Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • Moroz
    05.11.2016 02:40
    Moroz
    Szanowna Pani, większość swoich teorii prezentowanych w artykule oparła Pani - jak się wydaje - o osobiste doświadczenia życiowe. Pani wypowiedzi są jednostronne i nie uwzględniają różnych metod wychowawczych, także tych odmiennych od Pani punktu widzenia. A szkoda, bo poruszony przez Panią temat jest ważny i wart podnoszenia. Bić, czy nie bić dzieci to temat - rzeka. Można powiedzieć, że co osoba, to inne spojrzenie na sprawę. Współcześni wychowawcy opuszczający wydziały pedagogiczne, ale też, jak widzimy psycholodzy - jak ja ich często nazywam "korczakowcy" - gotowi głowę na pniu złożyć, byle dziecko miało "lekko, miło i przyjemnie". Pragną oni konsekwentnie wychowywać młodego człowieka samą marchewką, bez użycia przysłowiowego kija. Dziecko w ich rozumieniu ma prawo do nagrody, dziecko ma prawo do intymności, dziecko ma prawo do oceniania dorosłych, dziecko ma .... same prawa, a coraz mniej, albo wręcz wcale nie ma obowiązków. Tak wychowani przez „korczakowców” rodzice boją się zajrzeć do szuflady syna podejrzewanego, że zażywa narkotyki, nie śmią zażądać powrotu nastoletniej córki przed północą, a broń Boże zajrzeć do wypasionej komórki, czy smartfona swojego potomka. Dla tak patrzących pseudohumanistów – rodziców, nauczycieli czy psychologów - dziecko nie może doświadczać karcenia, a od karania będą uciekać, jak diabeł od święconej wody. W ich ocenie jedną z najwyższych form kary jest pozbawienie dziecka nagrody. Dziecka, które przecież łamie obowiązujące w domu, szkole czy szeroko rozumianym życiu społecznym zasady i normy. Każdą inną formę skarcenia będą nazywać przemocą psychiczną, bądź fizyczną, wmawiając innym, że owa przemoc niesie same negatywne skutki nie tylko w okresie dzieciństwa, adolescencji, ale nawet w życiu dorosłym i dojrzałym! Pani Agnieszka pisze: „wielu ludzi doświadcza konsekwencji klapsów w dorosłym życiu, w relacjach z własnymi dziećmi, z partnerem, z sobą samym". Jakże tragiczne muszą być doświadczenia osoby tak właśnie przeżywającej klapsa! Bo skoro artykuł jest o tym, czy klaps jest środkiem wychowawczym, to z opisu wynika, że Autorka pisze nie o klapsie, ale raczej o maltretowaniu psychicznym i fizycznym dziecka. Konsekwencją klapsa, co sugeruje Pani psychoterapeuta, jest "rozpacz u dziecka, a u rodzica kac moralny". Jako antidotum na stosowanie przemocy praktykowane przez Nią samą poleca zaś wspominanie swojego dzieciństwa i doświadczeń związanych z biciem. Można się tylko domyślać traumatycznych przeżyć Autorki artykułu, która pamięta "jak była przestraszona, upokorzona, wściekła, niezrozumiała, żądna zemsty, zawiedziona na dorosłym i wcale nie mająca ochoty na poprawę, wręcz przeciwnie". Szanowna Pani, opisuje Pani wydarzenia jednostkowe, i raczej nie poparte obiektywizmem, ale nasączone brakiem wielopunktowego spojrzenia na zagadnienie, i przeżyciami własnymi, co wykazuje Pani w artykule kilkakrotnie. Z całą odpowiedzialnością muszę nie zgodzić się z Pani poglądami! Myli Pani klapsa ze znęcaniem się nad dzieckiem. Myli Pani dobro, ze złem. Nie pozwala Pani ani sobie, ani innym na tolerowanie innych metod wychowawczych tylko dlatego, że Pani osobiste odczucia wzięły górę nad obiektywnym spojrzeniem na omawiany temat. Czytając ten artykuł zadawałem sobie pytanie, jak tragiczne musiało być dzieciństwo Autorki, która swoją wypowiedź opiera przecież także na przeżyciach osobistych. Jeśli jednak nie było tak tragiczne, jak można odnieść wrażenie czytając artykuł, to jaki cel ma pisanie bzdur w katolickiej gazecie, jakże chętnie podnoszonych głównie przez laickie, liberalne środowiska? Klaps, jako kara nie może stać się powodem do tak tragicznych przeżyć, o których pisze Pani psycholog. „Wychowawczy klaps”, że pozwolę sobie zacytować tytuł artykułu, dany wyjątkowo, przez kochającego rodzica z rozsądkiem nie jest i nigdy nie był ani złością, ani mściwością dorosłego wobec dziecka, ale raczej może być dowodem troski o dziecko. I zaznaczam, że nie piszę tutaj o znęcaniu się nad dzieckiem, o regularnym biciu, poniżaniu werbalnym czy upokarzaniu wobec rówieśników. To środowiska lewicowe wmówiły społeczeństwu, że klaps jest zły, bo jest poniżeniem dziecka przez dorosłego. Być może z lewicowego punktu widzenia tak jest. Uważam jednak, że klaps będący jedną z wielu form wychowawczych, nie tą główną, ale ostateczną, umieszczoną gdzieś na czubku piramidy kar, a zapowiedzianą wcześniej dziecku może się okazać metodą czytelną, sprawiedliwą i skuteczną. Przyznawanie dzieciom przywilejów z równoczesnym odciążaniem ich z obowiązków skończyło się tym, że współczesna młodzież (uogólniam, mam tego świadomość) nie ma żadnych ideałów, nie uwzględnia żadnych wartości, a własnych rodziców traktuje bardzo często gorzej, niż rówieśników. To dziecko w tysiącach polskich domów decyduje o tym o której wychodzi i o której wraca, co ogląda w telewizorze i jak spędza czas przed komputerem. To pokolenie dzieci i młodzieży wychowywanych bez klapsa, ale za to w atmosferze „partnerstwa domowego”, kiedy do rodzica zwraca się po imieniu i żąda, nie oczekując innej reakcji matki, czy ojca, niż zrealizowanie swojej kolejnej zachcianki. Jeśli miłość w domu jest większa, niż obojętność, albo wręcz nienawiść nie ma potrzeby uciekania się do przemocy. Jeśli jednak w miejsce miłości między rodzicem a dzieckiem wchodzi „demokracja” – wtedy ani klaps nie pomoże, ani tym bardziej bardziej łagodne metody wychowawcze. W domu pełnym miłości, klaps nie zerwie mostów łączących dziecko z rodzicami. W domu, w którym nie ma wartości, zasad i norm – najczęściej nie ma klapsa, ale szybko też deficyt miłości rodzicielskiej trzeba nadrabiać drogimi smart fonami, markowymi ciuchami i wakacyjnymi wycieczkami dziecka po świecie. Jednak ani te drogie gadżety, ani ciuchy, ani bilety lotnicze na koniec świata nie wychowają młodego człowieka, co coraz powszechniej widzimy na ulicach. Rozwydrzenie, bandytyzm, brak poszanowania dla innych ludzi idą w parze z liberalizacją metod wychowawczych i odchodzeniem od kar, również cielesnych. Pani artykuł jest wodą na młyn dla tych, którzy brak miłości do własnego dziecka zasłaniają przyznawaniem im coraz większych praw, bez egzekwowania od nich jakichkolwiek obowiązków. A „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”
    doceń 4
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy