Od rana do Wąwolnicy ciągną pielgrzymki

ag

publikacja 05.09.2020 11:45

Wyruszyli wczesnym rankiem z różnych parafii, by dotrzeć na wieczorną Eucharystię w sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej. Z zachowaniem ograniczeń i zasad sanitarnych do Wąwolnicy zmierzają liczni pielgrzymi.

Jedna z pielgrzymek wyruszyła z parafii ojców kapucynów. Jedna z pielgrzymek wyruszyła z parafii ojców kapucynów.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Żeby w tym roku dołączyć do pątników, trzeba było wcześniej się zapisać, bo liczba miejsc w grupie pielgrzymkowej jest ograniczona do 150 osób. To wymogi, jakie na mają związek z koronawirusem. Pielgrzymi, stosując się do nich, wyruszyli rano w drogę.

- Kiedy usłyszeliśmy, że będzie pielgrzymka z naszej parafii, a liczba osób jest ograniczona, zaraz się zapisaliśmy. Tradycją w naszej rodzinie jest to wrześniowe pielgrzymowanie do Matki Bożej Kębelskiej. Najpierw szliśmy sami, jako młodzi małżonkowie, z czasem dołączały do nas dzieci. Małe jechały w wózku, starsze idą piechotą. To czas, na który wszyscy czekamy, do którego się przygotowujemy zarówno duchowo, jak i fizycznie, urządzając z dziećmi długie spacery, by wdrożyły się w pokonywanie znacznych odległości. W tym roku też nie mogło nas zabraknąć - mówią Anna i Jan Wojtaszkowie.

Jak na każdą pielgrzymkę, tak i na tę jednodniową ludzie niosą różne intencje. Jedni idą prosić o potrzebne łaski, inni dziękują za otrzymane.

Co roku w uroczystościach w Wąwolnicy uczestniczą tysiące wiernych. Obchody trwają dwa dni. Sobota jest czasem pielgrzymek i wieczornych nabożeństw do miejsca objawień Maryi w Kęble, niedziela to Eucharystie na pl. Różańcowym. W tym roku sumie odpustowej przewodniczył będzie prymas Polski abp Wojciech Polak.

Historia tego miejsca zaczęła się dawno temu w pobliskim Kęble. W kronice parafialnej czytamy opowieść przekazywaną w wąwolnickiej tradycji o początku kultu na tych terenach. „Strasznym był rok 1278 dla Polski. Nawała tatarska zalała ją całą. Ziemia Lubelska najwięcej od innych spustoszeniu uległa. Po wielkich spustoszeniach Lublina kolej przyszła na położoną od niego o 4 mile drogi Wąwolnicę. Bitwy rozgrywały się w Kęble koło Wąwolnicy, wśród lasów, gdzie znajdowała się statua Matki Bożej. Przy drodze koło wielkiego kamienia Tatarzy rozbili obóz, tu gromadzili łupy i przetrzymywali jeńców. Na ogromnym głazie ustawili statuę Matki Bożej, a ponieważ wiedzieli, jaką czcią otaczali ją Polacy, a szczególnie mieszkańcy tych okolic, urządzali sobie z niej kpiny na oczach zniewolonych. W tym czasie pod Głuskiem Opolskim rozgrywała się ostateczna walka Tatarów z dziedzicem Wąwolnicy Ottonem Jastrzębczykiem. Chorągiew chana padła. Kiedy uciekający w popłochu najeźdźcy zbierali łupy i jeńców z Kębła, nad Matką Bożą ukazała się jasność i unosić się zaczęła w górę, na przeciwległej górze o paręset kroków stanęła na lipie, jakoby uchodząc z rąk niewiernych. Jeszcze bardziej przerażeni Tatarzy, jak najszybciej uciekali, tak że łupy i jeńców pozostawili, nie myśląc o zdobywaniu zamku. Po ich ucieczce statua Matki Bożej nazad stanęła na kamieniu”.

Te wydarzenia z pierwszych dni września 1278 r. były dla Polaków jasnym znakiem, że ich modlitwy zanoszone do Matki Bożej zostały wysłuchane i Maryja przyszła im z pomocą.

Dowiedziawszy się o tym, co wydarzyło się w Kęble, dziedzic Otto Jastrzębczyk postanowił wybudować drewniany kościół, w którym umieszczono cudowną figurkę. Wkrótce zasłynęła ona wielkimi łaskami. Wówczas tym miejscem opiekowali się ojcowie benedyktyni. Widząc, ile łask ludzie wyprosili, donieśli o tym swojemu przełożonemu ze Świętego Krzyża. Ojciec Chrystyn Mirecki przybył tu, by zbadać sprawę, a przekonawszy się o jej wadze, udał się z prośbą do Stolicy Apostolskiej o przeniesienie Matki Bożej z Kębła do kościoła pod wezwaniem św. Wojciecha w Wąwolnicy. 8 września 1700 r., za zgodą papieża Innocentego XII, odbyło się przeniesienie w uroczystej procesji figurki Matki Bożej z Kębła do kościoła parafialnego w Wąwolnicy, gdzie pozostaje do dzisiaj, a ponieważ sprowadzono ją z Kębła, nazywana jest Kębelską.