publikacja 06.05.2020 10:45
Od 5 maja znowu można zwiedzać lubelską archikatedrę. Zaproszone są zarówno osoby indywidualne, jak i grupy do 10 osób. Warto zobaczyć świątynię, w której po 22 latach zakończył się remont.
Ks. Adam Lewandowski zaprasza do katedry.
Agnieszka Gieroba/ Foto Gość
W poszczególnych pomieszczeniach może przebywać maksymalnie 10 osób, każda musi mieć specjalną maseczkę - wyjaśnia ks. Adam Lewandowski, kustosz sanktuarium i proboszcz parafii archikatedralnej, i zaprasza do odwiedzania kościoła, w którym przez ponad dwie dekady sztab konserwatorów i specjalistów z zakresu dziedzin sztuk pięknych, a także wykonawców pracował nad tym, aby przywrócić archikatedrze lubelskiej dawny blask.
Prace remontowe składały się z trzech etapów. Pierwsza część prac dotyczyła konstrukcji budynku: wzmocniono fundamenty, więźbę dachową i poszycie dachowe. W niektórych kaplicach wzmocniono także kopuły pod względem konstrukcyjnym - wyjaśnia ks. Lewandowski. Kolejne dwa etapy dotyczyły aranżacji wnętrz - w tym zakresie odnowiono prezbiterium, wymieniono posadzkę w nawie głównej oraz wykonano remont podziemi i krypt. Trzecią część remontu stanowiło odnowienie polichromii w całej świątyni oraz renowacja zabytków ruchomych, ołtarzy, obrazów i figur.
Odnowione wnętrze archikatery.Kiedy 22 lata temu abp Józef Życiński podejmował decyzję o rozpoczęciu remontu archikatedry, nikt nie był pewien, ile uda się zrobić. Sam biskup mówił w1998 roku, że perspektywa przyszłych prac wydaje się być bardzo trudna, mglista i nieokreślona. Nawet najbardziej oszczędne wersje kosztorysów wykraczały poza oceniane realistycznie możliwości finansowe mieszkańców Lubelszczyzny. Tymczasem okazało się, że wysiłek wielu osób, pozyskane środki z różnych funduszy i wsparcie wielu instytucji pozwoliło zrealizować plany, które wydawały się niemożliwe. Oficjalnie remont katedry zakończył się w tym roku, czyli po ponad 20 latach. Metropolita lubelski przewodniczył z tej racji Eucharystii dziękczynnej.
– To tu znajduje się krzyż Trybunalski. Wiernych z archidiecezji i z całej Polski przyciąga obraz Matki Bożej Płaczącej, nie tak dawno przeżywaliśmy 70-lecie wydarzeń związanych z lubelskim cudem. Pielgrzymów i turystów przyciąga zakrystia akustyczna oraz katedralny skarbiec, podziw budzi jednolita polichromia Józefa Meyera z połowy XVIII w., szereg pięknych kaplic, cennych obrazów i epitafiów – mówił abp Budzik.
Remont, który się zakończył, był trzecim w historii tego kościoła.
– Historia świątyni katedralnej wiąże się z zakonem jezuitów, którzy w XVI wieku przybyli do Lublina i tu poza murami obronnymi ówczesnego miasta zbudowali klasztor i kościół dedykowany dwóm Janom: Chrzcicielowi i Ewangeliście – przypomina ks. Adam Lewandowski. Niestety, 10 marca 1752 roku wybuchł wielki pożar, który niemal doszczętnie zniszczył zabudowania klasztorne i kościół. Ocalały jedynie ołtarz główny z połowy XVII wieku, wielkie obrazy z prezbiterium, sztukaterie i malowidła w kaplicy Krzyża Trybunalskiego. Rozpoczęto odbudowę kościoła, przy okazji zmieniając jego pierwotny wygląd. Prace nad artystycznym wyglądem wnętrza powierzono Józefowi Meyerowi, który był nadwornym malarzem Augusta III Sasa. – Te zachwycające dziś malowidła na ścianach stanowią o wyjątkowości naszego kościoła. Przy okazji ich renowacji natknęliśmy się na jednym ze sklepień na autoportret mistrza, podpisany przez niego i datowany na 1757 rok – opowiada ks. Adam.
Burzliwe dzieje Europy sprawiły, że w XVIII wieku Towarzystwo Jezusowe zostało zlikwidowane. W Lublinie ich kościół i klasztor oddano trynitarzom. Rozbiory Polski sprawiły, że kościelne instytucje podupadały. Austriacy w katedrze urządzili magazyn wojskowy, a kiedy po wojnach napoleońskich Lublin dostał się pod carskie panowanie, trynitarze nie zdołali udźwignąć utrzymania i remontu zabudowań. Kiedy w 1805 roku powstała diecezja lubelska, trzeba było znaleźć kościół na katedrę. Zdecydowano o przejęciu dawnej świątyni jezuickiej, przeprowadzając w niej remont. Biskupem lubelskim był wówczas ks. Józef Dzięcielski. Zdecydował on o wyburzeniu dwóch skrzydeł budynków stojących przed katedrą tworząc obszerny plac. Kolejne ciężkie chwile katedra przeżyła podczas II wojny światowej, kiedy to znacznie ucierpiała podczas bombardowania. – Po wojnie udało się zniszczenia odbudować, ale nie remontowano tego, co ocalało. Dlatego wnętrze świątyni wymagało gruntownego odnowienia, o którym zdecydował abp Józef Życiński. Wiele prac udało się wykonać pod jego czujnym okiem, a kiedy odszedł, pieczę nad dalszymi pracami objął abp Stanisław Budzik. Wszystko, co udało się nam zrobić, to zasługa wielu ludzi, instytucji i firm, którym bardzo dziękuję – podkreśla proboszcz katedry.