Choć była świadkiem wielu zbrodni i sama zginęła w obozie koncentracyjnym, potrafiła przebaczyć. Historię Eli Krajewskiej poznały chełmskie harcerki.
Dziewczęta przeszły Drogę Krzyżową z rozważaniami swojej poprzedniczki z czasów II wojny światowej.
Małgorzata Błaszko
W kolejny piątek Wielkiego Postu, w dniu, gdy wspominamy żołnierzy wyklętych, w Chełmie odbyła się Droga Krzyżowa i modlitwa w intencji niezłomnych. 8. Drużyna Harcerska DH „Niewidzialne Dłonie” i Krąg Seniorów Skaut rozważały wraz z wiernymi teksty rozważań do stacji napisane przez Elżbietę Krajewską, która w czasie wojny była młodą harcerką. W tym okresie przeszła przemianę.
Była świadkiem bombardowań ubogich domów, widziała wystraszone dzieci. Na początku narastał w niej gniew. Uważała, że nienawiść wobec wroga to jedyne adekwatne uczucie, jakie powinno być w Polakach. Miała w sobie pragnienie zemsty i kary. Wierzyła, że Polacy zwyciężą. Pisała o swoich odczuciach w „Pamiętniku wojennym”.
Elżbieta miała wtedy 20 lat. Należała do Szarych Szeregów. Skutecznie uprzykrzała okupantowi życie. Harcerze tworzyli ulotki pisane w języku niemieckim i rozrzucali je w miejscach, gdzie stacjonowały wojska wroga. Chcieli wywołać w żołnierzach niemieckich poczucie winy i wyrzuty sumienia.
Za swoją działalność Elżbieta została aresztowana i przewieziona na Pawiak. Tam byłą torturowana. Modliła się również za wrogów. Oczami Ukrzyżowanego patrzyła na więzienne cierpienie i nadała mu sens. Potrafiła zmienić swe serce, nienawiść i złość przemienić w miłość, przebaczyć i promieniować dobrem.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.