Życie wieczne, obcowanie świętych i ciała zmartwychwstanie to tajemnice naszej wiary, które przekraczają możliwości rozumu. Czy podobnie jest ze śmiercią i umieraniem? Okazuje się, że śmierć jest czymś naturalnym, także w oczach dzieci.
Pierwsze dni listopada to czas wyjątkowy. Oddychamy coraz chłodniejszym powietrzem. Zapach chryzantem i spalanego granulatu parafinowego, a niekiedy oleju palmowego – używanych do produkcji zniczy – uświadamiają nam, że o rok przybliżyliśmy się do wieczności.
Towarzyszący temu świętowaniu pośpiech, niekiedy stanie w długich korkach i szukanie objazdów nie powoduje, że jesteśmy wolni od myśli na temat wieczności, przemijania i kruchości ludzkiego losu.
Tym bardziej w te dni należy zwolnić, skupić się na modlitwie i wspomnieniach oraz na przeżywaniu misterium śmierci i zmartwychwstania. Szczerze, bez lęku i wstydu, że ktoś zobaczy łzy, albo usłyszy szept pacierza. Bo rozstanie z bliskimi, nawet na chwilę – w perspektywie wiary – boli ogromnie.
Każdy człowiek inaczej przeżywa śmierć bliskich osób. Śmierć jest misterium, które wymaga od nas wyjątkowej cierpliwości i szacunku. Dlatego słowa psychoterapeuty mogą być pomocne dla wielu osób.
Dorota Dolecka-Semeniuk jest psychologiem i psychoterapeutą. Prowadziła dwie grupy terapeutyczne dla osób w żałobie, prowadzi też terapie indywidualne.
– Śmierć jest częścią ludzkiego życia. Mamy wpisane w nasze umiejętności przeżywanie strat i radzenie sobie z nimi. Ale nie wszyscy to potrafią w jednakowym stopniu. Różne czynniki mogą wpływać na to, że ktoś sobie ze śmiercią bliskiej osoby nie radzi. Może to być doświadczenie śmierci wielu bliskich, albo doświadczenie straty wbrew cyklowi życia, czyli gdy rodzice doświadczają śmierci dzieci – tłumaczy psychoterapeutka.
– Każda osoba ma inny sposób na radzenie sobie z bólem rozstania. Nie ma sposobu uniwersalnego – dodaje. – Mam świadomość, że osoba, która zgłasza się do mnie po pomoc ma otwartą ranę. Nie da się przeżyć żałoby jeśli nie poczuje się bólu i żalu. Trzeba pozwolić sobie wtedy na bezsilność wobec śmierci kogoś kochanego. Jednocześnie zawsze podkreślam, że nie ma dobrego sposobu na pożegnanie z tymi, którzy odchodzą – precyzuje.
Jej zdaniem zdecydowanie za mało jest grup w żałobie. – Warto tworzyć takie grupy wsparcia, również przy parafiach – podkreśla.
Dolecka-Semeniuk uważa, że należy rozmawiać o śmierci i nie czynić jej tematem tabu nawet – a może zwłaszcza w obecności dzieci. – Większą krzywdę wyrządza się dzieciom przez milczenie na ten temat. Dziecko naturalnie traktuje śmierć, chociażby ze względu na obserwację przyrody. Kiedy umiera ktoś bliski, czyli znika nagle i już się nie pojawia, a dziecko nie wie dlaczego, to potem żyje w poczuciu winy. Nie wolno mówić dziecku, że „mamusia wyjechała”, że „dziadziuś jest gdzieś daleko”. Niestety dorośli odbierają dzieciom również możliwość pożegnania się z osobą ciężko chorą lub umierającą. To nie jest właściwe – tłumaczy.
– Błędem jest również, gdy dzieci nie zabiera się na cmentarz lub na pogrzeb. Dorośli wprowadzają kulturowe tabu śmierci, a to rodzi znaczące problemy. Nie wolno zapominać, że śmierć jest dla nas naturalna – podsumowuje.