Historia. Niezwykły doktor Karol z Nałęczowa

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 20.05.2020 10:00

W czasach, kiedy szczególnie doceniamy lekarzy, chcemy przypomnieć Karola Benniego - związanego z Nałęczowem medyka, który przyczynił się do rozwoju uzdrowiska.

Park zdrojowy w Nałęczowie wciąż przyciąga kuracjuszy i turystów. Park zdrojowy w Nałęczowie wciąż przyciąga kuracjuszy i turystów.
Archiwum Nałęczów

Uzdrowiskowy klimat panujący w okolicy sprawił, że powstał tu Zakład Leczniczy, do którego ściągali nie tylko kuracjusze, ale i warszawiacy, którzy chcieli się pokazać i przy okazji miło spędzić czas. Może to właśnie – powstające uzdrowisko i otwierające się możliwości pracy dla lekarzy – ściągnęły do Nałęczowa Karola Benniego. Zachwycony miejscem, o którym w Warszawie, gdzie na co dzień pracował, było coraz głośniej, postanowił tu najpierw wynająć, a potem zbudować dom – willę „Widok”, która za sprawą swoich właścicieli stała się znana wśród polskiej elity odwiedzającej Nałęczów.

W pięknym budynku, zbudowanym w stylu szwajcarskim, latem pani Ludwika żona doktora Benniego, prowadziła ekskluzywny pensjonat, a sam doktor otwierał gabinet lekarski. Bywali u nich m.in: Henryk Sienkiewicz, Antoni Edward Odyniec, Jadwiga Łuszczewska (Deotyma), Jan Karłowicz. Stołował się tu także Bolesław Prus. Ok. 1880 roku doktor Benni został przyjęty na członka Spółki Udziałowej Zakładu Leczniczego w Nałęczowie, związując się jeszcze bardziej z miastem i jego mieszkańcami.

Karol Benni.   Karol Benni.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

– Karol Benni był człowiekiem o wielkim sercu nie tylko dla swoich pacjentów, ale był także społecznikiem, który wokół różnych ważnych spraw, poczynając od kwestii patriotycznych poprzez kulturę po szkolnictwo i przemysł ludowy, potrafił gromadzić ludzi gotowych do działania. To ta głównie cecha sprawiła, że został zapamiętany, a jego zasługi można wyliczać na wielu polach poza medycyną – opowiada Bogumiła Wartacz z Muzeum Prusa w Nałęczowie, która wraz z Agnieszką Zadrożną przygotowała w 2018 roku wystawę plenerową w Nałęczowie zatytułowaną „Gdyby nie Benni…”.

Rzeczywiście, gdyby nie Karol Benni do Nałęczowa nie przyjechałby pewnie ani Bolesław Prus, ani Henryk Sienkiewicz, ani wielu innych znanych ówcześnie intelektualistów i artystów.

– W Nałęczowie o Bennim mówi się zwykle dwa razy. Pierwszy, gdy opowiada się o Prusie, to wspomina się, że sprowadził go tutaj właśnie dr Karol, by leczył agorafobię, na którą cierpiał pisarz. Drugi raz, gdy mówi się o kaplicy św. Karola Boromeusza, że jest fundacją Ludwiki, żony Karola Benniego, która w ten sposób chciała uczcić pamięć męża i zapewnić, że przez następne lata, ktoś będzie się za niego modlił. Tymczasem Nałęczów zawdzięcza Benniemu dużo więcej – mówi Agnieszka Zadrożna.

Karol Benni urodził się w Tomaszowie Mazowieckim w 1843 r. Miał dwie starsze siostry i dwóch braci. Jego ojciec Jakub Benni był pierwszym pastorem luterańskim w tym mieście, a matka – Maria Anna White – pochodziła z Glasgow. To przyczyniło się do tego, że dzieci płynnie władały kilkoma obcymi językami. Karol znał ich pięć: angielski, francuski, niemiecki, włoski, rosyjski. W 1860 r. wyjechał na studia medyczne do Paryża, gdzie pięć lat później otrzymał dyplom lekarski, mając zaledwie dwadzieścia dwa lata. W Paryżu zbliżył się do polskich środowisk patriotycznych. Gdy dowiedział się o ciężkiej chorobie ojca przyjechał na krótko do Polski, przewożąc przy okazji tajne pisma dla kierownictwa Powstania Styczniowego.

