Radykał w habicie

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

Był zwykłym kapucynem, ale wielu mówiło o nim, że to człowiek święty. Zakonnika, który w czasie swojego życia trzykrotnie przebywał na lubelskiej Poczekajce, opisał jego współbrat br. Piotr Zacharski.

Książka poświęcona o. Maurycemu Kubrakowi przedstawia osobę wartą upamiętnienia. Książka poświęcona o. Maurycemu Kubrakowi przedstawia osobę wartą upamiętnienia.
reprodukcja Justyna Jarosińska /Foto Gość

Ojciec Maurycy Kubrak jest dobrze znany starszej części lubelskiej wspólnoty na Poczekajce. Ludzie pamiętają jego bezgraniczne zawierzenie Matce Bożej, radykalizm w działaniu i umiłowanie ubóstwa. − Choć nie poznałem go osobiście, to wiele razy o nim słyszałem − mówi kapucyn br. Piotr Zacharski, który postanowił upamiętnić w formie książki postać o. Maurycego Kubraka. − Wspominali go bracia, a prowincjał zachęcał, by utrwalać w pamięci właśnie takie postaci. Spodobał mi się. Był radykalny i charyzmatyczny. Szedł za Duchem Świętym, odkrywał Go w sobie mocno i cały czas z Nim współpracował. Zacząłem szukać o nim informacji, a dzięki studium przypadku poznałem też historię naszego zakonu. Dziś mogę stwierdzić, że święci często są wokół nas, a my ich nie dostrzegamy.

Droga do zakonu

Ojciec Maurycy (Ludwik) Kubrak urodził się 20 lipca 1937 roku w podłomżyńskiej wsi Czarnocin, otrzymał staranne wychowanie w katolickiej rodzinie i jeszcze w młodości związał swe życie ze wspólnotą zakonną. Już jako dziecko widywał kapucynów, którzy obok jego domu rodzinnego mieli łąkę i często zbierali na niej siano. Razem z rodzicami wielokrotnie udawał się do pobliskiego klasztoru na Popiej Górze w Łomży. Młody Ludwik rozpoczął naukę w Niższym Seminarium Duchownym prowadzonym przez księży salezjanów w Różanymstoku. Ostatecznie wybrał jednak zakon kapucynów i 14 sierpnia 1954 roku rozpoczął nowicjat w Nowym Mieście nad Pilicą.

Studia z filozofii i teologii br. Maurycy odbywał w Łomży, w seminarium prowadzonym przez Warszawską Prowincję Braci Mniejszych Kapucynów, gdzie 29 czerwca 1969 roku przyjął święcenia kapłańskie. Od prowincjała otrzymał skierowanie na studia do Rzymu, jednak wyjazd nie doszedł do skutku. Władze komunistyczne odmówiły wydania paszportu. O. Maurycy rozpoczął zatem tirocinium w Lublinie, które polegało na przygotowaniu się do typowych posług duszpasterskich rozwijanych w zakonie kapucynów.

Człowiek, który przyciągał

Pierwszą placówką, do której został skierowany do pracy jako kapłan, była parafia w Lublinie na Poczekajce. Po roku posługi został przeniesiony do Białej Podlaskiej, gdzie kapucyni objęli klasztor w środku miasta. − O. Maurycy dał się tam poznać jako wspaniały katecheta, który miał w sobie jakiś „magnes”, który przyciągał młodych do kościoła i sal katechetycznych − opowiada br. Piotr. − O. Kubrak nie bał się nowatorskich sposobów ewangelizacji, jak chodzenie w habicie do restauracji w Wielki Piątek czy udawanie się w Wielkim Poście na dyskotekę, aby przypominać ludziom o tym, że powinni uszanować okres pokuty − dodaje.

Do Lublina kapucyn wrócił w 1972 roku, tym razem do klasztoru przy Krakowskim Przedmieściu. Pełnił tam obowiązki kapelana w szpitalu kolejowym oraz szpitalu neurologicznym w Abramowicach. W tym czasie rozpoczął też studia z zakresu teologii pastoralnej na KUL. Ukończył je w 1975 roku i obronił pracę magisterską napisaną pod kierunkiem ks. prof. Józefa Kudasiewicza. Następnie rozpoczął studiowanie homiletyki.

Kontakty z generałem

Chwilę później znowu został przeniesiony. Trafił do Nowego Miasta nad Pilicą. Był tam spowiednikiem sióstr zakonnych, głosił rekolekcje i konferencje ascetyczne. Powrót do klasztoru lubelskiego na Poczekajce nastąpił w 1976 roku. Jednak już po roku prowincjał mianował go wikarym klasztoru i proboszczem w Rywałdzie Królewskim, gdzie rozwijał się kult Matki Bożej Rywałdzkiej. Po dwóch latach o. Maurycy został gwardianem tamtejszej wspólnoty zakonnej. − Odznaczał się wielką gorliwością duszpasterską i umiłowaniem ludzi, którzy zostali mu powierzeni. Objawił heroicznego ducha wiary i męstwa w obronie Kościoła i symboli chrześcijańskich − opowiada br. Piotr Zacharski. − To tam pisał listy do gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Sprzeciwiał się pokazywaniu w publicznej telewizji nagości. Szukając o nim materiałów, natknąłem się również na listy od gen. Jaruzelskiego.

W styczniu 1986 roku o. Maurycy ponownie znalazł się na Poczekajce, gdzie objął opieką duszpasterską Franciszkański Zakon Świeckich oraz posługiwał braciom z Drogi Neokatechumenalnej. Wyjeżdżał też z rekolekcjami i kazaniami do innych parafii. W sierpniu pojawiły się u niego niepokojące objawy chorobowe. Okazało się, że ma guza mózgu. Walczył z chorobą, ale nie udało mu się jej pokonać. Zmarł w opinii świętości 13 października 1987 roku.

Ludzie, którzy go pamiętają, opowiadają, że miał królewski pogrzeb. W czasie ceremonii podkreślano jego umiłowanie modlitwy i głębokie nabożeństwo do Matki Bożej. − O. Maurycy zachowywał radykalne ubóstwo i żył w duchu surowej pokuty, która wyrażała się w pokorze i licznych praktykach ascetycznych − mówi br. Piotr.

Został pochowany na lubelskim cmentarzu przy ul. Lipowej. Dziś leży obok br. Kaliksta i jemu także ludzie cały czas przynoszą znicze. − Myśląc o świętych, często przywołujemy wielkie postaci, a czasami okazuje się, że święci są lub byli wśród nas − stwierdza br. Zacharski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.