– Bardzo lubię przychodzić do tego kościoła i tu właśnie się modlić. Już dawno zawierzyłam Jezusowi swoje życie i oddałam serce. Otrzymałam też wiele łask od Boga, więc mam za co dziękować. Kilka lat temu dostałam szansę prowadzenia scholi w tej parafii. Robię to od 5 lat i jest to dla mnie ogromny zaszczyt – mówi Dorota Rubaszko.

Parafia to jednak nie same mury świątyni. To przede wszystkim ludzie, którzy tu przychodzą na modlitwę i angażują się w różne dzieła. – Cieszy mnie każda wspólnota, jaka działa przy kościele, każde dzieło, jakie udaje się nam wspólnie przeprowadzić poczynając od troski jaką otaczamy potrzebujących, poprzez wydarzenia kulturalne, jak np. koncerty organowe czy festyn parafialny, po codzienne spotkania czy wspólną zabawę, jaką od dwóch lat organizujemy w czasie karnawału dla chętnych parafian. Prawdziwa wspólnota jest wtedy, gdy potrafimy razem nie tylko się modlić, ale i wspólnie płakać i śmiać się. Dlatego tak ważna dla mnie jako duszpasterza jest zwyczajna obecność pośród ludzi – zaznacza ks. Wiesław.

Z okazji 25-lecia parafii ukaże się książka autorstwa ks. W. Szewczuka pt. „Dom Miłosierdzia. Parafia Miłosierdzia Bożego w Kraśniku”, w której znajdzie się historia, wspomnienia osób związanych z budową, liczne fotografie i dokumenty parafialne.

Mszy św. jubileuszowej 15 grudnia 2019 roku przewodniczył abp Stanisław Budzik.