Czas dla rodziny w Magicznych Ogrodach

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 16.08.2021 12:58

Pośród zieleni, gdzie szemrzą małe strumyki, odnaleźć można świat baśni, który zaprasza dzieci i dorosłych. Tylko wspólnymi siłami mogą przejść po ścieżkach, które sprawią, że uczestnicy tej wyprawy zbliżą się do siebie.

Gigantyczne marchewki z magicznego ogrodu. Gigantyczne marchewki z magicznego ogrodu.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Biblia mówi, że człowiek na początku swego istnienia zamieszkał w ogrodzie, gdzie niczego mu nie brakowało i był bardzo szczęśliwy. Ogród więc wydawał się dobrym pomysłem do stworzenia miejsca, gdzie rodziny z dziećmi będą mogły wspólnie spędzić czas, pogłębić swoje relacje, a może, w niektórych przypadkach, zrobić pierwsze kroki, by te relacje zbudować czy je poprawić. Magiczne Ogrody w Trzciankach pod Puławami to miejsce, które nie bez przyczyny przyjęło nazwę Rodzinny Park Tematyczny.

– Każdy z nas przed 2014 rokiem, kiedy postanowiliśmy założyć ogrody, pracował gdzie indziej i zajmował się różnymi sprawami. Łączyło nas to, że mieliśmy dzieci i wielkie marzenie, by stworzyć takie miejsce, gdzie właśnie one będą uwielbiały przebywać, będą czuły się bezpiecznie, ale co najważniejsze, będą razem z nami. Nie było to nic odkrywczego, że najmłodszym nie zależy wcale na super zabawkach, czy wystrzałowych atrakcjach tak bardzo, jak na wspólnym spędzaniu czasu z najbliższymi. To wszystko chcieliśmy połączyć jeszcze z możliwością zarabiania na utrzymanie naszych rodzin – mówią Przemysław Chabior, Cezary Bożemski – członkowie zarządu Magicznych Ogrodów  i Divan Klekis – szef animatorów w parku.

Wyjść poza dinozaury

Robiąc rozeznanie rynku, co można stworzyć, byli pewni, że nie chcą kopiować pomysłów, które już są.

– W Polsce powstawały wówczas parki dinozaurów. Także w stosunkowo niedalekim Bałtowie ten pomysł był realizowany. Była to idea zaczerpnięta ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przed laty ktoś wpadł na taki pomysł, który okazał się bardzo chwytliwy, dawał miejsce do zabawy dla dzieci i pozwalał na zarabianie pieniędzy. Jednocześnie w 2014 roku, kiedy przyglądaliśmy się temu widać było, że w USA zapał związany z poznawaniem dinozaurów już wygasa. My chcieliśmy stworzyć coś innego. Postanowiliśmy sięgnąć do początku, czyli do biblijnego ogrodu, który jak opisuje Księga Rodzaju, był wspaniałym miejscem – mówi C. Bożemski.

Pomysł z ogrodem wydawał się tym bardziej trafiony, gdyż właśnie z tymi terenami związana jest historia jednego z pierwszych polskich wspaniałych ogrodów, jaki otaczał pałac Czartoryskich w Puławach. Mieszkająca tam w XVIII wieku księżna Izabela Czartoryska słynęła nie tylko z miłości do historii i upamiętniania jej (założyła pierwsze polskie muzeum), ale także z miłości do ogrodów.

Historyczne początki

Park i ogród Izabeli z przepięknymi nasadzeniami i tysiącami kwitnących róż stał się inspiracją dla innych możnych rodów, które kopiowały rozwiązania z Puław. Księżna napisała ponadto książeczkę instruktażową jak zakładać ogrody i jak je pielęgnować. – Położenie między Puławami a Janowcem – dwoma znanymi i odwiedzanymi przez turystów miejscami i historyczno-biblijne opowieści sprawiły, że postawiliśmy na ogrody – opowiadają panowie.

To w nich umieszczono baśniowy świat, który w dodatku został specjalnie wymyślony na potrzeby tego miejsca. – Jak to w baśniach bywa, dobro walczy ze złem, a dzielni bohaterowie uczą się pokonywać różne trudności, odkrywając w sobie niespodziewane talenty, pomagając sobie wzajemnie i wyciągając pożyteczne wnioski. Bajkowy świat, do którego zapraszamy ma także spełniać rolę edukacyjną. Chcemy przez zabawę uczyć dobrych wartości – mówi P. Chabior.

