Ala - cud dla wielu

jj

publikacja 28.12.2020 09:00

W pierwszą rocznicę śmierci Alicji Mazurek, dziewczynę będą wspominać przyjaciele, znajomi oraz ci, którzy poznali ją dopiero po jej odejściu.

Alicja dla wielu stała się drogowskazem. Alicja dla wielu stała się drogowskazem.
archiwum prywatne

29 grudnia w kościele Jezusa Miłosiernego w Turce o godz. 18 zostanie odprawiona Msza św. z okazji pierwszej rocznicy narodzin Alicji dla nieba. Po niej zaplanowano wieczór wspomnień, który poprowadzi małżeństwo Gomułków znanych z bloga "Początek Wieczności".

Ala - cud dla wielu

Alicja w swoim Piśmie Świętym miała zaznaczony Psalm 71, w którym czytamy m.in. „jak gdyby cudem stałem się dla wielu” (w innym tłumaczeniu w miejscu słowa „cud” jest słowo „znak”).

- Dziś w tym kontekście spoglądam na miniony rok - opowiada s. Estera Andrzejewska ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej, która nieustannie trwa przy rodzicach Ali. - Choć z upływem czasu moja tęsknota za Alą się zwiększa i bardzo brakuje mi jej fizycznej obecności, to jednak świadomość, że Jezus przez nią dokonuje przepięknych dzieł w sercach innych ludzi, daje nadzieję, radość i wdzięczność. Dla wielu, w tym dla mnie, Ala stała się znakiem Chrystusa, który nieustannie przychodzi ze swoją miłością.

„Chciałabym żyć Jezusem i dla Niego, wiernie i pokornie służyć Mu każdego czasu i nieść Jego Ewangelię”, „Pragnę być bliżej Jezusa”, „Pragnę być dobrą i ciepłą osobą, od której inni będą uczyć się miłości do bliźniego”, „Wiem, że Jezus pragnie mojego szczęścia”, „Bóg dopuszcza do nas np. choroby, żebyśmy się otrząsnęli”, „Panie Jezu, proszę Cię o to, abym była otwarta na to, co mi chcesz pokazać. Pomóż mi patrzeć i widzieć, słuchać i słyszeć. Nagnij moje zatwardziałe serce i oświecaj mój umysł. Prowadź mnie tam, gdzie zechcesz Ty i naucz mnie najpierw patrzeć na bliźniego, potem na siebie. Chcę, żeby wszystko, co robię, było na Twoją chwałę i zgodnie z Twoim planem. Duchu Święty, oświecaj moje serce. Amen!”  

Takie zapiski odnaleźli rodzice Alicji już po wypadku córki w jej różnych notatkach. 

Choć dla przyjaciół Ali jej wypadek, a później śmierć, były jednymi z najtrudniejszych chwil, dziś z nadzieją spoglądają na życie.

- W momencie śmierci Ali po raz kolejny runął cały mój świat - opowiada Maryla Hałabis, przyjaciółka Alicji. - Wszystko straciło sens. Nie potrafiłam nawet wyobrazić sobie dnia, w którym fizycznie nie ma Ali w moim życiu. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że ona jest teraz bliżej niż kiedykolwiek była. Jest w każdej mojej myśli, łzie, czynności, w moich wzlotach i upadkach, a nawet w ludziach, których spotykam na swojej drodze. Opiekuje się mną i jest towarzyszką życia, tylko teraz w trochę innej postaci. Nie ma dnia, w którym nie zamienię z Nią słowa. Opowiadam jej to, co u mnie, co mi leży na sercu, co się ostatnio wydarzyło, proszę o pomoc i rady, tak jak byśmy robiły to dawniej, siedząc w naszej ulubionej kawiarni. 

Wśród osób, które podzielą się swoim świadectwem będzie m.in. Adrian, młody muzyk z Lublina. - Byłem zanurzony w grzechu, żyłem zupełnie bez Boga - wspomina chłopak. - W pewnym momencie moje życie stało się zupełnie nie do zniesienia. Miałem ciągłe ataki paniki, zacząłem myśleć o tym, by odebrać sobie życie, z drugiej strony przerażało mnie to, co się stanie ze mną po śmierci.

Na początku narodowej kwarantanny Adrian trafił w sieci na film, w którym Alicja Mazurek wraz z koleżanką wykonuje piosenkę “Znów wędrujemy”. - Zacząłem czytać o dziewczynie, która miała wypadek, o jej życiu, o rodzicach, przyjaciołach. Na zdjęciach widziałem młodą, śliczną, a przede wszystkim szczęśliwą dziewczynę. Zastanawiałem się, dlaczego ona była taka szczęśliwa, a ja nie? Później zobaczyłem wywiad z jej rodzicami, którzy po odejściu swojego jedynego dziecka nie załamali się, a jeszcze bardziej zaczęli wierzyć w Boga. Nie obrazili się na Niego. Było to dla mnie ekscytujące, jaką wiarę muszą mieć Ci ludzie. Wtedy sobie uświadomiłem, że szczęścia w życiu, którego tak bardzo pragnę, nie kupię ani nie ukradnę, ale być może, gdy zacznę rozwijać się duchowo, jak Alicja, praktykować wiarę, coś się zmieni w mojej codziennej szarości. Nie miałem nic do stracenia.

Adrian opowiada o tym, jak zaczął czytać świadectwa ludzi wierzących, jak po latach poszedł do spowiedzi, jak zaczął uczęszczać na Mszę św., czytać Pismo Święte. - Zrobiłem postanowienia: odstawić psychotropy, nieczystość i wszelkie inne używki. Wydawało mi się to niemożliwe. Choć, jak zaznacza, ciągle upada, to jednak ma siłę i chęć, by każdego dnia podnosić się z grzechu. - Pamiętam jak pierwszy raz poszedłem na grób Alicji - opowiada. - Znalazłem tam spokój. Czułem jakby jej obecność, szczęście a zarazem miłość, błogość i motywację. Czułem że idę w końcu właściwą drogą, która nie prowadzi do zatracenia, ale do zbawienia.