Granice obojętności

ks. Rafał Pastwa

Usnarz Górny leży na terenie województwa podlaskiego. Wcale nie tak daleko od Lublina i granic z naszym województwem, które graniczy z Ukrainą i również z Białorusią. Co można zrobić w tej sytuacji z perspektywy miasta uniwersytetów i kościołów?

Granice obojętności

Kryzys związany z napływem uchodźców z Afganistanu stał się narzędziem gry politycznej – nie tylko w Polsce.

Temat uchodźców koczujących na granicy polsko-białoruskiej od niemal dwóch tygodni w Usnarzu Górnym, których pilnują funkcjonariusze Straży Granicznej i wojsko, z różną częstotliwością, w odmiennym stylu pojawia się w polskich mediach. Nie chcę zajmować się tematem bezpieczeństwa i zabezpieczania komfortowych warunków konsumpcji, które stały się dla współczesnych ważniejsze od wolności i równości (pisał o tym już wiele lat temu m.in. M. Houellebecq), chciałbym zwrócić uwagę na problematykę wrażliwości i obojętności. 

Obojętność nie zna granic. Można być obojętnym na to, co za ścianą, ale i na to, co na brzegu Morza Śródziemnego (nie chodzi o wczasy). Można być obojętnym na głos papieża, ekspertów uniwersyteckich, gwiazd sportu, ludzi „takich jak my”.

Obojętność rodzi jednak obojętność. Brak solidarności z innymi skutkuje tym, że gdy my szukamy pomocy i wsparcia – pomoc, choćby w postaci podpowiedzi możliwych rozwiązań – nie nadchodzi.

Od rządzących i polityków powinno się oczekiwać działań skutecznych, opartych na współpracy (w tym przypadku w jakiś sposób spójnych z działaniami strony litewskiej), przestrzegania konwencji, innych obowiązujących aktów prawnych, dialogu ze społeczeństwem i również wrażliwości na los osób najbardziej dotkniętych przez życie.

Usnarz Górny leży na terenie województwa podlaskiego, w gminie Szudziałowo. Wcale nie tak daleko od Lublina i granic z naszym województwem, które graniczy z Ukrainą i również z Białorusią. Co można zrobić w tej sytuacji z naszej perspektywy? Miasta uniwersytetów i kościołów?

Pośród tak wielu głosów użytkowników mediów cyfrowych, przekazu w mediach określanych mianem tradycyjnych - głos przedstawicieli świata uniwersyteckiego powinien być bardziej słyszalny, także duchownych i świeckich liderów życia kościelnego. I nie chodzi o wypowiedzi, które mają „przewidzieć przyszłość” - czego i tak się nie uda zrobić, ani o komentarze do aktualnej sytuacji, którą znamy z wyłącznie z mediów. Niech to będzie głos dotyczący wrażliwości na los każdego, konieczności szerszego spojrzenia na sytuację uchodźców (także tych na naszej granicy), głos wzywający do szacunku w wymianie komentarzy w mediach społecznościowych, a także konieczności podtrzymywania szerokiego dialogu społecznego.

Jeśli zabraknie nam wrażliwości, to obojętnym się stanie los najuboższych mieszkańców Lublina, osób w kryzysie bezdomności (bezdomnych) czy uchodźców na tej lub innej granicy. Jeśli w atmosferze trwających jeszcze wakacji, spokojnie porozmawiamy o tych wydarzeniach w gronie rodziny, przyjaciół lub znajomych, rezygnując z przepychanek słownych, także w mediach społecznościowych – to będzie oznaczało, że sprawy tej nie traktujemy obojętnie ani instrumentalnie.