Kiedy we wrześniu 2017 roku prowadził rekolekcje dla lubelskich księży, był arcybiskupem od ubogich. Decyzją papieża Franciszka abp Konrad Krajewski zostaje kardynałem.
W biografii nowego polskiego kardynała można doszukać się związków z Lublinem. Przede wszystkim studia magisterskie na KUL i obrona pracy z historii Kościoła u prof. Marka Zahajkiewcza. – To były lata 80. XX wieku, kiedy to alumni z różnych seminariów w Polsce prace magisterskie pisali na naszym uniwersytecie i uzyskiwali dyplom KUL. Tak było także w przypadku ks. Krajewskiego, dzisiejszego arcybiskupa, który w 1988 roku został naszym absolwentem – mówi rzecznik KUL Lidia Jaskuła.
To dosyć odległe czasy w biografii kardynała, ale w ubiegłym roku jego związek z naszą diecezją odnowiły rekolekcje, które poprowadził dla kapłanów z Lublina. Do Rzymu wraz z abp Stanisławem Budzikiem pojechało 30 kapłanów.
- Przyznaję, że jadąc na te rekolekcje myślałem, że będzie to raczej taki luźny czas. Myślałem sobie, że jałmużnik papieski, arcybiskup odpowiedzialny za tyle różnych spraw w Rzymie, nie będzie miał dla nas tak dużo czasu. Myliłem się. To były bardzo intensywne dni, dla mnie jako księdza bardzo cenne. Dzięki abp Krajewskiemu mogłem od nowa spojrzeć na swoje powołanie – mówi ks. Adam Lewandowski, proboszcz archikatedry.
Wszyscy uczestnicy tego wyjazdu przyznają, że było to doświadczenie jakiego się nie spodziewali.
- Nie chodziło tylko o treść konferencji, ale o rekolekcje w codzienności. Abp Krajewski zabierał nas do ubogich, którym posługiwał. Podzieliliśmy się na małe podgrupy i wraz z nim służyliśmy potrzebującym. Ja znalazłem się w grupie, która robiła kawę dla bezdomnych. Uderzyło mnie wówczas podejście do tych ludzi. Nie dawaliśmy im tego, co zbywa, ale to, co jest dobrej jakości. Zmieniło się moje myślenie, że bezdomnemu można dać rzeczy, które są nam już niepotrzebne. Tymczasem abp Konrad oddawał im to, co było cenne, jak choćby własne mieszkanie, jeśli była taka potrzeba – mówi ks. Marek Sapryga uczestnik rekolekcji.
Lubelscy kapłani uczestniczący w rekolekcjach z abp K. Krajewskim
ks. Damian Szewczyk
Abp Krajewski lubelskim kapłanom poświęcił cały swój czas.
- Jeździliśmy razem po Rzymie, jedliśmy posiłki, pracowaliśmy i modliliśmy się. Podczas konferencji i adoracji napełnialiśmy się teorią i modlitwą, a zaraz potem szliśmy na ulice do normalnego codziennego życia wśród ludzi, by zastosować Ewangelię w praktyce – mówi ks. Adam.
Każdemu z kapłanów zapadły w pamięć inne sytuacje i słowa, ale doświadczenie spotkania Jezusa w drugim człowieku było takie samo.
- Kiedy szliśmy na ulice, abp Krajewski zakładał taki swój polarowy serdak i proste ubranie, by nie wyróżniać się spośród ubogich. Pamiętam, jak tłumaczył nam, że ludziom trzeba zaufać, do czego nieustannie zachęca papież Franciszek i rozpoznać ich potrzeby. Mówił, że jak widzę, że bezdomny nie ma zębów, to nie dam mu twardych jabłek, ale poszukam miękkiego banana. W pomaganiu nie chodzi o to, by poprawić swoje samopoczucie, że coś dobrego zrobiłem, ale żeby naprawdę zaradzić potrzebie – wspomina ks. Marek.
W pamięci lubelskich księży została też opowieść kardynała Krajewskiego o zaufaniu ludziom. Kiedyś papież Franciszek otrzymał od kogoś znaczną sumę pieniędzy. Zawołał abp Krajewskiego, swego jałmużnika, dał mu te pieniądze i powiedział „rozdaj to”. Abp Konrad wziął gotówkę i jak co wieczór udał się do jadłodajni, gdzie rozdawano ubogim kolację. Tym razem oprócz posiłku każdy dostał 50 euro.
- Utkwiło mi to w pamięci, bo my raczej nie dajemy potrzebującym pieniędzy w obawie, że zaraz to przepiją. Abp Krajewski nie miał takich oporów. Mówił, że papież Franciszek zachęca by ufać ludziom, dać im szansę, by mogli zdecydować o sobie. To ich sprawa, co zrobią z tymi pieniędzmi, ale sam fakt, że je dostali jest wyrazem szacunku i zaufania, co jest dla nich bardzo ważne – wspomina ks. Marek.
- To były rekolekcje, które pozwoliły mi od nowa spojrzeć na swoje kapłaństwo. Nie można było zostać obojętnym wobec tego, co się słyszało i widziało. Do tego wielka życzliwość arcybiskupa względem każdego z nas, jego otwartość, brak dystansu, który z powodu godności mógłby przecież być, sprawiły, że chciało się być lepszym. To były jedne z najważniejszych rekolekcji w moim życiu - mówi ks. Adam.
Po zakończonym wyjeździe ks. Adam wysłał mail do abp Krajewskiego z podziękowaniem i swoimi refleksjami. Otrzymał od niego odpowiedź, która może być przesłaniem dla wszystkich:
"Módlmy się za siebie wzajemnie, byśmy nie zasłaniali sobą Boga. Bardzo Księdzu dziękuje za obecność na naszej wspólnej modlitwie w Wiecznym Mieście! Ewangelia jest zawsze dziś. I dziś trzeba być pięknym, a nie jutro! Dziś pomagać tym, których spotkamy! Wczoraj na Dworcu Termini wielu wolontariuszy pytało, czy jeszcze kiedyś jacyś księża przyjdą być z Nimi? Ale przecież każdy ma swoje Wieczne Miasto!"
Ks. Konrad Krajewski urodził się 25 listopada 1963 w Łodzi, gdzie wstąpił też do seminarium. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1988 roku z rąk abp Władysława Ziółka. Studiował w Rzymie, a po powrocie do swej diecezji był wykładowcą liturgiki i dyrektorem biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. W 1997 został prefektem Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi . W tym samym roku podczas podróży Jana Pawała II do Polski pełnił funkcję ceremoniarza. 1 października 1998 został pracownikiem Urzędu Papieskich Celebracji Liturgicznych. 12 maja 1999 został papieskim ceremoniarzem. Był jednym z ceremoniarzy za trzech pontyfikatów: Jana Pawła II, Benedykta XVI i przez kilka miesięcy po wyborze Franciszka w marcu 2013 roku.
3 sierpnia 2013 roku został mianowany przez niego papieskim jałmużnikiem i podniesiony do godności arcybiskupa.