Autokary z Lublina oraz z innych miejscowości archidiecezji lubelskiej wyruszyły do Częstochowy. Młodzi ludzie, którzy w tym roku przystąpią do matury pojechali na Jasną Górę, by prosić Matkę Bożą o pomoc w życiowych sprawach.
Co roku pod koniec września maturzyści z Lubelszczyzny wyjeżdżają ze swoimi opiekunami na Jasną Górę . Jadą katecheci, ale także nauczyciele innych przedmiotów, dyrektorzy, rodzice i poczty sztandarowe.
Pielgrzymki maturzystów do Częstochowy przeszło 30 lat temu zainicjował ks. Ryszard Lis. Na pierwsze spotkanie z Matką Bożą pojechało 6,5 tys. maturzystów. Dziś pielgrzymka odbywa się w trzech turach. Każda liczy sobie od 3 do 5 tys. młodzieży. To zwykle 90 procent zdających w danym roku maturę.
- Zachęcam uczniów, aby przygotowali się do pielgrzymki poprzez spowiedź, by w pełni uczestniczyli we Mszy św. na Jasnej Górze - mówi Małgorzata Grzenia, katechetka z IX LO w Lublinie. - W tygodniu poprzedzającym pielgrzymkę przeprowadzam katechezę, w której przybliżam młodzieży historię Jasnej Góry, przytaczam świadectwa uczestników wcześniejszych pielgrzymek, słowa papieży z ich pobytów w tym świętym miejscu. Po drodze w autokarze odmawiamy różaniec, odczytując przy każdej tajemnicy intencje, które uczniowie piszą na kartkach - najczęściej to prośby o zdaną maturę, ale nie tylko.
- Od samego początku pielgrzymki miałam jeden cel: jechałam do Maryi, nie tylko z intencją dobrze zdanej matury, ale także z chęcią oddania w Jej opiekę całego mojego życia - mówi Ania, która swą pielgrzymkę przeżyła kilka lat temu. - Szczególnie jeden moment pielgrzymki wywarł na mnie ogromne wrażenie - nabożeństwo różańcowe - opowiada. - Stałam na wprost obrazu Matki Boskiej. Patrzyłam na Nią i miałam wrażenie, że Ona to spojrzenie odwzajemnia. Miałam tyle spraw, o których chciałam, żeby wiedziała, tyle próśb, tyle podziękowań. Wcześniej byłam na Jasnej Górze wiele razy, ale dopiero w tamtym momencie po raz pierwszy stanęłam przed Maryją jako Jej pełnoletnia córka. Lekkość w środku, niepojęta radość i szczęście - te uczucia towarzyszyły mi już do końca pielgrzymki - wspomina.
Ula, która na pielgrzymce była w tym samym czasie co Ania, wyjazd do Częstochowy wspomina jako niezwykłe przeżycie.
- Tylu młodych ludzi zgromadziło się w jednym miejscu, w tym samym celu - opowiada. - Sama podróż autokarem była dla mnie też zaskoczeniem. Kiedy przyszło do odmawiania różańca, zapadła cisza, a następnie cały autokar zaczął wspólnie głośno odmawiać modlitwę. Czuło się jedność. Niezapomnianym czasem była Msza św. Cała kaplica wypełniona była młodzieżą siedzącą w ławkach i na podłodze, stojącą. Nikt nie troszczył się o wygodne miejsce. Najważniejsza była obecność i możliwość uczestniczenia w Eucharystii. Ciarki przechodziły mi po plecach przy każdej wspólnie odmawianej modlitwie, przy śpiewie. Patrząc na twarze kolegów i koleżanek, widziałam różne emocje, skupienie na modlitwie, łzy, uśmiech. Każdy w inny sposób przeżywał tę chwilę, lecz każdy tak samo pragnął zjednoczyć się w modlitwie z Bogiem, kierując do Niego swoje prośby.
Dziś kolejna tura młodych ludzi stanie przed Matką Bożą. Będą rozmyślać nad własnym życiem, jego sensem, przyszłością, prosić Boga o pomoc, pokierowanie na właściwą drogę, o siły do zmagania się z codziennością.