Ta choroba to jak nagle wyłączone światło

ag

publikacja 21.06.2023 12:58

25 lat temu stworzenie miejsca wsparcia dla osób zmagających się z chorobami psychicznymi łatwe nie było. Jednak determinacja ks. Tadeusza Pajurka doprowadziła do powstania Środowiskowego Domu Samopomocy "Misericordia".

Świętowanie jubileuszu rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika. Świętowanie jubileuszu rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Ćwierć wieku działalności to dobry czas na dziękczynienie i wspólną modlitwę, ale też spojrzenie w przyszłość. Jubileusz 25 lecia działalności Środowiskowego Domu Samopomocy rozpoczęła Msza św., której przewodniczył abp Stanisław Budzik. Dziękował on wszystkim, którzy od początku tworzyli to dzieło, troszczyli się o chorych i stworzyli miejsce, w którym nieco łatwiej chorobę oswoić.

Kiedy stowarzyszenie zaczynało swoją działalność chory psychicznie postrzegany był jako osoba niebezpieczna i najczęściej doświadczał wykluczenia.

– Gdy zaczynaliśmy budowę ośrodka nie nazywaliśmy, że będzie to miejsce dla osób chorych psychicznie tylko dom dla osób z zaburzeniami psychicznymi. To ważne, bo zaburzenia psychiczne mogą dotknąć każdego. Depresja, czy traumatyczne sytuacje, które wymagają pomocy psychologa, psychiatry czy leków są wszechobecne w społeczeństwie. Dom który powstał stał się miejscem zarówno dla osób z zaburzeniami psychicznymi, jak i dla osób chorych psychicznie, ale nikt nie był tu wykluczany. Nasi podopieczni dobrze tu funkcjonowali. W domowej kaplicy w niedzielę odprawialiśmy sześć Mszy św., na które każdy mógł przyjść i poznać bliżej to, co robimy. To pomogło oswoić to miejsce i pokazać ludziom z zewnątrz, że z naszej pomocy korzystają wspaniałe osoby pełne talentów i pasji. Choroba jest ich krzyżem, ale nie prowadzi do wykluczenia – podkreśla ks. Tadeusz Pajurek.

Po 25 latach za największy sukces powołanego przez siebie stowarzyszenia prezes uważa fakt, że organizacji udało się stworzyć całościowy system pomocy chorym z zaburzeniami psychicznymi.

Od kilku lat dyrektorem domu jest ks. Paweł Bartoszewski, który kontynuuje prace ks. Tadeusza. – W naszej nazwie jest słowo "dom" i to wyjaśnia, jak funkcjonujemy. Każdy z nas w domu powinien czuć się bezpieczny i zaopiekowany, a jednocześnie może pracować, rozwijać się, walczyć ze swoją chorobą i liczyć na pomoc i wsparcie. Tak właśnie jest u nas. Każdy wie, że wszyscy zmagają się z jakimś trudem i chorobą, a to daje poczucie, że nie jest się osamotnionym, że inni przeżywają podobnie jakby ktoś zgasił światło w ich życiu – mówi ks. Paweł.

Więcej będzie można przeczytać w 26 numerze "Gościa Lubelskiego".