Zapisane na później

Pobieranie listy

Kozłówka do odkrycia na nowo

Niespodziewanym zrządzeniem losu nie zniszczyła tego miejsca ani wojna, ani Armia Czerwona. Kozłówka jest więc niezwykłym świadectwem życia polskiej magnaterii, które w nowej odsłonie warto zobaczyć.

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

|

GOSC.PL

dodane 12.09.2023 20:28

Pośród zieleni jaśniał pałac. Poprzez kutą bramę, którą wieńczył herb rodu Zamoyskich, widać było kwiatowe klomby, równo przycięte trawniki i zabudowania. Ten obraz nie zmienił się od czasu, kiedy w Kozłówce mieszkali ostatni właściciele pałacu - Aleksander Zamoyski i jego żona Jadwiga z Brzozowskich. Opuszczali oni swój dom w trudnych okolicznościach. Aleksander został aresztowany przez gestapo, a Jadwiga obawiająca się zbliżającego frontu rosyjskiego zabrała najcenniejsze rzeczy i przeniosła się do Warszawy, gdzie wydawało się, że będzie bezpieczniej.

Tymczasem w powstaniu warszawskim pałac Brzozowskich, gdzie Jadwiga złożyła swoje rzeczy, uległ zniszczeniu zaś Kozłówka przetrwała nienaruszona, mimo że teren zajęła Armia Czerwona. Jeden z oficerów zakazał rabunku i zniszczenia, przyczyniając się do ocalenia jednej z piękniejszych polskich rezydencji magnackich. To właśnie tutaj powstało pierwsze w Polsce muzeum na ziemiach wyzwolonych spod okupacji hitlerowskiej i choć jego losy różnie się później układały, dziś jest miejscem godnym polecenia. Jednak to, co możemy zobaczyć, nie jest dziełem ostatnich mieszkańców, ale kilku wcześniejszych pokoleń rodu Zamoyskich.

Kiedy w 1870 roku Konstanty Zamoyski ożenił się z Anielą z Potockich, otrzymał od swego ojca Jana dobra kozłowieckie. To tutaj postanowili zamieszkać małżonkowie, rozpoczynając swój pobyt od przebudowy, remontu i unowocześnień. Szczególnej roli nabrało to miejsce, gdy utworzono ordynację kozłowiecką w 1903 roku. Do pałacu dobudowano wieże, kaplicę, tarasy i portyk, doprowadzono wodę i kanalizację, co niemal nie zdarzało się w XIX wieku. Po obu stronach pałacowego dziedzińca znajdowały się oficyny, z których jedna była kuchenną, a druga mieściła pokoje dla gości. Była tu także teatralnia, stajnia dla koni i inne niezbędne budynki.

Wszystko przetrwało do dziś. Sam pałac i ogród oraz część zabudowań cieszyły turystów od dawna, jednak oficyna południowa i północna oraz teatralnia do niedawna odstawały od pozostałych budynków. Na szczęście udało się to zmienić i od początku lipca muzeum zyskało ponad 2 tys. m2 nowej przestrzeni, a co za tym idzie - nowych wystaw i wszelkich możliwości, jakie zapewnia wiek XXI.

- Kiedy Muzeum w Kozłówce przekształcono w 1955 roku w Składnicę Muzealną Ministerstwa Kultury i Sztuki, część zbiorów się rozproszyła. Oficyny zagospodarowano jako budynki użyteczności publicznej, tworząc tutaj dom dziecka i szkołę. Po ich likwidacji był tu zwyczajny składzik na różne przedmioty. Obok pięknego pałacu straszyły zaniedbane budynki. W 1977 roku przywrócono Kozłówce funkcję muzeum, ale oficyny pozostały nieużywane, aż do teraz. Udało się nam pozyskać środki i zupełnie zmienić ich oblicze, jednocześnie zachowując ich charakter, i tak zmieniając wnętrza, że każdy odwiedzający ma wiele możliwości, by poznać historię pałacu zarówno poprzez oglądane eksponaty, jak i tablice multimedialne, filmy, gry udostępniane na specjalnych ekranach, a nawet poprzez pokój zagadek. To czyni nasze muzeum bardzo nowoczesnym, jak przystało na obecne czasy - opowiada Beata Filipowicz odpowiedzialna za promocję Muzeum Zamoyskich w Kozłówce.

