Złodzieje dosłownie na kilka dni przed największym odpustem w archidiecezji chcieli ukraść łaskami słynącą figurkę Madonny. Ostatni poświadczony dokumentami medycznymi cud miał miejsce niecały miesiąc przed włamaniem.
Do włamania w sanktuarium w Wąwolnicy doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Łupem złodziei miała paść cudowna figurka Matki Bożej Kębelskiej.
Dzisiaj parking przed sanktuarium był niemal w stu procentach zapełniony. Na modlitwę przybyli pielgrzymi w grupach i indywidualnie. Przyjechali z Poznania, Lublina, Katowic czy z Kielc. - Słyszeliśmy o włamaniu. Przeraziło nas to bardzo. Ciężko to zrozumieć. Wsiedliśmy z mężem w samochód i postanowiliśmy przyjechać do Wąwolnicy jak najszybciej. W tym miejscu dokonało się dla nas coś bardzo ważnego. Przyjedziemy tu także niebawem, na odpust, ale musieliśmy sprawdzić, jak "czuje się" nasza Matka - mówią Patrycja i Grzegorz z Kielc.
- Ksiądz infułat Jan Pęzioł jako pierwszy zauważył włamanie. Otwierając drzwi kaplicy wcześnie rano, dostrzegł wyłamane okno. Natychmiast przybiegł do mnie. Ubierałem już sutannę, bo też szedłem do kościoła. Co tchu pobiegliśmy do kaplicy - opowiada ks. Jerzy Ważny, kustosz sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy. - Weszliśmy do kaplicy. Zobaczyłem ślady włamania, ale oprzytomniałem, by nie zadeptywać śladów. Wezwałem policję. Przyjechali niemal natychmiast. Towarzyszyło mi takie napięcie, jak nigdy w życiu. Nie było widać, czy cudowna figurka jest czy nie. Bo zawsze wieczorem jest zabezpieczana i zasłaniana obrazem. W pewnym momencie nie wytrzymałem i powiedziałem, że muszę zobaczyć, czy figurkę skradziono czy też nie. W asyście policjanta i technika poszliśmy zobaczyć. Okazało się, że nie możemy otworzyć, bo zabezpieczenie się zablokowało - wspomina kustosz.
Dopiero po pewnym czasie, dopiero przy użyciu najnowszych technik, potwierdzono, że figurka stoi na swoim miejscu. Księża i pozostali obecni odetchnęli z ulgą.
Zdaniem policji akcja była zaplanowana. Złodzieje poradzili sobie z monitoringiem i alarmem. Przegrali dopiero na ostatnim odcinku włamania. Sytuacja spowodowała, że zabezpieczenia będą wzmocnione.
Ks. Jerzy Ważny, kustosz sanktuarium w Wąwolnicy ks. Rafał Pastwa /Foto Gość - Trzeba odczytywać znaki czasu. Przez tę próbę włamania Matka Kębelska chce nas obudzić. Katolicy są niemi wobec ataków na wiarę i tradycję. Inni spośród tego grona stają się agresywni podczas obrony swoich wartości. Dla nas najważniejszą wartością ma być nauka Chrystusa - przypomina proboszcz. - Wyśmiewanie wiary i tradycji, zamach na świętość zawsze się zemści na człowieku. Matka Boża Kębelska objawiła się w czasie bardzo trudnym, w czasie walk i zagrożenia, w czasie biedy i nieszczęścia. Ona także dzisiaj upomina się o los najsłabszych i pragnących sprawiedliwości Bożej.
- Nie wolno się ugiąć przed próbą narzucenia nam wyznawania wiary jedynie w przestrzeni prywatnej. Dlaczego mamy się kryć ze swymi praktykami czy wiarą? - pyta kapłan.
Tegoroczny odpust w Wąwolnicy odbędzie się 5 i 6 września.