Będzie nowy dom rekolekcyjny

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 07.11.2021 08:00

Oazowicze zawsze chcieli mieć dom. Takie miejsce w pobliżu Lublina, gdzie można by zorganizować rekolekcje, wyjechać na dzień skupienia, spotkać się zwyczajnie u siebie. Wygląda na to, że w końcu się uda.

Będzie nowy dom rekolekcyjny Ks. Jerzy Krawczyk za przykładem założyciela oazy ks. Franciszka Blachnickiego ufa, że Boża opatrzność dopomoże w realizacji dzieła. Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Przez minione lata podejmowano różne próby realizacji tego marzenia. Żadna się nie udała. Aż do tej pory. Ksiądz Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło–Życie, powtarzał „nie pytajmy czy wolno, tylko czy trzeba”. – O potrzebie oazowego domu rekolekcyjnego wiedzieliśmy od dawna. Nie było jednak widać możliwości zaradzenia tej potrzebie – mówi ks. Jerzy Krawczyk, moderator Ruchu Światło–Życie archidiecezji lubelskiej. Przełom nastąpił w lutym tego roku, kiedy był w Starej Wsi u ojców jezuitów i postanowił odwiedzić swojego „dobrego znajomego” św. Andrzeja Bobolę, bo od Starej Wsi do Strachociny, gdzie ten się urodził, jest „rzut beretem”.

 – Jako że ja jestem chłopak ze wsi, postanowiłem z nim po chłopsku porozmawiać. Powiedziałem wtedy: „Święty Andrzeju, nie wiem, jak to zrobisz, ja muszę mieć dom. Widzisz, że oazowych dzieci, młodzieży i rodzin jest sporo, a my ciągle się gdzieś błąkamy. Tylko wiesz, ten dom to musi być choć z tysiąc metrów, żeby było gdzie to towarzystwo pomieścić”. Kilka dni później prowadziłem rekolekcje pod Kraśnikiem i opowiedziałem o tym ludziom. Po Mszy przyszedł do mnie wójt i mówi, że ma taką szkołę, może by się nadała. Jednak tej szkoły św. Andrzej Bobola nie chciał – opowiada ks. Jerzy. Niespodziewanie zaczęły pojawiać się kolejne propozycje, jakich do tej pory nie było.

Z różnych stron ktoś oferował jakiś budynek do sprzedania czy oddania. – W końcu wydawało mi się, że znalazłem taki, który by nam odpowiadał. Trzy dni po tym został ogłoszony nabór wniosków z Funduszu Patriotycznego na tworzenie ośrodków, które będą wychowywały w duchu patriotycznym i katolickim. Od razu pomyślałem, że to dla nas, bo my to od początku robimy. Właśnie takie treści wpisane są w program Ruchu Światło–Życie – wyjaśnia ks. Jerzy.

Jak dodaje, po konsultacjach z osobami odpowiedzialnymi za oazę, które znają dobrze charyzmat i myśl ks. Blachnickiego, potwierdziło się, że ten program jest całkowicie zbieżny z oazowymi założeniami.

– My jednak jako Ruch Światło–Życie nie jesteśmy w stanie aplikować o tak duże kwoty. Żeby wybudować czy wyremontować tak duży budynek, potrzebne są kwoty rzędu milionów. Poprosiłem więc o pomoc archidiecezję. Dowiedziałem się wtedy, że diecezja taką szkołę kupiła jakiś czas temu w Zalesiu koło Bełżyc i może być ona przekazana oazie. Potrzeba tylko pieniędzy na remont tego miejsca. Jeśli my, jako ruch, podejmiemy się tego dzieła, to budynek może być oddany do naszej dyspozycji – mówi ks. Krawczyk.

Zanim została podjęta decyzja, ks. Jurek pojechał do Zalesia zobaczyć, co to jest. Nie przypuszczał wtedy, że może być tak cudowne miejsce, tak blisko.

Prowadzi do niego boczna droga, działka liczy niemal hektar ziemi i z trzech stron otoczona jest lasem. Sam budynek był bardzo zaniedbany, ale mury miał „zdrowe”.

– To nam wystarczyło, bo i tak wszystko inne trzeba przerobić na potrzeby domu rekolekcyjnego. Szybko więc napisaliśmy wniosek. W zaledwie 30 dni trzeba było zebrać dokumenty, napisać projekt i złożyć. Dom, który chcieliśmy budować, nazwaliśmy Ośrodkiem Szkoleniowo-Formacyjnym Myśli Katolicko-Społecznej ks. Franciszka Blachnickiego. Wraz z nami aplikowało 600 innych podmiotów, więc była duża niepewność, czy w takiej konkurencji dostaniemy pieniądze, a drugiej wiara i zaufanie, że św. Andrzej Bobola obiecał nam dom – mówi ks. Jerzy. Okazało się, że wniosek został wysoko oceniony i przyznano 900 tys. zł.

– To oczywiście mało, jak na remont i wyposażenie tak wielkiego obiektu, ale nigdy wcześniej nie dysponowaliśmy tak potężną kwotą. Ruszyliśmy więc do dzieła, wierząc, że znajdą się i pozostałe pieniądze. Ja teraz rozpocząłem pielgrzymkę żebraczą po różnych parafiach, gdzie opowiadam o tym dziele i zbieram pieniądze. Wierzę, że św. Andrzej Bobola da nam dokończyć to dzieło – podkreśla ks. Jerzy.

Z funduszy, które otrzymano, zaczęto remont. Wiele osób związanych z oazą przyjeżdża tam do pomocy. Najpierw trzeba było skuć tynki i rozwalić wszystkie ścianki działowe, tak, by zaprojektować dom w środku od nowa. Każdy mógł się w to włączyć. Ludzie przyjeżdżali przenosić cegły, sprzątać teren, wynosić gruz. To, co można zrobić swoimi rękami, oazowicze robią. Służą też swoją wiedzą, doświadczeniem i wsparciem finansowym.

– Przede wszystkim jednak proszę o modlitwę. Niech każdy, kto będzie czytał ten tekst, odmówi w naszej intencji „Zdrowaś, Mario” – prosi ks. Jerzy. Wszystko wygląda na to, że przed zimą budynek uda się zamknąć i będzie można prowadzić prace w środku, jeśli znajdą się pieniądze. Ksiądz Jerzy ma nadzieję, że na 50-lecie Ruchu Światło–Życie w diecezji lubelskiej, czyli na grudzień przyszłego roku, uda się wyremontować budynek i już snuje plany o realizacji nowej inwestycji, gdzie znajdą się m.in. kaplica, jadalnia i sala konferencyjna. Realizację tych marzeń każdy może wspomóc.


Więcej informacji na lublin.oaza.pl.