Dopiero zaglądając do wnętrza laboratoriów można odkryć świat, którego na co dzień nie widać.
Po wejściu do budynku "Małej Chemii" czuć specyficzny zapach, którego nie ma na innych wydziałach. Liczne laboratoria z zachodzącymi w nich reakcjami chemicznymi przez lata zrobiły swoje.
Nie wygląda to tak spektakularnie jak na filmach, bo praca chemika jest żmudna, skomplikowana, a czasami obciążona nawet pewnym ryzykiem.
Ilona Sadok jest doktorantką i zajmuje się woltamperometrią. Do swoich badań potrzebuje komputera, analizatora, statywu elektrodowego i oczywiście odczynniki.
Jest to dobrze rozwijająca się metoda służąca do oznaczania na śladowych poziomach jonów metali ciężkich czy związków biologicznie aktywnych, takich jak paracetamol czy kofeina.
– Dzięki tej metodzie ludzie mają większą świadomość tego, co jedzą i piją. Dążymy do udoskonalenia tej metody, by nawet w niewielkich ilościach np. wody wykryć niebezpieczną dla organizmu rtęć – tłumaczy.
– Powinniśmy wiedzieć, czy chociażby cyna nie przedostaje się do produktów zapakowanych w puszki. Każdego roku zmieniają się zarządzenia ministerstwa i coraz więcej informacji na temat produktu jest w tej chwili podawanych do wiadomości – wyjaśnia I. Sadok.
Od trzech lat hitem wśród kandydatów na studia jest chemia analityczna. – Zazwyczaj nowe kierunki, które są wprowadzane na naszym wydziale cieszą się powodzeniem. Takim kierunkiem jest chemia kryminalistyczna – tłumaczy dr Magdalena Makarska-Białokos, adiunkt na Wydziale Chemii. Jej zdaniem studenci są od początku ukierunkowani na konkretną dyscyplinę, co sprzyja jeszcze większemu zainteresowaniu chemią kryminalistyczną. Ta dyscyplina ma przed sobą być może świetlaną przyszłość. Dla kandydatów na studia to nie lada wyzwanie.
Naukowcy nie mogą swojej pracy zabrać do domu. Wszystko czego potrzebują znajduje się wewnątrz laboratoriów. Eksperymenty powtarzane są nawet setki razy by uzyskać potwierdzenie wcześniejszych założeń, albo uzyskać zupełnie nowe rezultaty. A z pracy chemików całe społeczeństwo korzysta każdego dnia. Postęp cywilizacyjny zawdzięczamy zwłaszcza chemikom. To oni dbają również o zintegrowaną ekologię.
Zdaniem dr Makarskiej-Białokos trudniej w tym zawodzie jest kobietom. Bo oprócz wysiłku intelektualnego trzeba być wytrzymałym fizycznie. Rozpoczętego badania nie wolno przerwać, niekiedy trzeba na stojąco wykonywać kilkugodzinne operacje, często nawet wyjście do toalety musi być odłożone w czasie, a kawa czy przerwa na lunch pozostają jedynie w sferze marzeń.
Każdego dnia prowadzone są liczne eksperymenty ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Łukasz Surma jest studentem analityki chemicznej. Jego przygoda z chemią zaczęła się jeszcze w gimnazjum, kiedy nauczycielka pozwoliła mu wykonać samodzielnie pierwsze doświadczenie. Po latach dowiedział się, że nie było ono do końca bezpieczne. Jednak eksperyment się udał, a Łukasz chemię pokochał. Aktualnie zajmuje się polimerami.
Łukasz dostał się na chemię na UW jednak wybrał UMCS w Lublinie. Ośrodek ten nie odbiega poziomem od najlepszych w Polsce, nawet od tych zagranicznych. Ustępuje ośrodkom europejskim jedynie pod względem ilości sprzętu i wyposażenia laboratoriów. Ale ten problem posiada większość instytucji naukowych w naszym kraju.
Zdaniem Łukasza uczelnia, której patronuje Maria Skłodowska-Curie, jest przyjazna studentom. Daje możliwości rozwoju, także przez dostęp do kół naukowych i własnych badań.
Jeśli studenci chemii mogliby dostrzegać jakiś problem – to jedynie ten związany z brakiem miejsc pracy na Lubelszczyźnie, gdzie przemysł chemiczny nie jest rozwinięty tak jak w innych częściach kraju. To zmusza niestety do szukania pracy w innych miastach albo wręcz za granicą. W ten sposób Lublin traci wielu specjalistów każdego roku. Tego problemu jednak nie rozwiąże sama uczelnia, może to zrobić jedynie rząd naszego kraju i władze lokalne.