Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wierzę w to, co robię

Jacek Wnuk, prezes Centrum Wolontariatu w Lublinie: - Coraz mniej osób chce pracować z uchodźcami. Wynika to ze strachu, jaki jest nieustannie podsycany wobec obcych. Dziś Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy.

Ks. Rafał Pastwa: Pomaganie słabszym, wykluczonym, w tym uchodźcom i imigrantom, to sposób na życie?

Jacek Wnuk: Dokładnie. Samo życie wskazywało, czym należy się zająć, wobec jakich wyzwań stanąć. Wszystkie nasze programy zaczynały się od spotkania z konkretnymi osobami i sytuacjami. Przypominam sobie pierwsze spotkanie z rodziną uchodźców czeczeńskich, którym groziła deportacja, a było to 16 lat temu - to wtedy właśnie zaczęliśmy poznawać problemy tych osób, interesować się nimi. Nawiązaliśmy też współpracę z Urzędem ds. Cudzoziemców, który nie był wcale otwarty na początku, aby przychodzili tam wolontariusze i patrzyli pracownikom na ręce. Trzeba było ciężko pracować i przekonać ówczesne władze, aby wpuściły organizację pozarządową.

Zapewne również dla Was była to nowa sytuacja, nie tylko dla urzędników...

Nawet wtedy nie wiedzieliśmy, że w Lublinie istnieje taki ośrodek dla cudzoziemców starających się o ochronę międzynarodową.

Wiele osób myśli, że działalność związana z aktywnością w ramach organizacji pozarządowej to łatwy kawałek chleba; że wystarczy napisać projekt i już.

Z pewnością nie mamy jakiejś stabilizacji, która dawałaby poczucie dużego bezpieczeństwa. Tak naprawdę musimy ciągle walczyć zarówno o pieniądze, jak i o wolontariuszy, sponsorów, rzeczy. Nie daje to poczucia lekkości życia. Poza tym ciężar problemów, jaki podejmujemy, pracując z bezdomnymi, uchodźcami, dziećmi ulicy, z chorymi psychicznie, nie jest lekki.

W sytuacji kulturowej, w jakiej się znajdujemy, należy podkreślać, że pomaganie nie toleruje podziałów?

Pomaganie nie powinno być absolutnie uzależnione od poglądów politycznych. W Centrum Wolontariatu nie pytamy wolontariuszy o ich poglądy polityczne, religijne i nigdy nie spytamy też o to osób, którym chcemy pomagać, które przychodzą i proszą o pomoc.

Jednak niejednokrotnie stykacie się z taką, a nie inną postawą urzędników...

Na zaufanie do wolontariatu jako instytucji trzeba było dużo pracować. Z jednej strony patrzyliśmy krytycznie na rozwój pomocy społecznej w kraju, na uzależnienie trzeciego sektora od władzy, ale - oprócz krytyki - trzeba było też pracować. Stąd podejmowaliśmy prace robocze w ministerstwie, które było przed laty odpowiedzialne za tworzenie i prowadzenie polskiej polityki migracyjnej. Na szczęście był to dobry czas, gdy władze chciały słuchać organizacji pozarządowych i brały pod uwagę nasze opinie. Teraz ta sytuacja nieco uległa zmianie. Polityka dotycząca spraw migracji została zaostrzona. Ogranicza się organizacjom pozarządowym możliwość realizowania działań integracyjnych z tymi uchodźcami, którzy są. Nagle jakby temat przestaje istnieć, a mamy kilka tysięcy takich osób, które mieszkają w ośrodkach. I są to osoby potrzebujące wsparcia.

Na terenie Lubelszczyzny są cztery ośrodki dla uchodźców; Wy pracujecie w trzech.

W Bezwoli, Kolonii Horbów i w Białej Podlaskiej. Każde miejsce jest inne. Specyfiką ośrodka w Białej Podlaskiej jest to, że jest on ośrodkiem recepcyjnym, pierwszym miejscem, do którego po przekroczeniu granicy trafiają cudzoziemcy starający się o ochronę międzynarodową. Mamy tam do czynienia z osobami nieznającymi języka polskiego; nie znają one też polskich realiów - po traumie dotarły do innego świata.

To nie jest łatwa praca. Jednak zawsze mogliście liczyć na zaangażowanie sporej liczby wolontariuszy, których od pewnego czasu jest, niestety, coraz mniej...

Tak, mniej osób chce pracować z uchodźcami. Wynika to ze strachu, jaki jest nieustannie podsycany wobec obcych. Sporo wolontariuszy, którzy niegdyś pracowali z uchodźcami, odeszło, niektórzy całkiem odcinają się od tego. Nie rozumiem, dlaczego, ale wielu ludzi wstydzi się tego. Jest duża presja środowiska. Tymczasem integracja z obcokrajowcami jest możliwa, a my mamy na to dobre przykłady: mieszkają w Lublinie obcokrajowcy, którzy pracują, płacą podatki, a ich dzieci chodzą do szkoły.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy