O dawnych i współczesnych czasach oraz o życiu w małej miejscowości mówi Paweł Pękala, sołtys Zbędowic.
▲ Tata Paweł z synem Olivierem doceniają uroki wsi.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Agnieszka Gieroba: Pamięta pan Zbędowice swojego dzieciństwa?
Paweł Pękala: Oczywiście, dla mnie jako małego chłopaka było to centrum świata. Tu mieszkali moi bliscy, tutaj chodziłem do szkoły, której już nie ma, spotykałem się z kolegami na szkolnym boisku i pracowałem w gospodarstwie.
Tamte czasy bardzo różniły się od dzisiejszych?
Nie wiem czy bardzo, ale na pewno się różniły. We wsi była szkoła, w której uczyły się klasy I−III. Dzieci było mało, więc klasy liczyły 4−5 osób, czasem mniej, czasem jakiegoś rocznika nie było wcale. Wszyscy siedzieli w jednej sali i lekcje były łączone. Najbliżej nauczycielki siedziała klasa III, na końcu była zerówka, która miała najwięcej swobody, tak przynajmniej zapisało się to w moich wspomnieniach. Kiedy kończyliśmy klasę III, musieliśmy dojeżdżać do szkoły do Bochotnicy. Dziś uczą się tam wszystkie dzieci, a budynek szkoły w Zbędowicach jest wiejską świetlicą, gdzie czasami organizowane są różne spotkania i odprawiane Msze Święte.
Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.