Przystanek Świerże w Różańcu do granic

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 07.10.2017 19:15

Niespotykana dotąd modlitewna mobilizacja ludzi przyprowadziła do parafii Świerże nad Bugiem setki wierzących, którzy utworzyli wzdłuż granicy łańcuch żywego Różańca. Czegoś takiego nikt dotąd nie widział.

Granica w Świerżach Granica w Świerżach
Modlitwa za Polskę i o pokój na świecie
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Świerże to mała miejscowość licząca nieco ponad 800 mieszkańców. Nigdy dotąd w bogatej historii tego miejsca, sięgającej XIV wieku, czegoś takiego ludzie nie widzieli.

- Największe uroczystości nie gromadziły u nas tylu ludzi. Z niedowierzaniem patrzyliśmy na stronę logowania Różańca do Granic, gdy liczba pielgrzymów przekroczyła tysiąc. Wydawało się, że to bardzo dużo. Jakież było nasze zdziwienie, gdy szybko liczba ta się podwoiła, a w końcu potroiła. Chęć modlitwy w naszej parafii zadeklarowały ponad 3 tys. ludzi. To była wielka radość, ale i wyzwanie - mówią mieszkańcy Świerż.

Rzeczywiście, w przygotowania do przyjęcia takiej liczby ludzi włączyli się nie tylko lokalni mieszkańcy, ale i z okolicznych miejscowości.

- Zależało nam, by ludzi, którzy do nas przyjadą, przyjąć z życzliwością i ugościć ich najlepiej, jak potrafimy. Wiedzieliśmy, że wielu pielgrzymów przyjedzie z Lublina, a to ponad 100 km, ale też z zupełnie innych rejonów w Polsce. Gospodynie gotowały bigos i grochówkę, piekły pączki i ciasta, i nasze lokalny specjał: pieróg z kaszą. Nakarmić tyle ludzi to wyzwanie - mówią miejscowe gospodynie.

Panie stanęły na wysokości zadania. Każdy został ugoszczony i nakarmiony. - Nie spodziewaliśmy się takiego przyjęcia. Nastawieni byliśmy na własne kanapki i herbatę. Tymczasem gościna i ilość przygotowanego jedzenia była niesamowita. Jesteśmy pełni podziwu i chcemy bardzo gorąco podziękować. Parafianie ze Świerż są niesamowici - mówią pielgrzymi z Lublina.

Do pomocy w organizacji modlitwy włączyły się Straż Pożarna, Straż Graniczna i młodzież ze szkoły.

- Nie było kłopotów ze znalezieniem wolontariuszy. Dzieci chętnie włączyły się we wszystkie możliwe sprawy. Dyżurowały przy przyjmowaniu pielgrzymów i rozdzielaniu ich do odpowiednich miejsc modlitwy, były przewodnikami po okolicy, służy wszelką pomocą. My, nauczyciele, jesteśmy z nich dumni - mówi Iwona Szarok-Kamińska.

Nauczyciele stanęli ramię w ramię z uczniami przy recepcji obok kościoła. Rozdawali mapy terenu, informatory, kierowali ruchem. - To jedna z okazji, by razem zrobić coś dobrego, pokazać młodym ludziom, że dobro rodzi dobro, a uśmiech skierowany do obcego człowieka nie pozostaje bez odzewu - podkreśla nauczycielka Paulina Suchoń, która wraz z Bożeną Kosmalą, Iwoną Szarok-Kamińską i Grzegorzem Świderskim podjęła się dyżuru w recepcji.

Parafialny kościół w Świerżach nie pomieścił pielgrzymów. Wielu we Mszy św, uczestniczyło na placu kościelnym. Eucharystii przewodniczył ks. Andrzej Głos, a homilię wygłosił ks. Jerzy Garda. Mówił on o różnych zagrożeniach, jakie w obecnym świecie czyhają na rodzinę i młodych ludzi.

- Przeciw wytoczonym armatom zła, niegodziwości i kłamstwa jest tylko jedna skuteczna broń - Różaniec. To, że tak wielu przyjechało nad polską granicę, by modlić się do Matki Bożej, tworzy skuteczną tarczę, która osłoni nas od ataków złego - mówił ks. Jerzy Garda.

Po Eucharystii i adoracji Najświętszego Sakramentu wszyscy wyruszyli na wyznaczone punkty graniczne, by stworzyć wielki łańcuch modlitwy.

- Wierzę, że nasza modlitwa jest miła Bogu, że Matka Boża otoczy nas płaszczem swojej opieki, a my sami umocniliśmy się w wierze. Przyjechaliśmy tu całą rodziną, by nie tylko modlić się za Polskę i pokój na świecie, ale też by pokazać naszym dzieciom, że to, o czym mówimy na co dzień, ma też przełożenie na konkretne decyzje i czyny - mówią państwo Maciejewscy.

Tysiące obcych sobie ludzi, chwytając za różaniec i wspólnie się modląc, stworzyło nie tylko historyczne wydarzenie, ale i wielką wspólnotę.

Czytaj także:

Różaniec do granic w Dorohusku