Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Żółta kartka za przekleństwo

– Miejscem podstawowej pracy z ministrantami i lektorami jest parafia, podejmowane przez nas inicjatywy nie mają na celu zakłócić działalności tej formacji, a jedynie dać szansę na jej poszerzenie – zaznacza ks. Paweł Bartoszewski, zastępca Archidiecezjalnego Duszpasterza Ministrantów i Lektorów.

Wdużej mierze za organizację zawodów jako opiekunowie ministrantów i lektorów odpowiedzialni są księża. Jednak oprócz duszpasterzy angażują się również świeccy. – Jako duszpasterz akademicki do współpracy w poprzednich edycjach zapraszałem studentów. Wielu odpowiadało z entuzjazmem. Dla nich była to praktyczna szkoła, w której uczyli się, jak zdobywać potrzebne dokumenty, wynająć sale, zabezpieczyć zawody. W ten sposób nabierali doświadczenia, które zaowocuje w ich dorosłym życiu – zaznacza ks. Paweł.

Integracja

Wartość tych sportowych spotkań tkwi nie tylko w rywalizacji. Po pierwsze, jest to integracja. – Często ci chłopcy gromadzą się w niewielkich grupkach przy parafiach. Przyjeżdżając na etap strefowy czy na finał, gdzie przybywa 25 drużyn, mogą spotkać kolegów z pięciu dekanatów, porozmawiać, pobyć ze sobą, a przede wszystkim zobaczyć, że służących przy ołtarzu jest mnóstwo – mówi ks. Bartoszewski. Po drugie, jest to również dobry czas na nawiązanie współpracy między księżmi. – Gdy zakończyły się poprzednie rozgrywki, wśród kapłanów pojawiały się głosy, żeby zrobić jeszcze coś wspólnego. Dotyczyło to prostych spraw. Jeden z duszpasterzy chciał zabrać swoją grupę do muzeum w Warszawie, jednak miał za mało osób. Zaprosił drugiego kapłana ze swoimi ministrantami i wyjazd doszedł do skutku – opowiada ks. Paweł. Po trzecie, zawody to dobra forma wychowania. – Osobiście jestem zwolennikiem wychowywania przez sport. Stawiamy na grę fair. Chcemy, by zachowanie chłopców na boisku i wokół niego było poprawne. Służą temu również przewidziane przez regulamin sankcje, np. żółta kartka – dwie minuty kary za przekleństwo, czerwona kartka – wykluczenie do końca meczu. Za wybitnie niesportowe zachowanie: pobicie przeciwnika czy znieważenie sędziego grozi dyskwalifikacja zawodnika bądź eliminacja całej drużyny z rozgrywek – wyjaśnia ks. Bartoszewski.

Mistrzowie Polski

Zawody rozłożone są na cały duszpasterski rok pracy. – Taka czasowa organizacja rywalizacji pozwala na to, by pośród formacji parafialnej pojawiały się akcenty ogólnodiecezjalne. Rywalizacja rozpoczyna się w październiku. Pierwszy etap, rozgrywany w każdym z dekanatów, ma zakończyć się do 24 grudnia. Następnie jest etap strefowy, kiedy rywalizują ze sobą najlepsze drużyny z poszczególnych dekanatów. Do finału docierają zwycięzcy z pięciu stref – wyjaśnia ks. Paweł.

Rozgrywki prowadzone są w czterech kategoriach wiekowych: szkoła podstawowa (klasy 3–4, klasy 5–6), gimnazjum, młodzież ponadgimnazjalna oraz księża opiekunowie. – Drużyny zwycięskie w swoich kategoriach jadą później na Ogólnopolskie Mistrzostwa Służby Liturgicznej w Piłce Nożnej Halowej. W tym roku nasza drużyna gimnazjalistów z parafii św. Anny z Lubartowa zajęła pierwsze miejsce. Mistrzowie Polski przywieźli ze sobą puchar, który z dumą pokazywali na spotkaniu służby liturgicznej ołtarza w Wąwolnicy – mówi ks. Paweł. Trzy poprzednie finały lubelskich rozgrywek odbywały się w Lublinie. – Księża zgłosili propozycje, by od tego roku finałowe rozgrywki były w różnych miejscowościach. Na razie szukamy miejsca, które będzie odpowiednie – wyjaśnia ks. Paweł.

Intelektualna potyczka

Oprócz mistrzostw Archidiecezjalne Duszpasterstwo Ministrantów i Lektorów organizuje coroczne spotkanie w Wąwolnicy. Przez trzy lata udawało się zgromadzić ministrantów na wspólnym wakacyjnym obozie. – Ponieważ opiekunowie zgłosili, że są ministranci, którzy nie interesują się sportem, w planach mamy zorganizowanie konkursu wiedzy o liturgii. Prawdopodobnie zmagania intelektualne będą odbywać się w trzech etapach: dekanalnym, strefowym i finałowym – zapowiada ks. Bartoszewski. Jak twierdzi duszpasterz, te nowe formy kształtowania ministrantów i lektorów odpowiadają współczesnym trendom. – Każdy chyba sobie zdaje sprawę z faktu, że dziś trudno zagonić chłopaków na dwie godziny Różańca. Żaden z nich nie wytrzyma takiej formacji na dłuższą metę. Młodzi chłopcy potrzebują wyzwań i zdrowej rywalizacji – zaznacza.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy