Nie godzimy się na życie dzieci w straszliwych warunkach, na to by stawały się przedmiotem handlu i różnych nadużyć. Dzieło kolędników misyjnych jest uwrażliwieniem na los dzieci na całym świecie.
Po raz czwarty odbyło się spotkanie kolędników misyjnych archidiecezji lubelskiej w kościele MB Różańcowej w Lublinie. Spotkali się kolędnicy misyjni m.in. z: Michowa, Kraśnika, Piask, Kaniego, Puław, Urzędowa, Kiełczewic, Nałęczowa, Łęcznej, Chełma oraz z parafii i szkół w Lublinie. Była wspólna radosna modlitwa podczas Mszy św. pod przewodnictwem abp Stanisława Budzika, pamiątkowe zdjęcia i wspólna agapa.
W ubiegłym roku najmłodsi pomagali dzieciom z Madagaskaru. Kolędnicy misyjni z całej Polski zebrali środki, dzięki którym udało się zrealizować projekty ochrony życia, zdrowia i mające przerwać falę nadużyć obyczajowych. – W tym roku pomoc skierowana jest dla „dzieci niewidocznych” z Tajlandii. Ta wielka akcja solidarności jest znakiem, że nie godzimy się na życie dzieci, które są „niewidoczne” - nigdzie nie zarejestrowane, niewidoczne w żadnym rejestrze. Nie godzimy się na życie dzieci w straszliwych warunkach, na to by stawały się przedmiotem handlu i różnych nadużyć. Dzieło kolędników misyjnych jest uwrażliwieniem na los dzieci na całym świecie – mówi ks. prałat Józef Dziduch, proboszcz parafii MB Różańcowej w Lublinie.
Abp Budzik podziękował dzieciom, księżom, siostrom zakonnym, katechetom i rodzicom, że mimo mrozu i szalejącej grypy brali udział w kolędowaniu misyjnym oraz za ich uczestnictwo w czwartym archidiecezjalnym spotkaniu kolędników misyjnych. Podziękował także rodzinom, które przyjęły w tym roku kolędników misyjnych do swoich domów. W homilii podkreślił znaczenie dzieła solidarności i wspierania misji. Nawiązał również do tego, że Bóg sam szuka człowieka i wychodzi mu naprzeciw. – Człowiek szuka przez całe życie i nigdy nie jest zadowolony z tego, co znalazł. Szuka ciągle czegoś piękniejszego. Serce człowieka zawiera tak wielkie pragnienia i tęsknoty, że nie jest łatwo je zaspokoić. Innymi słowy – człowiek szuka Boga. Jak mówi św. Augustyn – nigdy nie zazna spokoju, dopóki go nie odnajdzie. Przypomniał również, że św. Jan Paweł II nazwał cudem Bożej miłości fakt, że dzieci wspomagają misje, że dzieci pomagają dzieciom na innych kontynentach.
W archidiecezji lubelskiej dzieci kolędują już od wielu lat. natomiast od czterech lat odbywają się archidiecezjalne spotkania kolędników misyjnych i dzięki temu dzieci mogą zobaczyć, że nie są w tym dziele same, ale że są też inni koledzy i koleżanki. - Bardzo jest tutaj ważne słowo pasterza diecezji, który docenia pracę kolędników misyjnych – mówi Anna Sobiech, sekretarz krajowy Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci.
- Serca dzieci są proste, otwarte i szczere. To poprzez misyjną działalność Kościoła dokonuje się szczególna forma edukacji i wychowania do otwarcia na innych, na ludzi w potrzebie. Dobro niesione przez dzieci jest ciche, dlatego mówi się o Dziele Misyjnym Dzieci, że jest cudem Bożej miłości, rozległym, ale cichym – tłumaczy A. Sobiech. Podkreśla przy tym iż, każdego roku dzieci w Polsce zbierają ok. 1 mln zł na projekty misyjne i na dzieci w największej potrzebie z całego świata.
Odpowiedzialny za Dzieła Misyjne Dzieci w archidiecezji lubelskiej jest ks. Mateusz Stawecki, katecheta i wikariusz parafii Wniebowzięcia NMP w Kraśniku. Zauważa, że przy organizacji spotkania kolędników misyjnych i inicjatyw związanych z samych kolędowaniem jest dobra współpraca księży, w którą włączają się również katecheci i rodzice. – Zaangażowanie dzieci jest olbrzymie. A jak angażują się dzieci to i rodzice, i katecheci. Dzieci wejdą tam, gdzie my dorośli nie wejdziemy. Dzieci wejdą nawet tam, gdzie my duchowni nie wejdziemy. Dzieci kruszą zatwardziałe serca i na oścież otwierają serca życzliwe – stwierdza ks. Mateusz.
Niektóre parafie archidiecezji lubelskiej zaangażowały nawet 60 osób w kolędowanie misyjne. Jak podkreśla ks. Karol Mazur z par. św. Rodziny w Chełmie nie trzeba było wielu zabiegów, aby udała się tak szeroka akcja. – Były ogłoszenia z ambony oraz ogłoszenia na poszczególnych klatkach schodowych w blokach. Zaangażowali się w kolędowanie rodzice razem z dziećmi dlatego był taki, a nie inny efekt – podsumowuje z zadowoleniem.