Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • CSOG
    09.02.2019 13:39
    Promocja #zakresu znaczeniowego słów.
    Nie wydaje mi się aby zajmowanie się bardzo kontrowersyjnym tematem zwiększało poczytność i popularność. Nie sądzę, że autor zdoła ukoić swoje mocno wzburzone emocje wypisując się krzykliwym tonem w temacie, który jest dla niego tematem wrażliwym i drażliwym. Już bardziej kojącym może być spacer po za miasto i spojrzenie spokojniejszym nieco okiem wokół siebie, na to co jeszcze pozostało naturalne, a co już naturalne nie jest. Katechizm Kościoła Katolickiego nie musi być w tym konieczny do „zasłaniania się”. Może być jednak pomocny. Pomocny do odsłonięcia siebie, do zrzucenia z siebie zasłony swoich własnych pomysłów na normy i odsłonięcia właściwego pojęcia praw naturalnych czyli ustanowionych przez Boga. Oczywiście może być pomocny katolikowi ponieważ KKK jako wykładnia nauki Kościoła nie wszystkich obowiązuje.
    „Szacunek wyraża się także w języku.” Jeżeli to zdanie jest prawdziwe, to komu autor tekstu okazał szacunek używając w tytule wyrazów „zboczeńcem; kretynem”?
    „Są słowa, które mają wyraźny zakres znaczeniowy” To zdanie również wydaje się być prawdziwe. Tu autor tekstu (felieton mało mi to przypomina) jest większym specjalistą dziedziny. Dlaczego to zdanie tylko „wydaje się” być prawdziwe? Bo język jest żywy a zakres znaczeniowy wielu słów zmienia się, często zmieniając się radykalnie. Na przykład słowo +tolerancja+. Proszę sprawdzić w starym słowniku pierwotne znaczenie. (Tylko proszę, nie w modernistyczno lewicowej Wikipedii.) A czy dziś nie przejmuje on funkcji wyrazów akceptacja lub aprobata? Dla mnie tolerancja to wciąż bardziej pobłażanie niż afirmacja, uznanie czy pochwała. I nawet nie chcę wchodzić na grunt rozważań co będziemy obecnie nazywać zboczeniem, a co nie. Czasy nadchodzą takie, że każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie jakie zachowania seksualne są dla niego jeszcze normą, a które tą jego osobistą normę przekraczają. A może dla niektórych, żadnych norm nie ma i być nie powinno? W tej kwestii zdaje się, już społecznej jedności nie osiągniemy. Może w przyszłości niedalekiej spróbujemy wymusić ją prawem stanowionym, zakazując używać niektórych wyrażeń. Może zabronimy nazywać zboczenie zboczeniem pomimo, że w wyidealizowaną i wymarzoną demokrację słabo takie rozwiązanie będzie się wpisywać.
    Jeżeli jesteśmy już na tym kojącym spacerze za miastem, spojrzyjmy chłodnym okiem na marsze i parady +równości+. Jakiej to równości i w czym domagają się uczestnicy? Czy chcą żebym przestał myśleć i uwrażliwiać swoje dziecko na to, że czyny których się dopuszczają są grzechem i że nie są czynami godnymi rozpowszechniania, upubliczniania i pochwalania? Może wystarczy jeśli przestanę o tym głośno mówić? Mogę. Nikt mi natomiast nie zabroni zabarwić uśmiechu politowaniem, nad tymi którzy pragną afiszować się ze swoimi skłonnościami do grzesznych zachowań. Nikt też nie skłoni mnie, abym zaangażował się lub włączył w jakikolwiek marsz, promujący moje grzeszne skłonności lub zachowania. Te wolę ze wstydem zanieść i zostawić w konfesjonale. I tylko naprawdę mi żal, że z naszego życia społecznego zniknęły pojęcia, że pewne zachowania mogą być właściwe, lub niewłaściwe. Pozostały nam tylko te normatywnie dopuszczalne i niedopuszczalne. Pozostały te, za które możemy zostać ukarani i te które uchodzą bezkarnie. Stosowne, godne, kulturalne – to słowa, które tracą swój wyraźny zakres znaczeniowy tak jak: nieobyczajne, gorszące, obsceniczne, sprośne, deprawujące. Tracą swój wyraźny zakres znaczeniowy najpierw słowa, a następnie zjawiska przez te słowa opisywane. A teraz odłożę klawiaturę i pójdę na spacer po za miasto. Wezmę ze sobą żonę. Może gdzieś w leśnym zaciszu, w gąszczu krzewów przez nikogo nie widziany, będę mógł pocałować żonę w policzek. Tak żeby nikogo nie zgorszyć swoim zachowaniem. I choć żona to żona, biblijnie jakoś uzasadniona, to lepiej się z objęciem w talii i cmokiem w policzek na Placu Zamkowym nie afiszować. A nuż będzie przechodził jakiś marsz normalności lub nienormalności i spojrzy kto w naszą stronę z niesmakiem.

