Śniadanie na trawie, kolejka pod prysznic, bajka na dobranoc i próba wyjaśnienia pojęcia czystego serca. SDM znowu przyciąga.
Co takiego sprawia, że co roku wraz z rozpoczęciem wakacji do małej miejscowości pod Lublinem zjeżdża prawie tysiąc młodych ludzi? – Przyciąga atmosfera, możliwość doskonalenia swojej wiary, ale także, dzięki warsztatom, samego siebie – mówi Kinga, która do Pliszczyna przyjechała z Bełchatowa już czwarty raz. Nikt tu luksusów nie znajdzie, ale jak podkreśla współorganizatorka przedsięwzięcia Katarzyna Mitrut, jest wszystko, czego młodzi ludzie mogą potrzebować. – Łącznie ze sklepikiem, gdzie mamy prawie hurtowe ceny – dodaje. Na terenie przyklasztornego ogródka trudno znaleźć choć minimum wolnego miejsca. Każdy skrawek ziemi wykorzystany jest pod namiot. Jest ich mnóstwo. Szare, kolorowe, małe, duże. – Uwielbiam spać w namiocie – mówi 16-letni Sebastian. – Wstyd się przyznać, ale moją główną motywacją do przyjazdu tutaj była chęć spędzenia czasu właśnie pod namiotem. Nie myślałem, że odnajdę się na modlitwie i konferencjach. Jestem miło zaskoczony. Eucharystia najważniejsza Coroczne spotkania u sercanów to nie tylko modlitwa i konferencje. To też wspólna zabawa, warsztaty, koncerty. – Zapraszam do tańca – krzyczy ze sceny młoda góralka, która prowadzi warsztaty zumby.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.