Nowa dyrektor Chatki Żaka, Barbara Wybacz, nie chce rewolucji. Ale „Wolności od Religii” - owszem.
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej wybrał nowego dyrektora Akademickiego Centrum Kultury Chatka Żaka. Została nim prezes Stowarzyszenia Kulturalnego Grupa Projekt, Barbara Wybacz. To stowarzyszenie ma na koncie sporo ciekawych inicjatyw, z których najbliższą mi są „Kolory Kultury” – cykl warsztatów, w których mogą brać udział rodzice i dzieci (m.in. teatralne, muzyczne i fotograficzne). Grupa Projekt propaguje utrwalanie jak najbardziej współczesnego Lublina archaiczną metodą fotografii otworkowej. Z kolei Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych „Rozdroża”, w którym pracuje, wychodzi do mieszkańców miasta z festiwalem sztuki w przestrzeni publicznej „Open City” – mimo chęci chyba jednak mało jest on zauważalny.
Jest jednak jeden aspekt, który w działalności Barbary Wybacz może budzić obawy – szefuje ona Radzie Fundacji „Wolność od Religii”, która zasłynęła w ubiegłym roku ateistycznymi kampaniami billboardowymi „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam” oraz „Nie zabijam, nie kradnę. Nie wierzę”. Akcje te były nieco spóźnione – dziś mało kto uważa, że osoba niewierząca jest z definicji złym człowiekiem, ateizmu też wcale nie trzeba ukrywać. Raczej należy traktować te akcje jako nieudolne kalki podobnych inicjatyw na Zachodzie. A jednak świadczą one o potrzebie wychodzenia ze swoją niewiarą do ludzi, ze swoistą „ateistyczną ewangelizacją”, jakkolwiek by to brzmiało. Ale także zaczepności wobec osób wierzących – wszak drugie hasło można różnie rozumieć: z jednej strony jako „odkłamywanie” nieistniejącego mitu o amoralności ateistów, z drugiej zaś… czy jeśli wierzę, to i kradnę, i zabijam?
Zdaniem „Kuriera Lubelskiego” Wybacz „nie jest zwolenniczką rewolucyjnych rozwiązań”. Mam nadzieję, choć historia uczy, że zwolennicy „wolności od religii” często bywają wściekłymi rewolucjonistami. I utopistami, nie wiedzącymi, że elementy religijne otaczają nas zewsząd, nasze życie społeczne (i prywatne również) jest nimi przesiąknięte, zaś ich usunięcie zawsze wymagało terroru. Ponadto i tak jest to syzyfowa praca, ludzie pozbawieni prawdziwej religii szukają sobie religii zastępczej. W działalności kulturalnej może się to objawiać np. chęcią rugowania inicjatyw mających choćby niewielki związek z religijnym obszarem życia – i promowania ateistycznych, lub nawet antyteistycznych form wyrazu. Taka sztuka może być nie tylko zaangażowana, ale wręcz ideologicznie skrzywiona.
Czy ofiarą nadgorliwości padnie np. Orkiestra św. Mikołaja – czołowy zespół polskiej sceny folkowej, od lat mający swoje centrum dowodzenia właśnie w „Chatce Żaka”? Choć muzyka wykonywana przez grupę jest zazwyczaj świecka, sama nazwa wskazuje na reakcyjne zakorzenienie. Podobnie jak „Mikołajki Folkowe”, grudniowa impreza dla miłośników przede wszystkim nowoczesnego podejścia do ludowości, może dostać nakaz zmiany nazwy na bardziej neutralną światopoglądowo. Czy „Dziadkimrozy Folkowe” będą smakowały równie dobrze?
Mimo to mam nadzieję, że pani Wybacz zostawi swoje areligijne poglądy tam, gdzie chciałaby, by wierzący spychali religię – we własnym sumieniu – i nie będzie narzucać lubelskim odbiorcom kultury swojej wizji świata. „Chatce Żaka” potrzebny jest świeży powiew.