– Doktor Karol nie wyobrażał sobie, by stać z boku wydarzeń, dlatego po powrocie ze studiów do Polski angażował się w pomoc powstańcom lub ich rodzinom, włączył się do komitetu budowy pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie, był odpowiedzialny także za budowę gmachu Zachęty. Od 1873 roku, gromadził wokół siebie środowisko znakomitych ludzi w celu wymiany myśli w dziedzinie kultury, gospodarki, zagadnień społecznych i polityki. W piątki, co dwa tygodnie, w mieszkaniu Bennich odbywały się wieczorki, na które zapraszano przedstawicieli różnych środowisk. Dyskutowano o rozmaitych sprawach i rodziły się plany konkretnych działań. Po kolacji towarzystwo przenosiło się do salonu, gdzie przed każdym stawiano filiżankę czarnej kawy i kieliszek wiśniaku, o wspaniałości którego w Warszawie było głośno. Menu dopełniały suszone śliwki na patyczkach obsypane kminkiem – specjalité de la maison. Tak było od października do maja, kiedy to Karol z małżonką Ludwiką pakowali się i wyjeżdżali do Nałęczowa na wakacje letnie – opowiadają autorki wystawy.

Tutaj bynajmniej nie zaprzestawał działalności społecznej. Był współzałożycielem Towarzystwa Przyjaciół Nałęczowa i szkolnictwa zawodowego w miasteczku, widząc potrzebę pomocy lokalnym mieszkańcom.

– Nałęczów od lat znany były jako siedlisko wytwórstwa ludowego. Nie było tu żadnego przemysłu, a gdy kończyły się prace polowe, ludzie mieli czas do wykorzystania. Widząc tą sytuację, Karol był jednym z pomysłodawców stworzenia w Nałęczowie szkoły zawodowej prowadzonej przez Towarzystwo Popierania Przemysłu Ludowego, w którego działalność był zaangażowany. Chodziło o kształcenie chłopów, którzy poza uprawą roli mogliby mieć konkretny zawód i przyczyniać się do rozwoju kraju. Tak też uczniowie nałęczowskiej szkoły uczyli się wyrabiać meble, koszyki, zabawki i różne drobiazgi chętnie nabywane przez przyjezdnych kuracjuszy – mówi A. Zadrożna.

Efekt działania szkoły był imponujący, tak że w 1913 roku zwrócono na nią uwagę na wystawie przemysłu ludowego w Piotrogrodzie, jednak wybuch I wojny światowej utrudnił działalność edukacyjną, doprowadzając do upadku szkoły.

Benni, będąc znakomitym lekarzem chirurgiem i laryngologiem, uczestniczył w wielu konferencjach naukowych na świecie, konsultując różne przypadki i udzielając porad medycznych rozsławiał przy okazji Nałęczów, do którego zawsze chętnie wracał po różnych podróżach. W 1877 r. gościł w Stanach Zjednoczonych, gdzie zapoznał się z kobiecą praktyką lekarską, jako że pozwolono tu kobietom studiować medycynę, a następnie leczyć ludzi. Swe pozytywne obserwacje dotyczące kobiet lekarzy, sprawdzających się w ginekologii i pediatrii, przekazał potem polskim medykom. Przy okazji pobytu za oceanem dowiedział się, że u pewnego notariusza w Ameryce znajduje się nieznany w Polsce testament Tadeusza Kościuszki. Dotarł do niego, a po przetłumaczeniu opublikował w czasopiśmie „Kłosy”, mając tym samym kolejny wkład w poznanie historii Polski.

– Mimo sławy, zarówno w dziedzinie medycyny, jak i na polach z nią niezwiązanych, był człowiekiem niezwykle skromnym, który nie lubił podziękowań i przemówień na swoją cześć. Nawet na pogrzebie, gdy o zmarłym można by tak wiele opowiedzieć, wymieniając wszystkie jego zasługi, uszanowano jego wolę i nie wygłaszano mów – podkreśla B. Wartacz.

Doktor Karol Benni dożył 73 lat. Zmarł w Warszawie w 1916 roku, prawdopodobnie podczas bombardowania. Ci, którzy go znali mówili, że „nie dążył ani do majątku, ani do rozgłosu, jego czynami kierowała dobra wola, miłość bliźniego i miłość do kraju”. Nie doczekali się z żoną dzieci, ale pamięć o nich przetrwała.

Rok po śmierci męża Ludwika Benni zwróciła się do diecezji lubelskiej z prośbą o zgodę na wybudowanie na własnej działce w sąsiedztwie swej wilii i za własne pieniądze kaplicy pod wezwaniem św. Karola Boromeusza, którą chce przekazać parafii i kuracjuszom przebywającym w Nałęczowie, by w wolnych chwilach mogli wstępować na modlitwę. Otrzymawszy zgodę na budowę prosiła, by posługujący tu w następnych latach kapłani pamiętali w modlitwie jej męża Karola.

Kaplicę wybudowano w 1919 roku. Autorem projektu był związany z Nałęczowem architekt Stanisław Grochowicz. W ołtarzu umieszczono obraz św. Karola Boromeusza – biskupa Mediolanu, patrona chorych. Biskup Leon Fulman udzielił proboszczowi z Nałęczowa ks. Zdzisławowi Łęczyckiemu zgody na poświęcenie kaplicy 2 lipca 1919 roku. Do dziś służy ona kuracjuszom, turystom i mieszkańcom.