Jedni chcą zostać w Polsce na stałe, inni czekają, żeby wrócić na Ukrainę. Na razie jednak znaleźli swój dom w oazowym ośrodku w Księżomierzy, w sąsiedztwie sanktuarium Matki Bożej.
◄ Wspólny stół jednoczy uchodźców i wolontariuszy, którzy przyjeżdżają tutaj, by służyć pomocą.
Paweł Kaniuk
Kiedy Ewa i Mariusz Samolejowie pojechali 8 lat temu na swoje pierwsze małżeńskie rekolekcje Domowego Kościoła, ich życie całkowicie się zmieniło. – To była rewolucja. Gdyby nie doświadczenie tamtego czasu, być może nasze małżeństwo by się rozpadło. Mamy wiele dowodów na to, że mówiąc Bogu „tak” na różne wydarzenia w naszym życiu, doświadczamy cudów – mówią.
Mieszkają w Stóży pod Kraśnikiem i tam należą do wspólnoty Domowego Kościoła. Jakiś czas temu postanowili, że nie będą odmawiać, jeśli zostaną poproszeni o jakąś posługę. – Pan Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych. Ufając, że On nas prowadzi i ma dla nas plan, jeśli tylko możemy jakoś służyć, mówimy „tak”. Dlatego gdy zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie para diecezjalna Domowego Kościoła zadzwoniła i zapytała nas, czy możemy koordynować przyjmowanie uchodźców w oazowym domu rekolekcyjnym w Księżomierzy, zgodziliśmy się – mówią Ewa i Mariusz. Wtedy nie wiedzieli jeszcze, jak to wszystko będzie wyglądało i ile czasu im zajmie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.