Siostra Benia Baumann: Założyłam habit i czuję się w nim sobą

Justyna Jarosińska

publikacja 07.08.2020 16:22

Wychowywała się wśród Świadków Jehowy. Pierwszą Komunię św. przyjęła z własnej woli w wieku 22 lat. Zaledwie 3 lata później wstąpiła do klasztoru.

S. Benedykta z kierownikiem Księgarni św. Pawła - Pawłem Lipą S. Benedykta z kierownikiem Księgarni św. Pawła - Pawłem Lipą
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Siostra Benedykta Karolina Baumann ze Zgromadzenia Sióstr św. Dominika jest polonistką, blogerką, reżyserką, scenarzystką i nauczycielką. Jest też autorką dwóch powieści. O ostatniej zatytułowanej "Niebo w kolorze popiołu", którą wydało wydawnictwo Edycja Świętego Pawła, opowiadała osobiście w Lublinie w Księgarni Św. Pawła.

- To było moje literackie marzenie od momentu wstąpienia do zgromadzenia czyli od 20 lat , kiedy usłyszałam o błogosławionej s. Julii Rodzińskiej, która oddała w obozie koncentracyjnym życie za współwięźniarki podobnie jak o. Maksymilian Kolbe. Ta historia niesamowicie mnie zafascynowała. Pomyslałam, że bardzo bym chciała zająć się postacią s. Julii. Chciałam pozbierać o niej materiały, zająć się pismami, które zostawiła, dotrzeć do jakiegoś dzienniczka duchowego i opracować go od strony polonistycznej. Gdy napisałam książkę o „Na końcu schodów. Opowieść o Matce Kolumbie Białeckiej” poprosiłam Matkę Generalną, bym mogła napisać także książkę o s. Julii Rodzińskiej. 

S. Benia bardzo szybko zrozumiała  jednak, że nie ma żadnych pism dotyczących życia błogosławionej dominikanki, nie ma dzienniczka, nie ma też żadnych listów s. Julii, ani od niej, ani do niej. - Była tylko kartka z wakacji do rodziców oraz kartka już z obozu Stutthof, w której pisała, że wszystko jest u niej dobrze. Większość książki oparłam więc na świadectwach ustnych współwięźniarek s. Julii - opowiada. 

Siostra Benedykta nie jest "typową" zakonnicą. Nie była grzeczną dziewczyną jeżdżącą na rekolekcje, z Kościołem nie miała nic wspólnego. - Moja mama była aktorką, opiekowała się mną babcia, która należała do Świadków Jehowy. Nie znosiłam chodzenia na ich spotkania. Z czasem znalazłam sobie swoją "sektę" - śmieje się s. Benedykta. - Miałam guru, którym była kobieta, więc naprawdę bardzo mi to imponowało. 

Nawrócenie przyszło nagle, dosłownie "przypadkowo". - Najpierw nawróciła się moja mama, która wyciągnęła mnie na rekolekcje wyjazdowe. Tam poznałam niesamowitych ludzi, którzy niczego ode mnie nie chcieli a dawali akceptację i miłość - wspomina dominikanka. -  Zaproponowali przygotowanie do  Pierwszej Komunii i tak się zaczęło.

Rok później był sakrament bierzmowania a trzy lata potem klasztor.

Dziś s. Benedykta, która zakonne imię zawdzięcza swoje idolce św. Teresie Benedykcie od Krzyża, pracuje w kłodzkim liceum, prowadzi grupę teatralną Dzikie Koty, pisze scenariusze spektakli teatralnych, prowadzi również bloga i stronę na Facebooku Zakonnica bez przebraniagdzie dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat literatury, sztuki, życia zakonnego i współczesnego świata. Od niedawna siostra prowadzi również autorski profil na Instagramie. 

O sobie mówi, że choć bardzo lubi film "Zakonnica w przebraniu" to jednak sama przed niczym ani nikim nie ucieka. - Ja nie przebrałam się w habit, ja go po prostu założyłam i jestem w tym autentyczna, czuję się sobą.