Ks. Michał Zybała: Nie lubię mówić o owocach

jj

publikacja 25.03.2020 10:55

150 ewangelizatorów, 271 parafii, do których dotarł kerygmat. Projekt „Źródło” po 6 latach dobiega końca. Koordynator ds. nowej ewangelizacji przekonuje, że ewangelizacja powinna trwać dalej.

Ks. Michał Zybała podkreśla, że ewangelizacja powinna trwać nieprzerwanie Ks. Michał Zybała podkreśla, że ewangelizacja powinna trwać nieprzerwanie
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Choć epidemia pokrzyżowała plany oficjalnego zakończenia rekolekcji "Źródło", które miały się odbyć w parafii św. Jana Kantego w Lublinie, to jednak ewangelizacja w tej formie dobiega końca.

Czy już można mówić o owocach wyjątkowego projektu? Ks. Michał Zybała koordynator ds. nowej ewangelizacji w archidiecezji lubelskiej trochę przekornie stwierdza, że projekt powinien być kontynuowany dalej.

- Ja nie lubię mówić o owocach - zaznacza. - Ewangelizacja ze swej natury ma być permanentna, czyli w takiej bądź innej formie, projekt powinien nadal trwać - stwierdza. - Natomiast mogę powiedzieć, że bez wątpienia wyraźnym owocem tego przedsięwzięcia jest integracja ludzi, którzy tworzyli ekipy ewangelizacyjne. Każda ekipa składała się z osób pochodzących z różnych wspólnot. Czas ich tworzenia wspominam jako ścieranie się różnych frontów. Każdy miał swój pomysł na prowadzenie rekolekcji. Pamiętam jak podczas jednego z późniejszych naszych  spotkań ktoś podsumowywał czas powstawania ekip mówiąc, że na pierwszym spotkaniu mało żeśmy się nie pozabijali, na drugim wszyscy milczeliśmy, bo byliśmy na siebie obrażeni, na trzecim zaczęliśmy się odzywać a na czwartym podjęliśmy konkretną współpracę.

Zdaniem ks. Michała w ewangelizacji powszechny jest fakt, że najsłabszym ogniwem jest sam ewangelizator. - W dokumentach kościelnych jest to nawet napisane i myślę, że sam Kościół w sobie ma wiele przeszkód wewnętrznych. Nasz brak gorliwości, formacja, która zawsze jest niedostateczna, nasza chęć życia dla siebie, niechęć do oddawania swojego życia – przysłowiowego umierania, bo żeby wyjechać na głoszenie w parafii rekolekcji przez cztery dni, trzeba było urwać coś z urlopu w swojej pracy zamiast być na np. dłużej na plaży. To był wysiłek. Więc z zasady najsłabszym ogniwem wcale nie są odbiorcy nawet jeśli są to poganie czy ludzie wrodzy Kościołowi, bo jeżeli słyszą dobrą nowinę i autentyczne świadectwo życia, najczęściej są tym bardzo poruszeni.

Reakcje na świeckich ewangelizatorów w parafiach archidiecezji lubelskiej były bardzo różne - Z zasadzie skrajne - stwierdza ks. Zybała. - Od negatywnych: ktoś wychodził z kościoła albo przychodził i mówił, że drażni go obecność świeckich w roli głosicieli, po maksymalnie pozytywne, gdzie ludzie mówili głośno o swoim nawróceniu. Pamiętam też wypowiedzi dwóch pań  w małej wiosce. Po świadectwie o nawróceniu naszej ewangelizatorki, przyszła kobieta do proboszcza i powiedziała, że swoje brudy to się pierze w domu, a druga przyszła i powiedziała, że dziękuje nam że my jej, „starej babce”, przed śmiercią powiedzieliśmy, że Bóg ją kocha, bo ona nigdy tego tak jasno nie słyszała. Ta sama katecheza reakcje skrajne. Tak jest jednak już od czasów Jezusa Chrystusa.

Projekt "Źródło" się kończy, ale misja ewangelizatorów się nie kończy. - Za chwilę rozpoczyna się III Synod Archidiecezji Lubelskiej. Część z tych osób, które wzięły udział w projekcie będzie zaangażowanych w różne komisje - informuje ks. Michał. - W fazie przygotowań jest też projekt dla bierzmowanych „Ruah”, więc część ewangelizatorów też tam będzie potrzebna. Możemy także służyć pomocą w ramach rekolekcji szkolnych czy adwentowych w parafiach.  

Duszpasterz tłumaczy, że wspólnota ewangelizatorów nie ma na razie konkretnej zaplanowanej akcji, są jednak pewne pomysły na przyszłość. - Cały czas staramy się nasłuchiwać Ducha Św. W gronie zespołu ds. nowej ewangelizacji  na ten moment ważniejszym zadaniem niż kolejna strukturyzowana akcja, jest stwarzanie narzędzi. Aż się prosi żeby takowe powstawały, żeby  proboszcz czy ktokolwiek kto chce przygotowywać młodzież do bierzmowania czy  małżeństwa, dostał system wsparcia, ludzi, odpowiednie materiały. Potrzebujemy nie tylko pomysłów, bo pomysły już są, ale nie ma konkretnych narzędzi.  O ile Pan Bóg zechce, to będzie  najbliższa droga przed nami.