Oficyna północna przeznaczona została w całości na działalność kulturalno-edukacyjno-turystyczną. To nie tylko centrum obsługi turysty pełne multimediów,  sale warsztatowe, ale i dwie wystawy. Jedna z nich to „Kozłówka na osi czasu”, gdzie można m.in. zobaczyć videomapping uzupełniony relacją córki ostatnich właścicieli Kozłówki. W budynku urządzono też lapidarium, gdzie pokazano przedmioty odnalezione podczas przebudowy. - Nie spodziewaliśmy się odkryć, a jednak w czasie prac odnaleziono ponad 100-letnie wina, piec do ogrzewania kaplicy przypałacowej, który po oględzinach okazał się całkiem dobrze zachowany, fragmenty instalacji wodno-kanalizacyjnych czy wyposażenie kuchni pałacowej. Zachowały się także piękne piece kaflowe, kominek, fragmenty podłogi. Oczywiście to wszystko wymagało renowacji, czasem rekonstrukcji niektórych fragmentów, ale udało się nam pokazać to miejsce w całej jego urodzie - podkreśla B. Filipowicz.

To w tej oficynie znajduje się także nowa atrakcja, jaką jest pokój zagadek. Turysta, czy też grupa turystów, która decyduje się wejść tutaj, ma 60 minut na odnalezienie klejnotu z naszyjnika Anieli Potockiej. Nie zapomniano także o najmłodszych, na których w specjalnej sali czekają wielkie puzzle czy też ekran multimedialny z grami. Znalazły się tutaj także pokoje pracy twórczej, którym patronują dawni mieszkańcy pałacu. To miejsca urządzone w stylu dworskim, które można wynająć w ciągu dnia.

Druga z oficyn oddana w ręce turystów jest połączona z teatralnią. - Ostatnia hrabina Jadwiga Zamoyska organizowała tutaj różne przedstawienia teatralne i wydarzenia kulturalne. Występowali tu nie tylko mieszkańcy pałacu, ale i okoliczni sąsiedzi. Jednym z najsłynniejszych przedstawień była sztuka zatytułowana „Zaślubiny Wisły z morzem”. Nawiązując do tego, przygotowaliśmy salę ze sceną, gdzie także nie zabraknie okazji do kulturalnego spędzenia czasu - mówi Beata Filipowicz.

W oficynie południowej znajduje się kolejna atrakcja, która nosi tytuł „Rodzinny album”. To wystawa zabytkowej fotografii ze zbioru Konstantego Zamoyskiego, powiązana z genealogią rodu. Archiwalne zdjęcia można obejrzeć w fotoplastykonie, pulpicie interaktywnym i na planszach z poszczególnymi gałęziami rodu. W zaaranżowanym atelier wyeksponowano też dawne sprzęty i akcesoria fotograficzne.

Nową odsłonę zyskała także ekspozycja „Socrealizm. Galeria sztuki”. - Prezentuje ona obiekty z czasów, gdy Kozłówka była magazynem Ministerstwa Kultury i Sztuki, gdzie zwożono niechciane rzeźby i obrazy. Było więc tutaj całe mnóstwo popiersi Lenina i Stalina, rzeźb pokazujących przodowników pracy i obrazów malowanych w czasach PRL. Po raz pierwszy udostępniono je publiczności w 1990 roku na wystawie „Oddech Stalina”. Zainteresowanie kozłowieckimi zbiorami sztuki socrealistycznej wzrosło, gdy jeden z zagranicznych dziennikarzy opisał je poza granicami Polski. W 1994 roku powstała Galeria Sztuki Socrealizmu, która wraz z nowo otwartą i bardziej multimedialną ekspozycją jest zapisem naszej historii - opowiada pani Beata.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..