Pogrzeb pioniera Drogi Neokatechumenalnej

jj

publikacja 30.07.2020 18:03

Kościół lubelski pożegnał zmarłego 18 lipca ks. Zbigniewa Czerwińskiego.

Ks. Zbigniew żył 83 lata. Ks. Zbigniew żył 83 lata.
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Był duszpasterzem, teologiem, filozofem, ale przede wszystkim był katechistą "pierwszej godziny" - tak o zmarłym ks. Czerwińskim mówił w czasie Mszy św. pogrzebowej prof. Wojciech Kaczmarek. 

Księdza Zbigniewa żegnali przedstawiciele neokatechumenatu oraz wielu księży. - Był pionierem Drogi Neokatechumenalnej w naszej diecezji i w całej Polsce - mówił biskup Mieczysław Cisło. - Szukał czegoś więcej i odnalazł się w tym charyzmacie. Do końca służył słowem i czasem. Dzisiaj go żegnamy z wielka wdzięcznością za to, że powiedział Chrystusowi "tak", że stawał wobec nowych wyzwań, a trzeba było mieć wiele odwagi, żeby powiedzieć "tak" Drodze Neokatechumenalnej. Wiedział, że to nie z człowieka, ale z Bożej laski się dzieje. Dziś odprowadzamy go do ostatniego portu przeznaczenia. On do tego portu dążył przez całe życie w jedności z Chrystusem.

Ksiądz Zbigniew w przez wszystkie lata swojej pracy duszpasterskiej szukał głębokiej duchowości, angażując się we wszystko, co czynił Kościół po Soborze Watykańskim II. Po spotkaniu z ks. Franciszkiem Blachnickim włączył się w ruch oazowy. Miał kontakty z Odnową w Duchu Świętym oraz innymi formacjami ewangelizacyjnymi. Współpracując z o. Wacławem Oszajcą, angażował się w pomoc ludziom Solidarności. 

- W 1975 r. poznał Drogę Neokatechumenalną - wspominał prof. Kaczmarek. - Rozpoznał w niej drogę nawrócenia nie tylko dla innych, ale także dla siebie. Od tego czasu rozpoczęła się nowa faza jego życia kapłańskiego. W swojej książce pisał: "Jest we mnie radość, nowy entuzjazm podobny do tego, który ma każdy ksiądz tuż po święceniach. We mnie ten entuzjazm nie mija i nie gaśnie mimo upływu lat". 

To ks. Czerwiński wraz z ekipami świeckich otwierał Drogę w parafiach w różnych diecezjach. Jeździł i katechizował w wielu miastach Polski, ale też za granicą. - Był człowiekiem miłosierdzia dla grzeszników. Do końca służył ludziom, spowiadając, ale także wspomagając radą i dobrym słowem. Taki zostanie w naszej pamięci - podkreślał prof. Kaczmarek.