Bp Mieczysław wspomina papieską wizytę w Lublinie

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 09.06.2022 09:14

To był dzień, który wpisał się w historię Lublina. Zmienił też niejedno życie, pozwalając odczytać powołanie. Wlał też w serca nadzieję na lepszą przyszłość.

Bp Mieczysław Cisło odpowiadał za służby medyczne. Bp Mieczysław Cisło odpowiadał za służby medyczne.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Pierwsi pielgrzymi przybyli na miejsce spotkania z Janem Pawłem II już 8 czerwca wieczorem. Przed nimi była cała noc i pół następnego dnia oczekiwania. Nikogo to nie zrażało. Liczył się tylko fakt obecności, słuchania słów Ojca Świętego i poczucie, że uczestniczy się w czymś, co tworzy historię. – Tak rzeczywiście było. Same przygotowania do wizyty Jana Pawła II w Lublinie wprowadzały już atmosferę wyjątkowości, a potem udział w spotkaniach z nim, dawał nam wszystkim nadzieję na zmianę na lepsze, nie tylko w kontekście wydarzeń w Polsce, ale na zmianę w naszym własnym życiu – mówi bp Mieczysław Cisło.

Kiedy Jan Paweł II odwiedził Lublin 9 czerwca 1987 roku bp Mieczysław był wicerektorem lubelskiego seminarium. – Przygotowań do wizyty papieża było dużo. Trzeba było jakoś podzielić się zadaniami, by wszystko dobrze zorganizować. Ja zostałem odpowiedzialny za służby medyczne, które miały zabezpieczyć około miliona ludzi, bo takiej liczby pielgrzymów się spodziewano i rzeczywiście szacunki się potwierdziły – wspomina bp Mieczysław.

Nie było to łatwe zadanie, bo i czasy w Polsce były trudne. – Trwał kryzys, w sklepach nie było wyboru, różne rzeczy były niedostępne. Brakowało także środków opatrunkowych i leków, a trzeba było być przygotowanym na różne przypadki, jakie mogą się wydarzyć podczas tak wielkiego zgromadzenia. Wiele miesięcy wcześniej trwały różne spotkania z władzami wojewódzkimi, w których uczestniczyłem i przygotowywanie się od strony technicznej do obsługi medycznej. Wielką rolę odegrał w tym Kościół, który posiadał z darów potrzebne rzeczy – podkreśla bp Mieczysław.

Same leki jednak nie wystarczyły, potrzeba było rzeszy lekarzy i pielęgniarek, którzy podejmą się dyżurów w namiotach medycznych. Potrzebne były karetki i samochody do transportu sprzętu, który musiał się znaleźć na lubelskich Czubach w miejscu liturgii sprawowanej przez Jana Pawła II. – Muszę przyznać, że ówczesnej władzy też bardzo zależało żeby Lublin dobrze wypadł organizacyjnie. Jak już się zgodzili na wizytę papieża, chcieli by wszystko było zapięte na ostatni guzik, więc spotkania przygotowawcze odbywały się sprawnie i nikt nie robił problemów – podkreśla biskup.

Nie było też problemu z personelem medycznym, który ochoczo zgłosił się do służby podczas papieskiej wizyty. – Ja tego dnia byłem z medykami, chodziłem od namiotu do namiotu sprawdzać, czy w czymś trzeba pomóc i zwyczajnie towarzysząc tym, którzy pełnili dyżur. Na szczęście nie było jakichś poważnych interwencji medycznych oprócz kilku zasłabnięć, czy skaleczeń, ale jeden przypadek był szczególny. Podczas liturgii zgłosiła się do jednego z punktów medycznych kobieta w ciąży, u której zaczął się poród. Na szczęście szybko udało się ją przewieźć karetą do szpitala i tam urodziła zdrowe dziecko – opowiada bp Mieczysław.

Choć nie uczestniczył w koncelebrze z papieżem, ten dzień był dla niego szczególny.

- Zanim papież udał się na Czuby, gdzie sprawował Mszę i udzielił święceń kapłańskich przedstawicielom wszystkich seminariów z całej Polski, odwiedził Majdanek, katedrę i Katolicki Uniwersytet Lubelski. Jadąc z Majdanka do katedry przejeżdżał obok naszego seminarium, gdzie razem z klerykami serdecznie go witaliśmy, a on nas pozdrawiał. Potem uczestniczyłem w spotkaniu z Janem Pawłem II na KUL, słuchając jego słów skierowanych do środowiska naukowców, a dopiero po tym spotkaniu papież miał chwilę odpoczynku, a ja udałem się na Czuby do medyków – wspomina biskup.

Zaangażowany w różne sprawy organizacyjne miał bardzo pracowity dzień, ale jak sam mówi był to dzień bardzo szczęśliwy. – Pamiętam, jak już było po wszystkim, papież opuścił Lublin, wszystkie uroczystości się zakończyły, szedłem Krakowskim Przedmieściem, na którym grupy studentów śpiewały religijne piosenki chcąc przedłużyć niezwykłą atmosferę. W czasach komunizmu było to coś niezwykłego – podkreśla biskup.

Jak wielkie owoce miała wizyta papieska w Lublinie było widać już kilka tygodni później, gdy przyszedł czas składania dokumentów do seminarium. Tylko w Lublinie zgłosiło się 112 kandydatów, którzy odczytali swoje powołanie. – Nie wszyscy zostali przyjęci, ale 100 osób rozpoczęło wtedy swoje przygotowanie do kapłaństwa. W historii naszego seminarium był to najliczniejszy rocznik – mówi biskup Mieczysław.

W 35. rocznicę wizyty papieskiej w kościele Świętej Rodziny na Czubach w Lublinie, świątynia ta zostanie ogłoszona sanktuarium Świętej Rodziny.