Reflektor na życie

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 17/2024

publikacja 25.04.2024 00:00

O wierze, szukaniu swego miejsca w Kościele i wartości wspólnoty mówi Magdalena Wójtowicz ze wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej na Poczekajce w Lublinie.

Magda wierzy, że Bóg ma dla każdego  z nas plan. Magda wierzy, że Bóg ma dla każdego z nas plan.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Agnieszka Gieroba: Wychowałaś się w rodzinie, gdzie była wspólna modlitwa, zaangażowanie rodziców we wspólnotę Domowego Kościoła, gdzie celebrowano święta. Czy to wystarczyło Ci do odkrycia osobistej relacji z Jezusem?

Magdalena Wójtowicz: To prawda, że mogę powiedzieć o sobie, że wiarę wyssałam z mlekiem matki, bo rzeczywiście moi rodzice nie tylko o Bogu nam mówili, ale i na co dzień pokazywali, co znaczy żyć wiarą. To jednak nie załatwi za kogoś nawiązania osobistej relacji z Bogiem. Myślę, że w dzieciństwie była to wiara z posłuszeństwa. Kiedy rosłam, stosownie do wieku trafiałam do różnych wspólnot, poszukując swojego miejsca.

W końcu się udało?

Jestem przekonana, że Pan Bóg ma dla naszego życia plan i nas prowadzi. Oczywiście możemy się z tym zgadzać albo nie i iść swoją drogą. W moim przypadku jest tak, że ja po prostu lubię ludzi i lubię z nimi przebywać, a szczególną radością jest spędzanie czasu z osobami, które myślą podobnie. W dzieciństwie i młodości wspólnoty dawały mi środowisko rówieśnicze, z którym można było świetnie spędzać czas, wyjeżdżać na wakacje, spotykać się. To była alternatywa dla szkoły, jakichś klasówek czy innych obowiązków. Kiedy skończyłam studia, przez przypadek, choć oczywiście nie wierzę w przypadki, trafiłam na katechezy Drogi Neokatechumenalnej, i to okazało się moim miejscem dojrzewania wiary.

Poszłaś z ciekawości?

Dokładnie tak, byłam ciekawa, co to jest, bo wcześniej miałam pewien dystans do Neokatechumenatu. Poszłam i zaszokowało mnie konkretne podejście do życia i wiary. Nie było owijania w bawełnę, głaskania. Mówiąc potocznie, to było walenie między oczy prawdą, ale z miłością. To pozwalało mi przeglądać się w tych ludziach i odkrywać różne rzeczy w moim życiu. Na początku katechez dowiedziałam się tego, co już wcześniej wiedziałam, ale zostało to podane w innej formie, w odniesieniu do życia. Pamiętam, że na te katechezy przyszło wtedy wielu ludzi, chyba ze 100 osób. Spotkałam tam też znajomych – to wszystko razem sprawiło, że zostałam.

O Neokatechumenacie mówi się, że trzeba mieć na niego czas?

Tak, naszym braciom z dłuższym stażem wspólnotowym nigdzie się nie spieszy, nie patrzą na zegarek, że godzina i do domu. Na początku trzeba do tego przywyknąć, ale teraz to doceniam, bo to oznaka żywej wspólnoty. Spotykamy się dwa razy w tygodniu – to nie tylko liturgia słowa, Eucharystia, ale i przygotowanie z rozważaniem słowa i dzieleniem się życiem. Jednak ten czas to nie strata, ale zysk.

Miewasz kryzysy?

Oczywiście, myślę, że to normalne dla każdego człowieka, ale te kryzysy sprawiają, że wzrastam i doświadczam, że bracia ze wspólnoty upominają się o mnie. Był taki moment, kiedy miałam gorszy czas i nie chciałam chodzić na spotkania. Bracia wtedy dzwonili pytać, co się dzieje, czy nie potrzebuję pomocy, i zapewniali, że modlą się za mnie. Nie byłam więc jakąś anonimową osobą, ale kimś, kogo brak został zauważony, a to daje ci poczucie wspólnoty i pewność, że nie zginiesz. Gdy sama pójdziesz gdzieś na manowce, wspólnota zacznie cię szukać. Nie znaczy to, że zawsze jest super. We wspólnotach także zdarzają się kłótnie i nieporozumienia, tak jak w rodzinie. Potrafimy się kłócić, ale też przebaczać.

A jak to przekłada się na codzienne życie?

Bardzo konkretnie. Słowo Boże, jeśli po nie sięgasz, odpowiada ci tu i teraz, do konkretnej sytuacji, w jakiej się znajdujesz. Nie przechodzisz obojętnie obok różnych wydarzeń, czy to w swoim domu, czy w pracy, czy na ulicy. To zaś czyni cię świadectwem dla innych. Słowo Boże to reflektor na życie, a to mnie prostuje – kiedy widzę swoje słabości, łatwiej mi przyjąć słabości innych. Są także konkretne sytuacje, kiedy potrzebujesz pomocy – wystarczy słowo we wspólnocie i ktoś coś poradzi. Proste rzeczy, ktoś mówi, że nie ma z kim zostawić dzieci, a ma ważne wyjście – zawsze ktoś pomoże. Ktoś daje znać, że potrzebuje samochodu, żeby coś przewieźć czy kogoś gdzieś zawieźć – wiadomo, że można liczyć na braci ze wspólnoty. Ktoś szuka pracy, ktoś potrzebuje fachowca od czegoś – wspólnota to dar pełen talentów, którymi się dzielimy, i to są konkretne rzeczy i pewność, że mogę liczyć na mojego brata, choć może nie bardzo się nawet lubimy.

Co Ci w tej wspólnocie najbardziej odpowiada?

Intensywność i prawdziwość życia. Spotykamy się często, a to buduje relacje, jesteśmy świadkami narodzin dzieci, śmierci, upadków i powstań. W tym wszystkim jest Pan Bóg, który daje się poznać przez konkretnych ludzi i wydarzenia. Gdyby nie to, pewnie byłabym wierząca, chodziłabym do kościoła, bo tak wypada, bo taka tradycja, ale nie wiem, czy żyłabym wiarą, która, mimo wielu moich słabości, daje prawdziwe życie.

Wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej prowadzą katechezy dla dorosłych m.in. w kościele ojców kapucynów na Poczekajce i w parafii św. Michała Archanioła, na które każdy może przyjść.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.