W najnowszym numerze lubelskiego "Gościa Niedzielnego" abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski, mówi o znaczeniu chrztu, stosunku do uchodźców i nauczania papieża Franciszka oraz o Światowych Dniach Młodzieży.
Wielu komentatorów podkreśla, że to dzięki kobiecie chrześcijaństwo narodziło się w naszym kraju. To właśnie Dobrawie zawdzięczamy decyzję jej męża Mieszka I o przyjęciu chrztu. - Przed konfesją św. Wojciecha w katedrze gnieźnieńskiej znajduje się płyta poświęcona Dobrawie. Podczas jubileuszowej liturgii ksiądz prymas Wojciech Polak złożył symboliczną wiązankę kwiatów na tej tablicy. Powtórzył gest prymasa Wyszyńskiego sprzed pięćdziesięciu lat. Kronikarze podkreślali wielkie zasługi Dobrawy w procesie nakłonienia Mieszka do przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Pobożne i święte kobiety pochodzące z zewnątrz odegrały ważną rolę w dziejach narodu i Kościoła w Polsce: św. Jadwiga Śląska, św. Kinga, św. Jadwiga królowa. Ilustruje to fenomen jedności chrześcijańskiej Europy - mówi abp. Stanisław Budzik.
Kościół w Polsce zorganizował uroczyste obchody jubileuszu także po to, aby nam przypomnieć znaczenie chrztu w życiu chrześcijan. - Z przyjęcia chrztu wynikają przywileje, ale i obowiązki. Wszczepieni przez chrzest w Chrystusa, uczestniczymy w Jego misji. Jest to, po pierwsze, misja prorocka, czyli świadectwo dawane prawdzie. Katolicy świeccy są wezwani, aby przenikać światłem Ewangelii wszystkie obszary życia społecznego i kształtować je w duchu nauki Chrystusa. Po drugie, jest to misja kapłańska. Cały lud Boży jest ludem kapłańskim, wszyscy składamy ofiarę eucharystyczną. Uczestnictwo w niej wzywa nas do postawy wdzięczności. Przypomina, że nie ma prawdziwej miłości bez ofiary, bez zapomnienia o sobie i poświęcenia się dla innych. Po trzecie, jest to misja pasterska, czyli uczestnictwo w odpowiedzialności za Kościół. Łączy się z tym duch służby wspólnocie, stosownie do charyzmatów otrzymanych od Ducha Świętego. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za świętość Kościoła, za jego dynamiczny rozwój, za piękno liturgii, a zwłaszcza za świadectwo miłości i miłosierdzia - wyjaśnia metropolita lubelski.
Dzisiaj jesteśmy świadkami skrajnych interpretacji gestów miłosierdzia wykonywanych przez papieża Franciszka, zwłaszcza wobec uchodźców. Wiele osób nie wie, jak to rozumieć. Odpowiedź abp. Budzika nie pozostawia złudzeń. - Jako chrześcijanie nie możemy zapomnieć, że Chrystus oczekuje od nas konkretnych znaków miłosierdzia. Stawia nam za wzór miłosiernego Samarytanina, pochylającego się nad obcym narodowo i religijnie człowiekiem, napadniętym i zranionym przez złoczyńców. Pod koniec życia będziemy sądzeni z miłości, i to miłości praktycznej, a nie deklarowanej. 25 rozdział Ewangelii św. Mateusza maluje przed nami obraz sądu, na którym Chrystus zrobi nam rachunek sumienia z konkretnych czynów miłosierdzia i powie: byłem głodny, byłem spragniony, byłem przybyszem. Owszem, musimy się bronić przed terroryzmem, ale zamykanie granic, drzwi i serca przed autentycznie cierpiącym i potrzebującym człowiekiem jest zamykaniem ich przed Chrystusem.
Pełna rozmowa z abp. Stanisławem Budzikiem, metropolitą lubelskim, w najnowszym, 18. numerze lubelskiego "Gościa Niedzielnego".