Południe. Z pobliskiego kościoła dobiega dźwięk dzwonów. W domu na jednym z lubelskich osiedli gromadka dzieci odrywa się od swoich zajęć. Stają w koło i zaczynają odmawiać „Anioł Pański”.
▲ Marika Mierzejewska (z lewej) i Agnieszka Nowakowska podzielają pasję do edukacji Marii Montessori.
Justyna Jarosińska / Foto Gość
Przewodzi im młoda kobieta, nauczycielka. Gdy kończą, podbiegają do półek po kartki, na których wydrukowana jest Litania do św. Józefa. Odmawiają ją w ramach nowenny przed uroczystością opiekuna rodzin. Po zakończonej modlitwie wracają do swoich zajęć. Jak się okazuje, dzieci są w szkole. Choć budynek zupełnie nie przypomina obiektu szkolnego, bo po prostu jest domem, to jednak każdego dnia od godz. 8 rano grupa uczniów rozpoczyna tu kolejny etap swojej przygody edukacyjnej. – Dzieci naprawdę lubią tę szkołę – mówi Agnieszka Nowakowska, współzałożycielka Domowej Szkoły im. Dzieci z Fatimy. – Chętnie do niej chodzą, cieszą się, że mogą tu być.
Szkoła na os. Szerokie w Lublinie jest inna niż wszystkie. – To trochę taki nietypowy twór – śmieje się współtwórca szkoły Andrzej Mierzejewski. – Wszyscy nasi uczniowie są w edukacji domowej, ale jednocześnie chodzą do szkoły. Do domowej szkoły.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.