- Rolą Kościoła jest wyczuwanie niebezpieczeństwa - mówi dr Maciej Barczentewicz, ginekolog, prezes zarządu Fundacji Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej w Lublinie. Jego komentarz jest odpowiedzią na czytany w kościołach list Episkopatu poświęcony ideologii gender.
Publikujemy treść komentarza dr. Barczentewicza:
Myślę, że ten List Pasterski Episkopatu wpisuje się w sytuację aktualną nie tylko na poziomie medialnego zamieszania, słownych utarczek i pogróżek środowisk lewicowych o odbieraniu Kościołowi tzw. „dotacji unijnych”, przyznawanych według „poprawności kryteriów równościowych”. Pytanie rzeczywiście istotne dotyczy fundamentu: po pierwsze w wymiarze wiary i wynikającej stąd antropologii, pokazujący że człowiek został stworzony przez Boga, jako mężczyzna i kobieta, po drugie w wymiarze wiedzy naukowej, genetycznej: tożsamość płciowa osoby ludzkiej jest określona na poziomie genetycznym już od poczęcia (bardzo rzadko występujące wyjątki od tej reguły, zaburzenia dotyczące chromosomów płciowych X i Y to genetycznie uwarunkowane zespoły chorobowe). Jako lekarz nie mam więc żadnych wątpliwości co do słuszności diagnozy dotyczącej genderyzmu.
„Studia gender”, czy „nauka gender”, jak chcą ją nazywać jej zwolennicy, nie jest nauką w sensie nauki biologicznej, opartej na faktach. Sposób jej wprowadzania do świadomości społeczeństwa i sposoby jej „obrony”, nie poprzez debatę naukową a na poziomie wykluczenia adwersarza, propagandy czy medialnego szantażu politycznej poprawności oraz administracyjno-ekonomicznego przymusu, wywołują nieodparte skojarzenie z ideologią. Pamiętając o doświadczeniach ideologii marksistowsko-komunistycznej, widzimy konieczność rozeznawania faktów, dążenia do prawdy i jasnego określenia stanowiska. Wzorem powinno być stanowisko „non possumus” najpierw Piotra i Jana z Dziejów Apostolskich, a później wielokrotnie powtarzane w historii stosunków Kościoła i Państwa od Kościoła Pierwotnego w Cesarstwie Rzymskim aż do słów Episkopatu i Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego do rządu PRL w roku 1953.
Prawdziwa jest również diagnoza odnośnie aktualności problemu dla sytuacji naszego kraju i nieświadomości większości społeczeństwa. Kilka lat temu dowiadywaliśmy się, postrzegając jako curiosum, że w Hiszpanii lewicowy rząd Zapatero wprowadza zakaz stosowania określeń matka i ojciec w dokumentach państwowych. We wrześniu wypełniałem kwestionariusz o przyjęcie mojej najmłodszej córki do przedszkola – zamiast matka i ojciec, jak było w kwestionariuszach poprzednio, dziś w kwestionariuszu jest napisane rodzic 1, rodzic 2! Do naszego przedszkola nie dotarły jeszcze zajęcia promujące gender, ale informacje nagłaśniane tak niedawno z innych przedszkoli pokazują, że jest to już bardzo blisko.
Za wprowadzeniem szkoleń idą konkretne pieniądze, często z programów dofinansowań „unijnych” - jest to najbardziej skuteczna forma przekonywania. W Niemczech i we Włoszech prowadzi się w przedszkolach zajęcia uczące dzieci masturbacji. Rodzice, którzy nie zgadzają się na edukację seksualną swoich dzieci w szkole niemieckiej, podlegają karom grzywny a nawet aresztu! Kiedy to dotrze do Polski?
Rolą Kościoła jest wyczuwanie niebezpieczeństwa. To realne niebezpieczeństwo deprawacji dzieci i młodzieży, niszczenia podstawowych więzi społecznych, które będą mieć katastrofalne skutki indywidualne i społeczne. Już dzisiaj katastrofa demograficzna, której nikt nie kwestionuje, rozwody, emigracja, pogarszająca się kondycja psychiczna młodzieży, uzależnienia - pokazują konsekwencje zmian mentalności w społeczeństwie niebezpieczne dla jednostki, dla rodziny, później dla społeczeństwa, w końcu dla Państwa jako suwerennej wspólnoty narodowej. Zaczyna się to na poziomie osoby, dziecka uzależnionego od pornografii i młodzieży nauczonej promiskuityzmu, w konsekwencji zagrożeń zdrowia psychicznego i fizycznego, integralności osoby we wszystkich wymiarach i na koniec: braku rozeznania powołania życiowego.
Człowiek, który nie rozeznaje swojego powołania: do małżeństwa, do kapłaństwa, do życia konsekrowanego czy życia w świecie, nie jest szczęśliwy, nie doświadcza pełnego wymiaru swojego człowieczeństwa, żyje ciągle tylko dla siebie, jako singiel i egoista. Wykreślanie wymiaru duchowego i fundamentu wiary z życia ludzkiego prowadzi do społeczeństwa singli, konsumentów często pozbawionych sensu i celu w życiu. To co ratuje jednostki, rodziny i całe społeczności to świadectwo wiary, miłości i jedności w wymiarze Krzyża. Otrzymujemy to poprzez ewangelizację, przepowiadanie Kerygmatu i stałe wychowanie w wierze – dary które otrzymujemy od Kościoła.