Czy seminarium przygotowało ich do bycia kapłanami, zweryfikuje życie. Dużo przeszli i jeszcze więcej przed nimi. Wytrwali, choć wielu ich kolegów zrezygnowało.
Ks. Kamil Błaszczak.
Justyna Jarosińska /Foto Gość
Dwóch Marcinów, Kamil i Mikołaj. Różni, jak różni są ludzie. Ze słabościami, ale ich świadomi. Każdego dnia chcą stawać w prawdzie o sobie i o Bogu, którego wybrali. A droga, którą zdecydowali się iść, dziś jest nie tylko niepopularna – to w zasadzie prawdziwe wyzwanie. − Oni zostali, choć wielu ich kolegów zrezygnowało w trakcie seminarium − mówi ich dotychczasowy opiekun ks. Wojciech Rebeta. − Rozeznali, że to ich miejsce, a przecież seminarium to czas piękny, ale również bardzo wymagający i trudny. Święcenia i różne uroczystości wyglądają bardzo ładnie i wzruszająco, ale jest codzienność, która sprawia, że trzeba zmierzyć się z samym sobą i z dzisiejszym światem, w którym jest dużo narzekania na Kościół jako na instytucję. Oni przeszli już pewną próbę i nadal chcą służyć Panu Bogu.
Żaden z nich jednak jako przedszkolak nie bawił się w księdza sprawującego Mszę św. Żaden, nawet jako młody nastolatek, nie myślał o byciu kapłanem. Mieli inne plany i marzenia, podobne do tych, jakie mieli ich koledzy. Co sprawiło, że poszli za Chrystusem?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.