Już za parę dni ruszy wielka sprzedaż karpia w Polsce. To tradycja, że w grudniu popyt na ten gatunek ryby jest największy, a sama Lubelszczyzna jest w czołówce pod względem jej produkcji – mówi Mariusz Puła ze Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka „W dolinie Tyśmienicy i Wieprza”.
Odłowy karpia na stawach zakończyły się już parę dni temu. Teraz ryby znajdują się w specjalnych zbiornikach i czekają na sprzedaż. Pomimo tego, że na rynek trafi najprawdopodobniej mniej ryb niż w poprzednich latach, to cena hurtowa i detaliczna może być nawet o 10% mniejsza niż przed rokiem i wyniesie odpowiednio 9,5 zł i 14 zł.
- W tym roku nasi hodowcy nie mieli już problemów z chorobami, które przed rokiem zdziesiątkowały populację karpia na Lubelszczyźnie. Jednak w związku z tym, że karp hodowany jest najczęściej w cyklu trzyletnim, to skutki zeszłorocznych problemów nadal są odczuwalne. Pomimo wzrostu cen paszy rynek wymusił na rybakach aby obniżyli cenę ryby – informuje Mariusz Puła z biura Lokalnej Grupy Rybackiej. W ciągu cyklu hodowlanego jedna tona karpi dwukilogramowych może zjeść nawet około 10-12 ton zboża – mówi Andrzej Armaciński z Gospodarstwa Rybackiego „Polesie”. Hodowla karpia to ryzykowna działalność. Trzeba podkreślić, że karp, który trafia na nasz stół to najczęściej ryba trzyletnia. Rybacy cały czas narażeni są na szereg zagrożeń. Bardzo niebezpieczne są coraz częściej występujące na naszym terenie susze. Niemal cały czas problemy rybakom sprawiają także kormorany. - Jeden ptak potrafi zjeść nawet 5 kg ryby dziennie. To oznacza, że w ciągu roku ptaki przynoszą straty w wysokości około 5-10% hodowli – mówi Paweł Wielgosz z Gospodarstwa Rybackiego „Jedlanka”. To powoduje, że część rybaków stara się dywersyfikować swoją działalność i rozszerza ją w innym kierunku. Pomocna może być w tym Lokalna Grupa Rybacka „W dolinie Tyśmienicy i Wieprza” – dodaje Puła.