Nowa kwestią czasu

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 22/2020

publikacja 28.05.2020 00:00

Wilków 10 lat po powodzi wciąż pamięta wielką wodę, która zabrała wszystko. Paradoksalnie jednak to, co się wydarzyło, wyszło mieszkańcom na dobre.

W 2010 roku po terenie gminy można było poruszać się tylko łódką. W 2010 roku po terenie gminy można było poruszać się tylko łódką.
ks. Tomasz Lis /foto gość

W maju 2010 roku ludzie mówili, że sytuacja jest zła i wału najprawdopodobniej nie da się uratować. W powódź jednak nikt do końca nie wierzył. Owszem, podtopienia na terenie gminy Wilków były czymś, do czego wszyscy przywykli. Wiadomo, że w piwnicach nie trzyma się cennych rzeczy, że czasem woda dostaje się na podwórka, ale żeby była taka powódź, która zniszczy wszystko, to nie mieściło się w głowie. Wielka woda pojawiła się w Wilkowie ostatnio w 1833 roku, ale to były inne czasy, bez sprzętu, wałów i ostrzegania meteorologów, więc tym razem ludzie spali spokojnie.

– Kiedy dowiedzieliśmy się, że wał w Zastowie może nie wytrzymać, na wszelki wypadek zabezpieczyliśmy, co się dało. Z parteru wynieśliśmy na piętro cenniejsze rzeczy, lodówkę postawiliśmy na stole w kuchni, a to, co było w kuchennych szafkach, wystawiłam na blat. Myśleliśmy, że nawet jak woda wejdzie do domu, to sięgnie kostek, najwyżej kolan – wspomina 2010 rok Marta Bołtuć.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.