Przybliżają bogate dziedzictwo Andrzeja Nikodemowicza

rp

publikacja 26.11.2022 06:56

Trwają prace nad wydaniem płyt, na których znajdą się utwory wybitnego kompozytora związanego z Lublinem.

Przybliżają bogate dziedzictwo Andrzeja Nikodemowicza T. Księska-Falger podkreśla, że płyty stanowią wyrazisty obraz wspaniałości dziedzictwa kultury Lublina. ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Za nami 11. edycja Międzynarodowego Festiwalu "Andrzej Nikodemowicz - Czas i Dźwięk", która zakończyła się koncertem w sali koncertowej szkoły Muzycznej im. Tadeusza Szeligowskiego w Lublinie. Wszystkie poprzednie koncerty odbywały się w Trybunale Koronnym. - Andrzej Nikodemowicz jest jednym z najwybitniejszych kompozytorów naszych czasów - podkreśla Teresa Księska-Falger, pomysłodawczyni i organizatorka festiwalu.

Andrzej Nikodemowicz, urodzony w 1925 r., połowę życia spędził we Lwowie, drugą połowę w Lublinie. - To, co niezwykle ważne, to fakt, że jego obecność w Lublinie była niezwykle inspirująca. Przyjechał do miasta nad Bystrzycą nie tylko wybitny kompozytor, pianista i pedagog, ale również człowiek niezwykłej klasy i duchowości. Podjął pracę na UMCS, na KUL, w seminarium duchownym i w Szkole Muzycznej im. Karola Lipińskiego w Lublinie. Będąc postacią o nadzwyczajnej wiedzy, walorach intelektualnych, duchowości, zjednał sobie środowisko - podkreśla T. Księska-Falger.

Poznali się na UMCS. Ich rozmowy o muzyce stały się okazją do poznania jego twórczości i sposobu myślenia, także jego wiedzy praktycznej. - Wkrótce zaczęliśmy doświadczać wzajemnego wpływu, tak myślę. Profesor zaczął traktować mnie jak osobę bliską, co upoważniło mnie, by ciągle pytać, inicjować spotkania, by wreszcie zaproponować powstanie festiwalu jego imienia. Wiązało się to z częstymi wizytami u niego w domu na os. Chopina w Lublinie. Wtedy też zobaczyłam partytury, ogrom pracy artysty, dzieła w rękopisach, które tworzył latami. Profesor był człowiekiem niezwykle skromnym, nie miał zdolności do autopromocji. Natomiast ja, dzięki uprzejmości mistrza, przez lata stopniowo odkrywałam całe bogactwo jego twórczości, uświadamiając sobie głębię sensów, bogactwo treści i formy. Andrzej Nikodemowicz był człowiekiem, którego życie i całe jestestwo wypełniała muzyka, od początku do końca. Siadając nad kartką papieru nutowego wiedział, co do nas mówi i w jaki sposób mówi - zaznacza T. Księska-Falger.

W 2011 r. zaczął się rodzić pomysł festiwalu jego mienia. Pierwsza edycja odbyła się rok później. Teresie Księskiej-Falger zależało na tym, aby muzyka artysty wybrzmiewała w szerokim kontekście ważnych artystycznie i estetycznie zjawisk w dziejach sztuki dźwięku, by to nie była tylko muzyka XX w., ale aby festiwal miał charakter autorski, w którym odkrywa się muzykę jako naturalne continuum, obraz przemian zarówno sztuki, jak i społeczeństwa oraz jednostek.

- Profesor bardzo się ucieszył, gdy usłyszał że jego kantaty zostaną wykonane obok kantat Bacha, że jego sonaty zderzą się z sonatami Beethovena, Mozarta, Brahmsa. Cieszył się, gdy mówiliśmy o jego transkrypcjach, które miały w kolejnych edycjach stać się faktem. Pojęcie transkrypcji, czyli przeniesienia konkretnej kompozycji na inny skład wykonawczy, na inną sferę brzmieniową, to zjawisko naturalne w przypadku wielu znakomitych dzieł autorstwa wybitnych twórców. Takie działania się sprawdzają. Dodatkowy impuls, polegający na wykorzystaniu kolejnego instrumentu, zespołu instrumentów bądź składu instrumentalno-wokalnego, bywa niezwykle ożywczy, barwny, wręcz odkrywczy - podkreśla pomysłodawczyni festiwalu.

Jak wspomina, z każdym rokiem o A. Nikodemowiczu wiedziano coraz więcej, jego muzyka stawała się coraz bliższa wyobraźni i potrzebom emocjonalnym słuchaczy. - Spotkania z profesorem podczas kolejnych pięciu edycji festiwalu były niezwykłe, słuchał swojej muzyki niezwykle wrażliwie, z otwartością, choć też i pewną dozą krytycyzmu. Wyraźnie szukał odpowiedzi na wiele pytań: o istotę tego, co stworzył, o wrażenie, jakie wywierała ta muzyka na wykonawcach i słuchaczach, o istotę piękna treści i ducha. W tym, co stworzył A. Nikodemowicz, są niewiarygodna głębia, modlitewne skupienie, któremu słowa wydają się zbędne - mówi T. Księska-Falger. - Są idea, myśl i zasłuchanie. Kontemplacja natury religijnej jest wiodącą cechą tej muzyki, jest jej prawdą i wyrazistym pięknem - dodaje.

- Nie znam kompozytora, który by w XX czy XXI w. napisał prawie 50 kantat. A tego dokonał właśnie A. Nikodemowicz. W sumie stworzył 140 skatalogowanych dzieł instrumentalnych, wokalno-instrumentalnych i chóralnych. Nie znam osoby, która by tyle uwagi poświęciła pieśniom kościelnym, przenosząc je w sferę artystyczną, formę osobistego doznania. Profesor transkrybował kolędy i pieśni pasyjne, pisał melodie do psalmów. Jego muzyka stała się językiem, formą komunikacji. Prywatnie artysta nie był przesadnie rozmowny, ale w muzyce wyraził wszystko, co najważniejsze - podkreśla organizatorka festiwalu.

W ostatnim czasie muzyka A. Nikodemowicza znalazła się w centrum uwagi dwojga artystów - Dominiki Falger, skrzypaczki, profesor Uniwersytetu Muzycznego w Wiedniu, oraz Gajusza Kęski, pianisty, profesora Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie. Artyści nagrali płytę, na której znalazły się: "Kołysanka" op. 86, "Sonata" op. 10, "Romans" op. 6 , "Nokturn" op. 3 oraz "5 Kołysanek" op. 94 A. Nikodemowicza oraz cztery miniatury - "Kujawiak a-moll", "Obertas" op. 19 nr 1, "Pieśń polska g-moll" op. 12 i "Dudziarz" op. 19 nr 2 Henryka Wieniawskiego. Projekt zrealizowano dzięki finansowemu wsparciu miasta Lublin, płytę wydała firma Dux. W zadaniu partycypowało Towarzystwo Muzyczne im. H. Wieniawskiego w Lublinie.

Teraz trwają prace nad wydaniem drugiej płyty, na której znajdą się sonaty fortepianowe A. Nikodemowicza. - To kolejne zadanie, którego podjął się prof. Kęska. Wydawnictwo finansowo wspiera Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - Tak oto, dzięki dokonaniom fonograficznym, muzyka artystów z Lublina powędruje w świat, dowodząc fenomenalnych właściwości sztuki H. Wieniawskiego i A. Nikodemowicza. To będzie wyrazisty obraz wspaniałości dziedzictwa kultury naszego miasta - podkreśla T. Księska-Falger.