Od Jakuba do Jakubek

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 29/2022

publikacja 21.07.2022 00:00

Jan Kuropatwa, syn pierwszego właściciela Łańcuchowa, był prawdopodobnie husytą. Był też bardzo „przedsiębiorczy” i swój majątek powiększał, grabiąc polskie świątynie. Niewielka wieś nad Wieprzem skrywa ciekawe historie.

▲	Łańcuchowski kościół położony jest wśród łąk i pól. ▲ Łańcuchowski kościół położony jest wśród łąk i pól.
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Kiedyś Kuropatwa trafił na Jasną Górę. Chciał przywłaszczyć sobie obraz Czarnej Madonny. To właśnie jemu znany na całym świecie wizerunek Matki Bożej zawdzięcza rysy. – Obraz został umieszczony na wozie z końmi, a te nie chciały ruszyć. Jan podobno bardzo się denerwował na obraz, który spadał, i „w odwecie” machnął kilka razy szablą – opowiada o jednym z pierwszych dziedziców Łańcuchowa proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela ks. Tomasz Konstanciuk.

Jan Kuropatwa za dopuszczenie się świętokradztwa wielkiej kary nie poniósł. Został na chwilę odsunięty od królewskiego dworu, ale na zawsze związał Łańcuchowo z Częstochową.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.