Nowy numer 13/2024 Archiwum

Mei tai i masaż Shantala

Lubelska doula. Mnóstwo wzorów, kolorów, rodzajów tkanin. Noszenie dzieci w chustach to nie fanaberia ani nowoczesna moda przekonuje Małgorzata Foks.

Młoda wesoła dziewczyna na stronie internetowej nubik.pl prezentuje przecudnej urody chusty – nosidełka dla dzieci. Wszystkie uszyła sama. Choć z wykształcenia jest matematykiem, od dawna nie pracuje w swoim zawodzie. – Prawie rok, zaraz po urodzeniu syna, nie wychodziłam z nim na spacery – mówi Małgosia. – Kuba nie znosił leżeć w wózku. Przeżywaliśmy dosłownie gehennę. Kiedy dwa lata później na świecie pojawiła się Nina, byłam już mądrzejsza. Małgosia sama uszyła sobie chustę do noszenia córki. – Zawsze miałam zdolności manualne, a że w domu była maszyna do szycia, postanowiłam spróbować. Nie była to jakaś profesjonalna chusta. Materiał nie ten. Ale stała się pomocna, bo odciążała mi ręce i kręgosłup. Zaczęłam szukać w internecie różnych sposobów na jej wiązanie. Do zrobienia jakiś czas później kursu na doradcę chustowego zainspirowała mnie znajoma. Później zainteresowałam się popularnymi azjatyckimi nosidełkami zwanymi mei tai. To kawałek materiału wiązanego do ciała za pomocą czterech długich pasów. Nie ma żadnych elementów sztywnych podobnie jak chusty, dzięki czemu umożliwia noszenie maluszka zgodnie z fizjologią niedojrzałego kręgosłupa. Z pomocą przyszedł znowu internet. Na anglojęzycznych stronach znalazłam wykroje tych nosideł. Kupiłam materiał i tak powstało moje pierwsze mei tai. Szyłam dla siebie, potem dla znajomych, później dla znajomych znajomych. To było pięć lat temu. Dziś Małgosia oprócz szycia nosideł jest profesjonalnym doradcą chustowym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy