Dzieci Boże, dzieci moje!

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 47/2023

publikacja 23.11.2023 00:00

− Nie wystarczy urodzić się człowiekiem, trzeba jeszcze być człowiekiem – mówił bp Stefan Wyszyński, późniejszy prymas i błogosławiony, którego biskupia posługa rozpoczęła się w Lublinie.

Wystawę na KUL przygotowała Fundacja Nasza Tradycja. Wystawę na KUL przygotowała Fundacja Nasza Tradycja.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Biskup Stefan Wyszyński w liście do duchowieństwa i wiernych na dzień swojego ingresu do katedry w Lublinie pisał: „Obowiązkiem moim jest walczyć za lud święty Boży i w walce tej pierwsze ciosy ugodzą zawsze we mnie, jak być powinno. Moim obowiązkiem jest przyjąć te ciosy, by was przed nimi osłonić. Ale to właśnie daje mi prawo do Waszej, najmilsi mi Bracia, wiary, miłości i modlitwy”.

O lubelskich czasach późniejszego prymasa opowiada wystawa przygotowana przez Fundację na Rzecz Rodziny – Nasza Tradycja, która prezentowana była w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Dobrze znany

Była sobota 25 maja 1946 roku. Od rana trwało poruszenie w diecezji, a szczególnie w parafii Gołąb, gdzie nowy biskup miał być powitany po raz pierwszy. Wierni czekali na niego z niecierpliwością i nadzieją, której tak bardzo potrzebowali po latach okupacji. To stąd bp Stefan Wyszyński udał się w kierunku Lublina, odwiedzając po drodze Puławy, Końskowolę, Kurów, Markuszów i Garbów, gdzie spędził noc. Następnego dnia, 26 maja, po porannej Mszy św. wyruszył dalej do Lublina. Przed Katolickim Uniwersytetem Lubelskim powitany został przez przedstawicieli władz państwowych, miejskich i uczelnianych, a także przez tłumy lublinian, którzy czekali na nowego biskupa, który wcale obcy nie był. Niedawno zakończona wojna zapisała się w życiu Wyszyńskiego szlakiem kryjówek na terenie naszej diecezji, a wcześniejsze studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim umożliwiły mu poznanie tych terenów. Nikt pewnie nie przypuszczał wtedy, że nowy biskup będzie w Lublinie krótko, ale zapisze się znacząco nie tylko w historii diecezji, ale i całej Polski.

Cenne pamiątki

Autorom wystawy udało się zgromadzić liczne fotografie i dokumenty pochodzące ze zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego Lubelskiego, Biblioteki Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie, Instytutu Prymasowskiego Stefana Wyszyńskiego, Biblioteki Uniwersyteckiej KUL, Archiwum Państwowego w Lublinie i wielu innych instytucji oraz osób prywatnych. To one stworzyły opowieść o lubelskich czasach bp. Wyszyńskiego. Część z nich to materiały wcześniej niepublikowane. – Motyw przewodni wystawy stanowią fragmenty pierwszych wystąpień nowego biskupa, listu pasterskiego do duchowieństwa diecezji lubelskiej na dzień konsekracji, listu pasterskiego do duchowieństwa i wiernych diecezji lubelskiej oraz przemówienia ingresowego. Lektura tych i późniejszych wystąpień pozwala dostrzec bliżej problemy, z jakimi borykała się diecezja, a więc i nowy biskup – podkreśla we wstępie do ekspozycji Piotr Krzysztof Kuty, prezes Fundacji Nasza Tradycja.

Zaskoczenie

Wszystko zaczęło się od tego, że 18 grudnia 1945 roku zmarł w Lublinie biskup Marian Leon Fulman. Kilka dni później odbyły się uroczystości pogrzebowe, na które nadesłano listy z różnych diecezji w Polsce. Wśród nich znalazł się list z diecezji włocławskiej, który podpisał ks. Stefan Wyszyński. Pisał w nim: „Zanosimy modły do najlepszego Ojca żywych i umarłych, a Diecezji osieroconej życzymy, żeby przysłał pasterza według Serca swego”. Ks. Wyszyński, pisząc te słowa, nie mógł przypuszczać, że trzy miesiące później dowie się, że to właśnie on zastąpi zmarłego bp. Fulmana.

Nominacja papieża Piusa XII została podpisana 4 marca 1946 roku. Dwa tygodnie później kard. August Hlond zaprosił do siebie księdza Wyszyńskiego. Do spotkania doszło w Poznaniu, gdzie rezydował wówczas prymas Polski. Stefan Wyszyński był zaskoczony informacją o swoim biskupstwie. Mimo iż usłyszał, że papieżowi się nie odmawia, poprosił o kilka dni do namysłu. Fakt, że tego dnia przypadała uroczystość Zwiastowania Pańskiego, ułatwił mu podjęcie decyzji – zgodził się zostać biskupem lubelskim.

Oddany Matce Bożej

Święcenia biskupie przyjął na Jasnej Górze 12 maja 1946 roku. Do swoich wiernych w Lublinie napisał wówczas: „Przychodzę tu wprost z Jasnej Góry, od Pośredniczki łask wszelkich. Na tarczy biskupiej niosę pogodną, choć zoraną bliznami walk twarz Maryi”. Świadkiem ingresu nowego biskupa był wówczas kleryk Bolesław Pylak. W swoich wspomnieniach z tamtego czasu napisał: „Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że przez najbliższe lata dane mi będzie z nim współpracować, a po blisko trzydziestu latach zostać jego następcą”. Chociaż bp Wyszyński był ordynariuszem lubelskim zaledwie trzy lata, to jednak mocno zapisał się w dziejach. – Był to czas, który można określić mianem wielkiego zrywu i odrodzenia. Brali w nim udział wszyscy, zarówno duchowieństwo, jak i katolicy świeccy. Zniszczoną katedrę trzeba było odbudować, podobnie jak wiele kościołów w diecezji, wyznaczyć nowe drogi działań duszpasterskich, kształcić nowych duszpasterzy, otoczyć opieką ludzi. Pracy było wiele, ale nowy biskup nigdy nie narzekał – wspominał bp Bolesław Pylak. Jako diakon towarzyszył mu w codziennej posłudze.

Człowiek pracy i modlitwy

Po latach we wspomnieniach napisał „Podziwiałem jego pracowitość. Był człowiekiem szalonej pracy. Był wymagający od siebie i od innych – ale zawsze zaczynał od siebie. Był przy tym cierpliwy i wyrozumiały. Przy ocenie innych brał [pod uwagę] wszystkie okoliczności. Nie potępiał. Widział zło i starał się mu przeciwdziałać, umiał je odróżnić od człowieka. Był przy tym człowiekiem głębokiej modlitwy, bezgranicznie ufał Bogu i całkowicie oddawał się pod opiekę Maryi. Z modlitwy czerpał siły i pokój. Nie reagował nerwowo nawet w bardzo trudnych sytuacjach”.

Diecezja zawdzięcza mu bardzo wiele. Opracowywał plany roczne, które konsekwentnie realizowano. Organizował wszystko od podstaw. Odnowił organizacje kościelne, takie jak choćby Trzeci Zakon św.  Franciszka, Sodalicję Mariańską, Krucjatę Eucharystyczną, chóry kościelne, stowarzyszenia organistów. Troszczył się o chorych i ubogich. To on był inicjatorem kuchni przy ulicy Zielonej w Lublinie, przy czym wówczas korzystali z niej studenci, nauczyciele, profesorowie. Powołał Caritas diecezjalną. Dbał o oświatę, szczególnie we wsiach, gdzie zalecał księżom zakładanie bibliotek i czytelni. Nieraz powtarzał: „Jeśli coś robię dla Kościoła, to zarazem robię to dla Ojczyzny”.

Często swoje homilie rozpoczynał słowami: „Umiłowane dzieci Boże, dzieci moje”; wiele osób zwracało się do niego po prostu „ojcze”. – Jego duchowe ojcostwo polegało przede wszystkim na obecności, towarzyszeniu, trosce, wspieraniu powierzonych mu ludzi. I choć w Lublinie pasterzem był krótko, zawsze o nim pamiętał. Już jako prymas wziął udział w diecezjalnych obchodach Millenium Chrztu Polski. Nieraz wspominał, że jego biskupia droga zaczęła się w Lublinie, w diecezji, którą szczerze pokochał. Nie ulega wątpliwości, że także diecezja lubelska pokochała swego biskupa – napisał w komentarzu do wystawy abp Stanisław Budzik.

12 listopada 1948 roku papież powierzył mu funkcję prymasa Polski, tym samym Stefan Wyszyński opuścił Lublin, choć przy różnych okazjach wielokrotnie tu wracał.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.