To, co często niewidoczne gołym okiem, można było zobaczyć, wybierając się na Noc Biologów, którą w Lublinie zorganizowały zarówno KUL, jak i UMCS.
Wiele osób nie mogło się doczekać, kiedy znowu biolodzy otworzą swoje laboratoria i będzie można przyjrzeć się z bliska temu, nad czym pracują, a także samemu spróbować wykonać proste doświadczenia, zasiąść przy mikroskopie i zobaczyć świat niewidoczny gołym okiem.
- Mamy stałych bywalców, którzy co roku nas odwiedzają i przyprowadzają znajomych. To uczniowie, niektórzy bardzo młodzi, ale i dorośli zainteresowani tematyką. Taki dzień, czy raczej późne popołudnie, zdarza się raz w roku, kiedy uczelnia otwiera swoje drzwi i zaprasza na Wydział Biologii, by nie tylko pochwalić się osiągnięciami, ale przede wszystkim zarazić pasją innych - mówi Joanna Strubińska z UMCS.
W Noc Biologów od kilku lat włączają się dwie lubelskie uczelnie: UMCS i KUL. Obie przygotowują atrakcyjną ofertę zarówno wykładów, jak i warsztatów, z czego korzystają i szkoły, i rodziny.
- Na zainteresowanie światem nauki nigdy nie jest za wcześnie. Doświadczenie Uniwersytetu Dziecięcego, gdzie na poważne zajęcia przychodzą już sześciolatki, pokazuje, że wystarczy znaleźć interesujący sposób, by nawet dzieci zaraziły się pasją do nauki - mówią organizatorzy wydarzenia.
Podczas tegorocznej Nocy Biologów można było m.in. dowiedzieć się, co zagraża pszczołom i jakie niewidzialne życie kryje się wokół nas. Zbadano, ile słodyczy jest w cytrynie, i można było zajrzeć w głąb czasu przez „lornetkę” skamieniałości.