- Po pół wieku widzimy jak wielkim otwarciem było to małe okienko, które stanowiła deklaracja "Nostra aetate". Dziś obok siebie - tu w Lublinie - stoją naczelny rabin Polski i metropolita lubelski i razem się modlą. Jednak jeszcze wiele pozostaje do zrobienia - powiedział Zbigniew Nosowski.
- Okazuje się, że wiedza na temat przesłania deklaracji jest nikła wśród polskich katolików, a zainteresowanie tym tematem też nie jest duże - skomentował redaktor naczelny „Więzi”, który uczestniczył również w przedpołudniowej konferencji na KUL.
- Bardzo ważne jest to, że podczas uroczystości w Lublinie wyciągnięto rękę do małej, ale odradzającej się wspólnoty żydowskiej w tym mieście. Na KUL-u żartowaliśmy sobie, że chyba pierwszy raz w historii biskup prosił naczelnego rabina, by ten dał rabina wspólnocie żydowskiej. Przy czym prośba bp. Cisło skierowana do rabina Schudricha była całkiem poważna - dodał Z. Nosowski.
- Nie można sprowadzać dialogu chrześcijańsko-żydowskiego do zapoznawania się wyłącznie ze Starym Testamentem. Musi być również kontakt z Żydami współczesnymi - i o ile to możliwe - z ich rozumieniem judaizmu i ich rozumieniem relacji z chrześcijaństwem. Tylko wtedy może to być dialog ludzi wierzących, a nie czysta teoria - dodał redaktor „Więzi”.
Mimo chłodu, przy lampie, która nigdy nie gaśnie - na modlitwę i opłakiwanie Żydów lubelskich przyszło kilkadziesiąt osób. Obecny był naczelny rabin Polski Michael Schudrich, abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski, rabin Rzymu Riccardo di Segni i bp Mieczysław Cisło odpowiedzialny w Episkopacie za dialog z judaizmem. Uczestnicy spotkania zauważyli, że zabrakło w tej wspólnocie kleryków seminarium oraz wiernych z parafii i kościołów w centrum miasta.
Światło tej lampy pali się w dzień i w nocy ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Spotkanie odbyło się przy latarni stojącej przy ul. Podwale, niegdyś ul. Krawieckiej. Latarnia jest niegasnącym światłem upamiętniającym życie mieszkańców dzielnicy żydowskiej Lublina.
- Mieszkali tu pięć wieków. Stworzyli bardzo prężną społeczność żydowską. Lublin był określany mianem Jerozolimy Królestwa Polskiego - ze względu na silny ośrodek rabinacki i religijny. Społeczność żydowska liczyła w naszym mieście ok. 40 tys. osób. To duchowe i życiowe centrum społeczności żydowskiej wygasło w czasie II wojny światowej. Ale nie może zgasnąć pamięć o tych osobach i bolesnych faktach. Dlatego dzień i noc pali się lampa, która przypomina światło, jakie stąd promieniowało - powiedział abp Stanisław Budzik.
- Gromadzimy się więc tu, by się modlić za niewinnie pomordowanych, aby wołać do Boga w ich imieniu. Gromadzimy się tu z okazji 50-tej rocznicy deklaracji Soboru Watykańskiego II Nostra aetate, deklaracji, która na naszej wspólnej drodze zapaliła nowe światło - podkreślił metropolita lubelski.
Po słowach metropolity fragment dokumentu ogłoszonego przed pięćdziesięcioma laty odczytał ks. prof. Alfred Wierzbicki. Następnie rozpoczęła się liturgia słowa, odczytano fragment dotyczący próby, jakiej został poddany Abraham. Po lekturze Biblii hebrajskiej miał miejsce komentarz rabina M. Schudricha.
- Mówić o Abrahamie przez kilka minut to ogromne wyzwanie, bo mógłbym o nim mówić kilka dni. Ale do rzeczy. Abraham jest gotów dać wszystko, czego Bóg chce. Nie tylko Jemu, ale i człowiekowi - mówił rabin.
- Abraham miał dwóch synów: Izaaka i Izmaela. Dawne komentarze żydowskie przedstawiają tę scenę następująco. Bóg mówi do Abrahama, że chce zabrać mu syna. Ale ten pyta Boga, o którego syna Mu chodzi. Bóg mówi więc - tego wyjątkowego! Na co Abraham odpowiada: ale obaj są wyjątkowi. Bóg dodał: tego, którego kochasz Abrahamie! Na to Abraham odparł: ale ja kocham jednakowo mocno obu moich synów. Dopiero wtedy Bóg mówi Abrahamowi, że chodzi mu o Izaaka - komentował M. Schudrich.
- Abraham był gotów dać wszystko Bogu, ale też kochał wszystkie swoje dzieci. Jest ojcem trzech wielkich religii monoteistycznych. To jest wyzwanie dla nas, czy potrafimy kochać wszystkich tak, jak nasz wspólny ojciec Abraham - podsumował rabin Schudrich.
Następnie odbyło się opłakiwanie Żydów. Dzieci z rodzin żydowskich wyczytywały imiona swoich przodków, a bp Cisło odczytał modlitwę ułożoną przez Jana Pawła II.
Ostatnią częścią spotkania był występ artystów skupionych wokół Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN.
- O pewnych wydarzeniach z naszej historii jesteśmy w stanie opowiadać tylko przez sztukę. W którymś momencie przestają na nas robić wrażenie liczby. Bo cóż to znaczy 43 tys. Żydów w przedwojennym Lublinie? Co to znaczy 18 tys. ofiar jednodniowej egzekucji na Majdanku? Tylko historie pojedynczych osób docierają do nas. One maja imiona i nazwiska. Także dzisiaj nie wolno nam przespać empatii - powiedział Witold Dąbrowski z Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN.
Modlitwy w intencji ofiar holocaustu na Lubelszczyźnie zainicjował nieżyjący abp Józef Życiński. Dzisiejsze spotkanie było możliwe dzięki zaangażowaniu ks. dr. Tomasza Adamczyka, wieloletniego sekretarza ks. abp. J. Życińskiego.
Pierwsze tego typu spotkanie odbyło się 24 maja 2001 r. w Piaskach. Kolejne uroczystości miały miejsce w Izbicy, Tarnogórze, Kazimierzu Dolnym, Trawnikach i Łęcznej.