Jak jednemu księdzu udało się zgromadzić na rekolekcjach tyle osób, władza ludowa nie mogła zrozumieć. Dla wielu ludzi oaza do dziś to szok.
Rodziny z dziećmi spędzające urlop na rekolekcjach, często w spartańskich warunkach, oddające swoje życie Jezusowi, żyjące według wartości wyśmiewanych przez dzisiejszy świat - to wciąż pobudza do refleksji i przyciąga nowych członków Ruchu.
Lubelska katedra rzadko bywa tak wypełniona w dzień powszedni.
- Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio w zwykłym dniu widziałem tu tylu ludzi. Jest młodzież, rodzice z dziećmi. Dla świata to może szok, ale bardzo potrzebny. Jesteście świadkami Jezusa - mówił bp Józef Wróbel, przewodniczący uroczystej Eucharystii podczas święta patronalnego Ruchu Światło-Życie w lubelskiej archikatedrze.
To największe święto oazowiczów. Założyciel Ruchu Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki zawierzył to dzieło Maryi Niepokalanej. Nigdy się nie zawiódł, choć władza ludowa robiła wszystko, by utrudnić oazowiczom życie, a samego księdza Franciszka zdyskredytować zarówno w oczach biskupów jak i świeckich.
Dziś ta wspólnota, w której miejsce dla siebie mogą znaleźć dzieci, młodzież oraz całe rodziny, trwa nadal i się rozwija.
- Nasze małżeństwo stałoby się nijakie. Może byśmy się nie rozwiedli, ale o wspólnych sprawach, zaangażowaniu, zrozumieniu i miłości która wciąż trwa, trudno byłoby mówić, gdybyśmy nie znaleźli swego miejsca w Domowym Kościele Ruchu Światło-Życie - mówią Anna i Darek od 15 lat w Domowym Kościele.
- Światło daje życie w pełni. Cóż to by było za życie, gdyby była w nim ciemność? Dlatego to, co stworzył ks. Blachnicki - Ruch Światło-Życie - pozwala żyć pełnią. Światłem jest Chrystus i do Niego przychodźcie zawsze gdy trudno, ale i Jemu mówicie o swoich radościach - prosił oazowiczów bp Wróbel.