    doceń 4
  • CSOG
    09.02.2019 21:24
    Czy można mem internetowy wyrazić słowami? Mając na uwadze, że to komunikat obrazkowy zbudowany w oparciu o schemat konstrukcyjny wykorzystujący skonwencjonalizowane elementy związane z kulturą, to będzie to zadanie trudne. Spróbować jednak zawsze można.
    Wyobraźmy sobie całkiem przeciętną, polską rodzinę, w leniwe sobotnie przedpołudnie. Żona w kuchni, mąż w pokoju przed laptopem. Dzieciaki w swoich pokojach. – Czy możesz mi pomóc? Głos żony z kuchni odrywa mnie od komentowanego artykułu. Idę do kuchni. Kilka minut później z pokoju dobiega głos młodszego:
    -Tato! Kto to jest kre*yn? Młodszy jest na etapie dziecka, które umie już czytać lecz nie rozumie jeszcze znaczenia wszystkich słów. A przy tym w wieku, który cechuje zdecydowanie wzmożona ciekawość świata. Z nagłą i niespodziewaną odsieczą nadciągnął starszy będący na etapie czytania ze zrozumieniem wszystkich pojęć. – To taki de*il, tylko trochę mądrzejszy. – A zbo*eniec? Młodszy kontynuował swoją niezmierzoną dociekliwość. I nie wiem jakby się skończyło, gdyby nie zareagowała żona: - Co tym tam czytasz słonko? Przy czym spochmurniała widząc małego siedzącego przed moim laptopem. Spojrzała na mnie gniewnie, a w jej oczach dostrzegłem, że to nie jest dobry czas na żarty. – Czytałem ‘Gościa’; nie było ostrzeżenia, że to tylko dla dorosłych. Zacząłem bardzo nieśmiało, wiedząc, że moja linia obrony z góry skazana jest na porażkę. – Czy ty do reszty zgłupiałeś? Zostawiać na pulpicie takie rzeczy, kiedy dziecko może przeczytać! Fala wzburzenia ślubnej narastała niebezpiecznie. Na szczęście starszy podjął karkołomną i samobójczą próbę odsieczy: - Niech się uczy, nie będzie zdziwiony jak od kolegów w szkole usłyszy. Tym razem zatkało mnie: -To wy w szkole używacie takich wyrazów? – A co, przecież to nie wulgaryzm. Sam widzisz, że nawet na katolickich portalach używają takich wyrazów. Starszy skwapliwie wykorzystał taktykę mojej linii obrony. W tym czasie ślubna omiotła szybkim spojrzeniem tytuł artykułu i z hukiem zatrzasnęła monitor laptopa - No literatura piękna to, to nie jest. Poczytaj słoneczko jakąś swoją książeczkę.
    Nie oponowałem. Cieszyłem się, że przypadkowa nauka czytania młodszego, skończyła się na nagłówku. Koniec.
    Wszystkie postacie występujące w scence są fikcyjne a wszelkie podobieństwa do osób i zdarzeń są przypadkowe i nie zamierzone.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy