Miejsce szczególne - Ognisko Światła i Miłości

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 27.04.2021 10:45

Na wysokim brzegu Wisły, pośród sosnowego lasu, stoi dom. Jest duży, z jasną elewacją i ciemnym dachem. Otacza go cisza, w której wszystko wydaje się być lepiej słyszalne. To miejsce, w którym każdy przyjmowany jest z otwartymi ramionami

Wspólnota mieszkająca w Łopocznie zaprasza do odwiedzenia tego miejsca. Wspólnota mieszkająca w Łopocznie zaprasza do odwiedzenia tego miejsca.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Łopoczno – niewielka miejscowość na skraju Lubelszczyzny położna tuż nad Wisłą staje się przestrzenią, w której Bóg zdaje się szczególnie czekać na człowieka. To właśnie to miejsce wybrano przed laty na założenie polskiego Ogniska Światła i Miłości. Zanim jednak powstał tutaj dom, przez ostatnie 20 lat Ognisko działało w pobliskich Kaliszanach, stając się miejscem licznych rekolekcji, odpoczynku i poszukiwania pokoju w sercu dla wielu osób.

Kiedy francuski ksiądz Jerzy Finet spotkał świecką dziewczynę Martę Robin doświadczoną wieloma chorobami, przykutą do łóżka i tryskającą radością z powodu umiłowania Jezusa nie przypuszczał, że staje się współzałożycielem dzieła, które rozprzestrzeni się na cały świat, docierając do ludzi różnych narodowości. Z jednej strony zaskoczony tym, co usłyszał od Marty, z drugiej był przekonany, że Bóg ma w tym jakiś swój plan, który zrealizuje. Nie wiedząc, co to wszystko ma znaczyć zapisał słowa Marty: „Powiedziała mi, że Kościół całkowicie się odnowi poprzez apostolat świeckich. Powiedziała nawet: „Świeccy będą mieli bardzo ważną rolę do odegrania w Kościele…”. Zapewniała, że laikat będzie się kształtować na wiele sposobów, między innymi dzięki Ogniskom światła, dobroci i miłości. Nie wiedziałem jednak co chciała przez to wyrazić. Mówiła, że to będzie coś nowego w Kościele, tego jeszcze nigdy nie było. Nie chodzi o zakon. Ogniskami Miłości pokieruje kapłan, ojciec, a w ich skład wejdą zaangażowani świeccy. Ogniska Miłości będą promieniować na cały świat!” Te słowa swoje spełnienie znalazły także w Polsce pod koniec XX wieku, jednak początek dzieła, jakie poprzez Martę Robin Bóg przeprowadził przypada na lata 30. Najpierw 1934 roku powstała przy parafii Châteauneuf-de-Galaure szkoła dla dziewcząt. W wakacje, kiedy dzieci miały wolne zaczęto organizować tam rekolekcje ewangelizacyjne prowadzone przez kapłana wspólnie ze świeckimi. Coraz więcej osób chciało pracować w tym dziele. Najpierw były to tylko kobiety, ale coraz częściej padały pytania czy na rekolekcje może przyjechać jakiś ksiądz proboszcz, czy też mąż, którejś z pań. – Ludzie doświadczając spotkania z Panem Bogiem prosili by takie miejsce, w którym można przeżywać rekolekcje mogło powstać także w innych miejscowościach. Tak się stało – opowiadają członkowie polskiej wspólnoty w Łopocznie.

W latach 70. XX wieku Episkopat Francuski zorganizował pielgrzymkę do Polski. Wśród uczestników były także dwie osoby z Ogniska w Châteauneuf. Po powrocie jedna z nich poszła do Marty z propozycją, by w Polsce założyć także wspólnotę. Marta jednak powiedziała, że jeszcze nie teraz. W 1991 roku, kiedy w Częstochowie odbywało się Światowe Spotkanie Młodzieży z Janem Pawłem II, przyjechała także grupa młodych z francuskiego Ogniska. Główną intencją ich modlitwy było powstanie Ogniska w Polsce. Rok później w Lublinie spotkała się grupa osób, która wyjechała do Châteauneuf na rekolekcje. – Dołączyłam do tej grupy trochę z przypadku. Było nas 9 osób i był z nami ks. Marian Matusik. Dla mnie był to czas weryfikacji mojej wiary i przyjrzenie się jej fundamentom. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie spotkanie ze świadkami życia Marty Robin oraz sama wspólnota. Nie znałam wtedy języka francuskiego, a jednocześnie czułam się bardzo zaopiekowana. Wówczas powstała myśl, że może mogłabym się zaangażować w to dzieło – mówi Beata.

Po powrocie do Polski grupa uczestnicząca w rekolekcjach spotykała się u ks. Matusika, który był wówczas ojcem duchownym w seminarium lubelskim i rozmawiała o stworzeniu wspólnoty życia. – W wakacje ks. Matusik wyjechał ponownie do Châteauneuf na staż i napisał stamtąd, że po jego powrocie zrobimy w Lublinie rekolekcje. Odbyły się one w Pliszczynie u księży sercanów i uczestniczyło w nich 7 osób. To był początek, przez następne kilka lat organizowaliśmy rekolekcje tam, gdzie udało się wynająć ośrodek. Na co dzień każdy z nas żył swoim życiem, tylko na czas organizowania rekolekcji i posługi na nich byliśmy razem – opowiadają członkowie Ogniska.

Coraz bardziej jednak dojrzewała myśl o stworzeniu Ogniska Światła i Miłości, czyli stałego miejsca, gdzie wspólnota będzie żyć razem i służyć innym poprzez rekolekcje. W 1996 roku pojawiła się możliwość wynajęcia szkoły w Kaliszanach i przystosowania jej na dom rekolekcyjny. Zamieszkały tam pierwsze osoby, które zdecydowały się swoje życie poświęcić temu dziełu. Pani Beata była jedną z nich. Rok później do wspólnoty dołączyła Dorota. Zachęcona przez swoją przyjaciółkę przyjechała na rekolekcje do Kaliszan. – Początkowo nie byłam chętna na ten przyjazd. To były rekolekcje maryjne i jestem przekonana, że to Matka Boża zaprosiła mnie tutaj. Odkryłam wówczas adorację. Wcześniej nie wyobrażałam sobie, co można robić godzinę przed Najświętszym Sakramentem, a tutaj godzina mijała niewiadomo kiedy i przynosiła wielki pokój. To był czas, kiedy szukałam drogi swego życia. Chciałam się poświęcić Panu Bogu, tylko nie poprzez życie zakonne. Po przeżyciu tych rekolekcji przyszła mi myśl, że może taką drogą powinnam pójść. Zaczęłam tu przyjeżdżać nie tylko by przeżyć własne rekolekcje, ale też by pomagać, zarówno na miejscu w Kaliszanach, jak i w innych miejscach, gdzie Ognisko prowadziło rekolekcje na zaproszenie np. jakiejś parafii – opowiada o swojej drodze Dorota. Po sześciu latach podjęła decyzję, że chce na stałe dołączyć do wspólnoty.

W podobnym czasie do wspólnoty dołączyła Irena, która znała dużo wcześniej ks. Matusika. Wiedziała, że zajmuje się on jakąś wspólnotą, ale nie była tym zainteresowana. – Pracowałam na kolei, byłam niezależna i zadowolona ze swego życia. Ks. Matusik zaprosił mnie na jedne z rekolekcji, które bardzo przeżyłam. Nie było wtedy jeszcze domu w Kalinaszanach, ale grupa osób posługiwała podczas rekolekcji w innych miejscach. Postanowiłam do nich dołączyć, nie myśląc wcale o zostaniu na stałe – opowiada Irena.

Kiedy powstał dom w Kaliszanach Irena przyjeżdżała tu coraz częściej i zaczęła kiełkować myśl, by zostać. – Zaczęłam rozważać myśl o życiu we wspólnocie. W tym czasie były także redukcje na kolei pomyślałam więc, że jak mnie zwolnią z pracy, to przyjadę do Ogniska. Z pracy mnie nie zwolnili, ale czułam, że moje życie nie jest pełne. Dopełniało się właśnie we wspólnocie dlatego mimo zawodowego awansu zostawiłam wszystko i przyjechałam do Kaliszan – daje świadectwo Irena.

Swoją drogą do Ogniska dzieli się także Sławek, który od dawna myślał o życiu poświęconym Bogu. Najpierw próbował w seminarium sercanów, ale kapłaństwo nie było tym, czego był pewien. – Mój tato bardzo chciał, żebym został księdzem, kiedy zrezygnowałem z seminarium skontaktował mnie z ks. Matusikiem licząc, że on namówi mnie na powrót. Przyjechałem do Kaliszan na rozmowę. Kiedy zobaczyłem nad drzwiami napis „Ognisko Światła i Miłości”, moje serce drgnęło. Poczułem, że to jest to czego szukam. Przypomniały mi się słowa „pragnę żyć miłością”, jakie od lat pojawiały się kiedy pytałem Pana Boga jakie jest moje miejsce w życiu. Nie potrafiłem ich skonkretyzować, a tutaj nagle stało się to jasne. Po rozmowie z kapłanem dosyć szybko zdecydowałem, że chcę dołączyć do tej wspólnoty – mówi Sławek.

Po kilku latach działania Ogniska ks. Matusik ze względu na swój stan zdrowia nie mógł dłużej być ojcem duchownym wspólnoty. Wówczas jego miejsce zajął ks. Mirosław Bielecki. – Ja także znałem ks. Mariana Matusika jako ojca duchownego w seminarium, a po własnych święceniach dalej korzystałem z jego posługi jako spowiednika. Pomagałem mu czasem w prowadzeniu rekolekcji i przyjeżdżałem do Kaliszan. Któregoś razu zapytał mnie czy nie chciałbym z nim współpracować. Wyraziłem zainteresowanie, ale najpierw chciałem pójść na parafię. Po dwóch latach abp Józef Życiński skierował mnie tutaj. Od tamtej pory ta wspólnota stała się i moim domem – mówi ks. Mirek.

Do Kaliszan ciągnęło coraz więcej ludzi, którzy szukali rekolekcji, miejsca ciszy by przemyśleć jakieś swoje sprawy, kierownictwa duchowego. Szkoła zamieniona na ośrodek rekolekcyjny była zbyt mała, by pomieścić wszystkich zainteresowanych. Od początku zresztą wiadomo było, że to miejsce tymczasowe. Zakupiona przed laty działka w Łopocznie czekała na budowę właściwego domu Ogniska. Po latach budowy udało się oddać nowy dom, który może pomieścić ponad 80 osób. Pandemia pokrzyżowała plany rekolekcji, które systematycznie odbywają się w Ognisku, ale dom czeka. Oficjalne otwarcie odbyło się 17 kwietnia. Pośród sosnowego lasu z widokiem na Wisłę, przestronnymi pokojami i najważniejszym miejscem – kaplicą, gdzie o każdej porze czeka Jezus w Najświętszym Sakramencie. Czeka także na Ciebie.