Legenda ukryta w ogrodzie

Jedna z wersji, jak najbardziej prawdziwa, mówi, że na wspaniałych łąkach położonych niedaleko Janowca był niegdyś malowniczy ogród, w którym mieszkały wróżki. Były tu także stare drzewa, które umiały umówić. W krainie tej żyły Krasnoludy, psotne Mordole, zabawne Bulwiaki, przytulaśne Robanki oraz dwaj czarodzieje Zoran i Arag, którzy zakochali się w czarodziejce Tuuli. Obaj zabiegali o jej względy, z tym, że jeden robił to po rycersku, a drugi nieuczciwie. W końcu doszło między nimi do walki. Obaj przybrali postać smoków. Legenda mówi, że zły ugodził dobrego, a Tuula by go uratować przed śmiercią, zamieniła go w kamiennego smoka, którego do dziś można oglądać w Magicznych Ogrodach. Smok czeka na śmiałka, który wybudzi go z kamiennego snu. Zaś zły smok został zamknięty w specjalnym Mroczysku, przykuty łańcuchem do ściany i ponosi karę za swe niegodziwe zachowanie.

– Cała ta historia to nasza autorska opowieść. Magiczne ogrody podzieliliśmy na krainy tematyczne. W każdej z nich dziecko może zdobyć inne umiejętności. Przy wejściu otrzymuje mapę, na której są miejsca na pięć pieczątek. Ich zbieranie to dodatkowa atrakcja. Stemple stawiane są w wyznaczonych punktach za wykonanie określonych czynności, jak choćby przejście przez wiszące mosty, czy zjazd na specjalnych dywanikach ze zjeżdżalni – wyjaśnia Divan Klekis, doskonały przewodnik po Magicznych Ogrodach.

Liczy się wspólne działanie

Choć cała opowieść jest baśniowa, nie jest to miejsce, gdzie można przyprowadzić i zostawić dziecko.

– Na samym początku ludzie myśleli, że to taki rodzaj przedszkola, gdzie można odstawić swoją pociechę i zgłosić się po nią w określonym czasie. To nie to. Nie jest to też miejsce, gdzie wrzuca się pieniążek do maszyny i ma się spokój, bo dziecko kręci się na karuzeli, czy jedzie kolejką po bajkowej krainie. Wiele urządzeń w naszym ogrodzie wymaga współpracy dziecka i dorosłego. Żeby karuzela się kręciła, tata musi poruszać specjalnym kołem i napędzać mechanizm. Żeby pohuśtać się w latającej łodzi, dorosły z dzieckiem powinien ciągnąć za linę. Podobnie przejażdżka tratwą po stawie wymaga współpracy. Zazwyczaj tata chwyta za wiosło i odpycha tratwę, w czym mogą pomagać mu dzieci. Staraliśmy się tak przygotować atrakcje żeby angażowały zarówno dzieci, jak i rodziców. Wspólne działanie sprawia, że zabawa nabiera całkiem nowego smaku – podkreśla Divan Klekis.

Kiedy ktoś opada z sił może przysiąść w różanym ogrodzie, inspirowanym ogrodem Izabeli Czartoryskiej w Puławach lub skorzystać z małej plaży nad stawikiem, gdzie dzieci bezpiecznie pluskają się w upalne dni, a rodzice na leżakach rozstawionych dookoła mogą obserwować ich zabawę.

– Oprócz atrakcji dostępnych każdego dnia, organizujemy także spotkania tematyczne, jak choćby warsztaty bębniarskie, czy pokazy walk rycerskich. Dzięki temu ogrody nigdy nie są takie same – mówi C. Bożemski.

Wakacje to szczególnie dobry czas na rodzinne odwiedziny w Magicznych Ogrodach. Po tygodniu pracy rodziców, weekend można spędzić w baśniowym świecie. – Odwiedzają nas nie tylko rodzice z dziećmi, ale i dziadkowie z wnukami, a czasem wszyscy razem. Obserwujemy wówczas, że dziadkowie zajmują się zazwyczaj tłumaczeniem świata przyrody, zwracają uwagę na roślinność, zaś rodzice angażowani są do poruszania siłą swoich mięśni różnych urządzeń. Dla nas liczy się to, że wspólnie spędzili czas, a dzieci wychodzą z ociąganiem, prosząc, by mogły tu niebawem wrócić – opowiadają panowie.