Kapitalna konkluzja. Nieczęsto zdarza mi się zgadzać z autorem powyższego artykułu, tym razem, w większości się zgadzam. Postawiłbym jednak na tą konkluzję, uwypuklił ją i rozszerzył myśl o niej. Jak bardzo, w tym konkretnym przypadku ,kontekst sytuacji decyduje o jej odczytaniu? Dla mnie kontekst ten jest zdecydowanie szerszy niż tło, niewątpliwie niefortunnego, happeningu ze spaleniem książek. Właściwym kontekstem jest niezwykle zintensyfikowany atak na Kościół i chrześcijaństwo. Atak wykorzystujący każdą okazję, każdy powód, każdą przesłankę, do wywołania zaklęcia o treści „nic nie usprawiedliwia takiego …”. W miejscu wielokropka pojawia się najczęściej (lecz nie wyłącznie) zwrot „zachowania księdza”. I chciałoby się dopisać, że ten kontekst i siła tego ataku jest bez precedensu, gdyby nie niezaprzeczalny fakt, że precedens miał już miejsce. Dwa tysiące lat temu, kiedy przybito do Krzyża Syna Boga. A wcześniej był sąd, była rozprawa, lub tylko jak niektórzy twierdzą, tragifarsa sądu i rozprawy. W każdym razie szukano okazji, przesłanki, dowodu. Szukano powodu. Żeby krzyknąć winny, uderzyć. Zabić. W piątek znowu pójdę na Drogę Krzyżową. Powspominam nieco, jak to tam wtedy było? Gorzko, boleśnie, niesprawiedliwie. Stanę pod Stacją Pierwszą „Jezus Skazany”. To będzie dla mnie najwłaściwsze miejsce żeby pomyśleć o sędziach i sądzonych. O sprawcach, oprawcach i ofiarach. Bo na wojnach i wojenkach, zawsze są tylko ofiary. O wszystkich atakach na Kościół i księży. O filmie Kler. O podważaniu świętości Papieża. Chcę i muszę na to się zdobyć, żeby dać się złu we mnie wykrzyczeć, zanim … Zanim podejmę decyzję, gdzie w zasadzie chcę stanąć? Bo przecież trzeba zająć jakieś stanowisko. W tłumie wrzeszczących „Ukrzyżuj!”? Pośród tych, którzy w milczeniu tylko się przyglądali? Blisko zdjętego przeraźliwym strachem człowieka, który jąka: Nie znam człowieka.? Czy obok Tego Który umierając chce jeszcze wyszeptać „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.” Zamyśliłem się, rozpisałem. A miało być tylko o paleniu książek. I o kontekstach.
Kiedy byłem dzieckiem opowiadali mi rodzice o cyganie, który wysyłając dziecko z glinianym dzbankiem po mleko, ku przestrodze sprawiał mu zawczasu lanie. Miał ów cygan swoją, a i nie głupią rację, że po co bić dziecko po fakcie, gdy garnek potłuczony, a mleko rozlane? Rozsądniej zawczasu uwrażliwić dziecko, by obolałe, uwagę i staranność zachowało. Będąc już starszy, zetknąłem się z ukazem przypisywanym Carowi Rosji Piotrowi I „O badaniu świadków w sądach: Bardzo też pożyteczne bywa najsamprzód zdzielić świadka, ledwie wejdzie, mocno kijem po głowie, od czego ten bardzo zdumiony bywa". Ma więc to wyprzedzające uderzenie swoje historyczne konotacje, swoją własną logikę, a nawet uzasadnienie. Tu znów wracające wspomnienie z dzieciństwa z rzucania kamieniami. Miały te kamienie taką dziwną właściwość, że lubiły przeczyć prawom fizyki i wypuszczone z ręki nie spadały na ziemię pod stopy zgodnie z prawem ciążenia, tylko zawsze w jakimś określonym poziomo kierunku leciały. Miały też różne osoby i przedmioty, a najczęściej szyby, równie niepojętą właściwość, że kamienie takie, wbrew prawom fizyki w poziomie przestrzeń przemierzające, z dziwną i niewytłumaczalną siłą do siebie przyciągały. To wszystko było bardzo dziwne i tajemnicze. I tylko moje intencje zawsze były zawsze jasne, oczywiste. Przecież nigdy rzucić kamieniem nie chciałem. Do dziś nie wiem jak to działało, że te kamienie same, jak chciały tak latały i rany zadawały. Ja przecież nie chciałem. ***** „Główne idee” wszystkich utworów, zawsze i wszędzie są niezmienne. Walka dobra ze złem. Podobnie zawsze, wszędzie i w każdym przypadku jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kontekst, a jeśli coś zawodzi to zawodzą „środki wyrazu”. Zwłaszcza takie środki, które wbrew własnym założeniom i intencjom nie mają dookreślonego, a w najgorszych przypadkach żadnego wyrazu. ***** Człowiek podobnie jak środowisko jego życia, jest stworzeniem organicznym. Reaguje na prawach i zasadach działania anatomicznego układu nerwowego. Wrażliwość społeczna podobna jest do takiej naszej biologiczno osobistej, w której układ współczulny jest zwyrodnieniowo przerośnięty, a przywspółczulny obumiera w patologicznym niedorozwoju. Jeśli społeczeństwo chce zachować zdrowie, niech przed podjęciem akcji i działania poszuka wytchnienia, odpoczynku, ciszy i spokoju.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
W piątek znowu pójdę na Drogę Krzyżową. Powspominam nieco, jak to tam wtedy było? Gorzko, boleśnie, niesprawiedliwie. Stanę pod Stacją Pierwszą „Jezus Skazany”. To będzie dla mnie najwłaściwsze miejsce żeby pomyśleć o sędziach i sądzonych. O sprawcach, oprawcach i ofiarach. Bo na wojnach i wojenkach, zawsze są tylko ofiary. O wszystkich atakach na Kościół i księży. O filmie Kler. O podważaniu świętości Papieża. Chcę i muszę na to się zdobyć, żeby dać się złu we mnie wykrzyczeć, zanim … Zanim podejmę decyzję, gdzie w zasadzie chcę stanąć? Bo przecież trzeba zająć jakieś stanowisko. W tłumie wrzeszczących „Ukrzyżuj!”? Pośród tych, którzy w milczeniu tylko się przyglądali? Blisko zdjętego przeraźliwym strachem człowieka, który jąka: Nie znam człowieka.?
Czy obok Tego Który umierając chce jeszcze wyszeptać „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.”
Zamyśliłem się, rozpisałem. A miało być tylko o paleniu książek. I o kontekstach.
Tu znów wracające wspomnienie z dzieciństwa z rzucania kamieniami. Miały te kamienie taką dziwną właściwość, że lubiły przeczyć prawom fizyki i wypuszczone z ręki nie spadały na ziemię pod stopy zgodnie z prawem ciążenia, tylko zawsze w jakimś określonym poziomo kierunku leciały. Miały też różne osoby i przedmioty, a najczęściej szyby, równie niepojętą właściwość, że kamienie takie, wbrew prawom fizyki w poziomie przestrzeń przemierzające, z dziwną i niewytłumaczalną siłą do siebie przyciągały. To wszystko było bardzo dziwne i tajemnicze. I tylko moje intencje zawsze były zawsze jasne, oczywiste. Przecież nigdy rzucić kamieniem nie chciałem. Do dziś nie wiem jak to działało, że te kamienie same, jak chciały tak latały i rany zadawały.
Ja przecież nie chciałem.
*****
„Główne idee” wszystkich utworów, zawsze i wszędzie są niezmienne. Walka dobra ze złem. Podobnie zawsze, wszędzie i w każdym przypadku jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kontekst, a jeśli coś zawodzi to zawodzą „środki wyrazu”.
Zwłaszcza takie środki, które wbrew własnym założeniom i intencjom nie mają dookreślonego, a w najgorszych przypadkach żadnego wyrazu.
*****
Człowiek podobnie jak środowisko jego życia, jest stworzeniem organicznym. Reaguje na prawach i zasadach działania anatomicznego układu nerwowego.
Wrażliwość społeczna podobna jest do takiej naszej biologiczno osobistej, w której
układ współczulny jest zwyrodnieniowo przerośnięty, a przywspółczulny obumiera w patologicznym niedorozwoju. Jeśli społeczeństwo chce zachować zdrowie, niech przed podjęciem akcji i działania poszuka wytchnienia, odpoczynku, ciszy i spokoju.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.