Są w różnym wieku − zupełnie mali i bardzo już dorośli. Jedni doskonale wiedzą, po co idą, innym sens drogi tłumaczą starsi.
O. Andrzej Derdziuk po raz kolejny w drodze do Maryi z kapucyńską „trójką”.
Justyna Jarosińska /Foto Gość
W tym roku jest łatwiej. Tak mówią szczególnie ci, którzy właśnie ze względu na pielgrzymowanie sztafetowe zdecydowali się wyjść na pątniczy szlak. − Nigdy nie byłam na pielgrzymce, a zawsze bardzo chciałam, przerażał mnie jednak fakt tak długiej drogi. Wydawało mi się, że nie dam rady, nie przetrwam pęcherzy, bólu i wszelkich innych niedogodności. No byłam po prostu tchórzem − śmieje się Magda − pielgrzymkowa debiutantka.
Dla innych jest trudniej. − Pielgrzymuję od wielu lat. Dla mnie zarówno ten, jak i miniony rok jest pod względem pielgrzymowania bardzo ubogi − stwierdza pani Dorota. − Brakuje tego czasu, zmęczenia, bezradności, konieczności zaakceptowania swoich ograniczeń. No, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma − dodaje.
Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.